Dominik Kubera otrzymał "dziką kartę" na turniej Speedway Grand Prix w Lublinie, co dla wielu kibiców było zaskoczeniem. Spekulowano bowiem, że z grona miejscowych zawodników na nominację bardziej zasłużyli Jarosław Hampel czy Wiktor Lampart. Jednak piątkowe zawody pokazały, że postawienie na Kuberę było właściwą decyzją.
22-latek wywalczył drugie miejsce, ustępując w wyścigu finałowym miejsca jedynie Bartoszowi Zmarzlikowi. Później Dominik Kubera stanął przed kamerami Canal+ i miał łzy w oczach.
- Chcę zadedykować ten wynik zmarłej mamie, która gdzieś tam z góry nade mną czuwa - powiedział Kubera w telewizyjnym wywiadzie. Matka żużlowca Motoru Lublin odeszła w kwietniu 2021 roku po walce z chorobą nowotworową.
ZOBACZ WIDEO Magazyn PGE Ekstraligi. Bajerski, Kubera i Gajewski gośćmi Musiała
Młody żużlowiec podkreślił też, że kluczem do sukcesu w piątek było odpowiednie podejście do zawodów. - Jestem szczęśliwy na maksa. Byłem dziwnie spokojny przed turniejem. Potraktowałem to jak zawody szkoleniowe. Jako dobrą okazję, by spróbować się z najlepszymi - wyjaśnił.
W wielkim finale Kubera startował z pierwszego pola. Zaraz po starcie został założony przez Zmarzlika, który ruszał spod bandy. - Mocno puszczałem motocykl ze startu i musiałem znaleźć odpowiednie ustawienia, by jak najszybciej dojechać do łuku - powiedział reprezentant Polski o swoich poszukiwaniach optymalnych ustawień sprzętu.
- Przed finałem wiedziałem i czułem, że Bartek jest szybki, że muszę jakoś dojechać do tego pierwszego łuku - dodał.
Kubera w piątek przekazał kibicom Motoru Lublin jeszcze jedną dobrą wiadomość. Zawodnik pozostanie w klubie na sezon 2022.
Czytaj także:
Zmarzlik nie jest zawodnikiem, którego nie da się pokonać
Trzy cele transferowe Apatora Toruń