Leszczyńska Unia chyba już zapomniała, jak to jest przystępować do fazy play-off z pozycji underdoga. Ostatnie lata to przecież absolutna dominacja tej drużyny i grad złotych medali w Drużynowych Mistrzostwach Polski. - Mamy bardzo dobry zespół i możemy pojechać o wszystko - ze spokojem przed zawodami zapowiadał menedżer gospodarzy niedzielnego spotkania, Piotr Baron.
W tym roku rolę faworyta przejęła wrocławska Sparta, z którą obrońcom tytułu przyszło się zmierzyć w półfinale. Konfrontacje leszczynian z wrocławianami w ostatnich latach urosły do rangi klasyków. Niektórzy nawet odważnie porównują je z piłkarskim "El Clasico", bo podobnie jak w rywalizacji Realu z FC Barcelona, tak i tu nie brakuje nigdy podtekstów, dodatkowej adrenaliny, lokalnych bohaterów i przede wszystkim zaciętych rywalizacji. To dlatego ostrzyliśmy sobie zęby na pasjonujące starcie.
Zaczęło się ono niespodziewanie, bo garniec złota temu, kto stawiał, że juniorska para Sparty wygra podwójnie bieg młodzieżowy w Lesznie. Jeśli przy okazji play-offów mają objawiać się niespodziewani bohaterowie, to proszę bardzo. W Gorzowie, gdzie Stal przegrała z Motorem 41:49 oglądaliśmy skutecznego Krzysztofa Buczkowskiego, a w Lesznie przecieraliśmy oczy ze zdumienia patrząc na to, co wyczyniał Przemysław Liszka.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Co się dzieje z Maksymem Drabikiem? Znany dziennikarz wystosował do niego apel!
To, że w biegu juniorskim pokonał młodzieżowców z Leszna było niespodzianką, ale to osiągnięcie w granicach zdrowego rozsądku. Za to pokonanie Janusza Kołodzieja po naprawdę odważnej, pewnej i zdecydowanej jeździe w 4. odsłonie to była już sensacja ogromnego kalibru. - Pan Janusz wywierał na mnie dużą presję, więc musiałem być jeszcze bardziej czujny - mówił skromnie i z dużym szacunkiem o starszym koledze z toru Liszka w rozmowie z nSport+.
Liszka mógł się szeroko uśmiechać, a kibice w Lesznie łapali się za głowy, bo pierwsza seria startów padła łupem gości 15:9. Gospodarze musieli się szybko otrząsnąć i wyciągnąć wnioski, by wrócić do gry. To się udało już w piątej odsłonie, w której Unia za sprawą Jaimona Lidseya i Jasona Doyle'a pokonali podwójnie m.in. Artioma Łagutę. Rosjanin w ogóle bardzo słabo wszedł w mecz. Niby był szybki, napędzał się, a jednak w dwóch biegach nie pokonał nikogo. Nie tego oczekuje się po zawodniku, który jedzie o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata.
Początek drugiej serii to była nie tylko zapowiedź tego, że miejscowi nie zamierzają wywieszać białej flagi, ale to było też preludium ciekawego i widowiskowego ścigania. Walka Doyle'a z Łagutą naprawdę mogła się bowiem podobać. Chwilę później walory wizualne do tego starcia dołożyli Piotr Pawlicki z Taiem Woffindenem. Górą był Brytyjczyk, który w przeciwieństwie do Łaguty zaczął mecz rewelacyjnie, bo od dwóch zwycięstw. - Widzimy Taia w trybie play-off - doceniał klasę trzykrotnego mistrza świata komentujący to wydarzenie w nSport+ Wojciech Dankiewicz.
Na półmetku, po siedmiu biegach, prowadzenie Sparty stopniało do dwóch "oczek" 22:20. Przerwę przed trzecią serią startów spędziliśmy w doskonałych humorach, bo siódma gonitwa była palce lizać. Michał Curzytek najwyraźniej pozazdrościł Przemysławowi Liszce skutecznej jazdy i włączył się do walki z Januszem Kołodziejem i Emilem Sajfutdinowem. Rosjanin wypruwał sobie żyły, aby poradzić sobie z młodzieżowcem Sparty. Pokonał go, ale musiał w to włożyć mnóstwo wysiłku. Chcieliśmy zacięty, pełen walki mecz i taki właśnie otrzymaliśmy.
