Żużel. Marek Cieślak mówi, co mogło podłamać Janowskiego i wyjaśnia, na czym polega siła Zmarzlika

- Bartosz Zmarzlik ma wiele podstaw, by czuć się mocny. Jedzie tam, gdzie chce i jak chce. Maciej Janowski? Nie należy go poniewierać. Mam wrażenie, że trochę podłamał go numer startowy - mówi Marek Cieślak po Grand Prix w Lublinie.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Maciej Janowski na prowadzeniu WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Maciej Janowski na prowadzeniu
Wygrana Bartosza Zmarzlika była trzecią z rzędu w tegorocznym cyklu Grand Prix. Dwukrotny mistrz świata wskoczył dzięki temu na fotel lidera. - Wygrane zawsze budują i napędzają, ale Bartek ma znacznie więcej podstaw, by czuć się mocny - mówi nam Marek Cieślak, były trener żużlowej kadry.

- Jedzie znakomicie. Tam gdzie chce i jak chce. Nie ma żadnych zahamowań. Podejmuje decyzje błyskawicznie i rozgrywa wyścigi doskonale pod względem taktycznym. We wszystkim, co obecnie robi, nie ma przypadku. Widać, że Bartek wie, jak należy atakować. Jeśli jest w stanie robić to na torze w Lublinie, który nie jest łatwy, to znaczy, że jest w gazie - zauważa Cieślak.

Doświadczony szkoleniowiec uważa, że imponujące były zwłaszcza dwa ataki Zmarzlika. - Jego akcja z pierwszej serii była bardzo inteligentna. Szukał prędkości po dużej, ale zauważył, że to nie zdaje egzaminu, więc momentalnie przeskoczył na środek prostej i dogonił rywala. W biegu z Artiomem Łagutą było odwrotnie, bo pojechał po szerokiej. Za każdym razem dokonywał idealnych wyborów, choć nieco obawiałem się, że bierze czwarte pole w pierwszym półfinale, bo to było zaraz po równaniu toru. Najwidoczniej był jednak pewny i wierzył - podkreśla Cieślak.

ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Bajerski, Kubera i Gajewski gośćmi Musiała

Bardzo słabo w Lublinie spisał się Maciej Janowski, który po turniejach we Wrocławiu był współliderem cyklu. Tym razem zdobył zaledwie cztery punkty i zakończył zawody na odległej trzynastej pozycji. - O przyczyny byłoby najlepiej zapytać samego Maćka. Myślę, że trochę podłamał go numer startowy, bo każdy bieg jechał po polaniu toru. Do tego doszły bardzo słabe wyjścia spod taśmy - analizuje Cieślak.

- Maciej miał do tej pory opinię zawodnika, który najwięcej wyprzedza. Tak działo się bardzo często w PGE Ekstralidze i już wcześniej obawialiśmy się, że w Grand Prix może być inaczej, bo pod taśmą staje więcej klasowych zawodników. Poza tym Lublin jest trudnym torem. Od razu jednak dodam, że nie ma sensu Maćka poniewierać po tym występie. Przed nim kolejny dzień - dodaje były trener kadry.

W klasyfikacji generalnej Janowski jest obecnie trzeci i traci teraz 10 punktów do drugiego Artioma Łaguty i trzynaście do prowadzącego Bartosza Zmarzlika. - Nie wiem, czy Maciej jest w stanie się dźwignąć, bo nie mam z nim obecnie żadnego kontaktu. Nie chcę zatem wyrokować. Trzeba jednak pamiętać, że Bartek też był w jego butach. Po dwóch pierwszych turniejach miał całkiem sporą stratę. Zdołał się jednak podnieść i wygrał trzy razy z rzędu. Być może Maciej też jest w stanie to zrobić - tłumaczy Cieślak.

Rewelacją piątkowego turnieju był bez wątpienia Dominik Kubera. Polak zajął drugie miejsce i pokazał, że przyznanie mu dzikiej karty było strzałem w dziesiątkę. - Nie będę opowiadać, że spodziewałem się takiego występu, choć wiedziałem, że na własnym torze może namieszać. Dominkowi trzeba oddać, że pokazał ogromną dojrzałość. Jeszcze rok temu był przecież juniorem. Dziś podejmował bardzo dobre decyzje. Przede wszystkim świetnie startował, a później umiejętnie bronił swoich pozycji. Jego druga pozycja to wielka sprawa - podsumowuje Cieślak.
Zobacz także:
Kubera przekazał fanom świetną wiadomość

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Bartosz Zmarzlik zostanie w tym sezonie mistrzem świata?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×