Los nie oszczędza Jasona Crumpa po powrocie do regularnego ścigania. Już w zeszłym roku, naznaczonym pandemią koronawirusa, Australijczyk musiał zmagać się z kontuzją, co długo ukrywał przed brytyjskimi działaczami, mając świadomość niewielkich szans na rozegranie sezonu na Wyspach w dobie COVID-19.
W tym roku Crumpa możemy już regularnie oglądać w barwach Ipswich Witches i Plymouth Gladiators, ale trzykrotny mistrz świata ma też na swoim koncie bolesne upadki. Jeden z nich zakończył się dla 46-latka złamaniem kilku żeber i dłuższą przerwą w startach.
Zawodnik z Antypodów wrócił już do jazdy, ale ostatnio zaliczył efektowną "świecę" na starcie i znów się poobijał. Jak się okazało, nie był to błąd w stylu debiutanta. Za upadek zaraz po starcie odpowiedzialna była bowiem awaria linki sprzęgłowej.
"To się dzieje, gdy twoja linka sprzęgłowa się zrywa. To już druga linka firmy Motion Pro, którą zerwałem w tym roku" - napisał Crump w mediach społecznościowych i zamieścił film ze swojego efektownego upadku.
Australijczyk zdradził, że importer linek sprzęgłowych wie już o tym, że część towaru może być felerna. "Tym, którzy z nich korzystają, zalecam je zdjąć" - dodał Crump, martwiąc się losem kolegów z toru.
Co ciekawe, upadek Crumpa dosadnie skomentował Mark Webber - były kierowca Formuły 1 i dobry przyjaciel Australijczyka. "O cholera!" - napisał Webber pod wpisem rodaka.
Czytaj także:
Czy Patryk Dudek po roku wróci do Falubazu?
Kto jako piąty we Włókniarzu?
ZOBACZ WIDEO Żużel. Co dalej z Kennethem Bjerre i Krzysztofem Kasprzakiem w GKM-ie?