W następnych biegach mieliśmy ciąg dalszy kapitalnego ścigania na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie. Takimi biegami, jak wyścig numer 9 pozostaje się po prostu zachwycać. W nim świetną walkę z parą leszczyńską stoczył Tai Woffinden, a kilka minut później w biegu 10. Jason Doyle do samej mety walczył o zwycięstwo z Maciejem Janowskim.
Odstawiając widowisko na bok, najważniejszy temat, czyli wynik, korzystniejszy był dla Sparty, bo przebudzili się Artiom Łaguta i Gleb Czugunow. W efekcie na pięć biegów przed końcem meczu wrocławianie 33:27, ale trudno o stwierdzenie, że kontrolowali przebieg spotkania, bo w nim sytuacja na torze zmieniała się jak w kalejdoskopie.
Przed biegami nominowanymi goście utrzymali sześciopunktową przewagę, ale nie przyszło im to łatwo. W czwartej serii startów obejrzeliśmy istną wymianę ciosów z obu stron, niczym w pięściarskim pojedynku wagi ciężkiej. Przed decydującymi rundami na punkty prowadził jednak faworyt, który na finiszu nie pokpił sprawy. Betard Sparta Wrocław wygrała w Lesznie i jest bliżej finału PGE Ekstraligi, a także bliżej realizacji marzenia prezesa. Andrzej Rusko od kilku lat chce, by tytuł mistrza Polski powrócił do stolicy Dolnego Śląska.
Punktacja:
Fogo Unia Leszno - 41 pkt.
9. Emil Sajfutdinow - 7 (2,1,1,3)
10. Janusz Kołodziej - 6 (2,3,0,1,-)
11. Jaimon Lidsey - 11+1 (1*,3,1,3,0,3)
12. Jason Doyle - 10+3 (1*,2*,3,2*,2,0)
13. Piotr Pawlicki - 6 (2,2,2,0,-)
14. Krzysztof Sadurski - 0 (0,0,0)
15. Damian Ratajczak - 1 (1,0,d)
Betard Sparta Wrocław - 49 pkt.
1. Tai Woffinden - 10+2 (3,3,2*,1,1*)
2. Gleb Czugunow - 7 (0,1,3,2,1)
3. Artiom Łaguta - 10 (0,1,3,3,3)
4. Mateusz Panicz - 0 (-,-,-,-)
5. Maciej Janowski - 11+1 (3,2,2,2*,2)
6. Przemysław Liszka - 5+1 (2*,3,0)
7. Michał Curzytek - 4 (3,0,1)
8. Daniel Bewley - 2 (1,w,1,0)
Bieg po biegu:
1. (62,90) Woffinden, Sajfutdinow, Lidsey, Łaguta - 3:3 - (3:3)
2. (64,03) Curzytek, Liszka, Ratajczak, Sadurski - 1:5 - (4:8)
3. (63,08) Janowski, Pawlicki, Doyle, Czugunow - 3:3 - (7:11)
4. (63,29) Liszka, Kołodziej, Bewley, Sadurski - 2:4 - (9:15)
5. (63,40) Lidsey, Doyle, Łaguta, Bewley (w) - 5:1 - (14:16)
6. (63,31) Woffinden, Pawlicki, Czugunow, Ratajczak - 2:4 - (16:20)
7. (64,00) Kołodziej, Janowski, Sajfutdinow, Curzytek - 4:2 - (20:22)
8. (63,46) Łaguta, Pawlicki, Bewley, Sadurski - 2:4 - (22:26)
9. (63,71) Czugunow, Woffinden, Sajfutdinow, Kołodziej - 1:5 - (23:31)
10. (63,81) Doyle, Janowski, Lidsey, Liszka - 4:2 - (27:33)
11. (64,49) Sajfutdinow, Doyle, Woffinden, Bewley - 5:1 - (32:34)
12. (63,65) Lidsey, Czugunow, Curzytek, Ratajczak (d) - 3:3 - (35:37)
13. (63,51) Łaguta, Janowski, Kołodziej, Pawlicki - 1:5 - (36:42)
14. (63,49) Łaguta, Doyle, Czugunow, Lidsey - 2:4 - (38:46)
15. (63,91) Lidsey, Janowski, Woffinden, Doyle - 3:3 - (41:49)
Sędzia: Piotr Lis
NCD: 62,90 - uzyskał Tai Woffinden w biegu 1.
Startowano wg I zestawu.
Czytaj również:
-> Komarnicki o sędziowaniu, powrocie rekonwalescentów i szansach Stali w rewanżu
-> Prezes Stali ma zastrzeżenia. Zastanawia się, czy nie wpłynie to na brak awansu do finału