Praktycznie połowa klubów nominowana do finału Mistrzostw Polski Par Klubowych w Grudziądzu desygnowała do walki nawet nie drugi, a trzeci garnitur żużlowców, zasłaniając się play-offami PGE Ekstraligi, które rozpoczęły się w miniony weekend.
Pomimo kadłubowych składów, rywalizacja o tytuł w Grudziądzu była nadspodziewanie ciekawa. Wszystkim jednak powinno zależeć, by walka o medale mistrzostw Polski odbywała się w jak najlepszej obsadzie i cieszyła się prestiżem.
- Tak naprawdę przez pandemię COVID-19 te zawody nie odbyły się na początku sezonu w tym roku. Następnie z powodu przełożonych zawodów ligowych, nie mogły się odbyć w terminie kalendarzowym. Ostatnia data została wyznaczona zgodnie z wnioskiem promotora. W przyszłym roku chcemy wrócić do tego, co było w poprzednich latach, gdy finał MPPK rozgrywany był w pierwszych miesiącach sezonu. Jest duże prawdopodobieństwo, że otworzymy tymi zawodami sezon - tłumaczy Piotr Szymański.
To jednak nie jedyne zmiany. - Być może wprowadzimy możliwość startu zawodników zagranicznych i określimy minimalną średnią, którą będzie musiał mieć żużlowiec, by wystartować w takim finale. To wszystko jest jeszcze do przemyślenia - zaznacza przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego.
Warto podkreślić, że w ostatnich latach udało się sukcesywnie odbudowywać prestiż finału MPPK. Promotor KF Sport pozyskiwał sponsorów tytularnych dla tych zawodów, transmitowała je telewizja, a obsada finałów nie rozczarowywała. Pula nagród finansowych też była więcej niż przyzwoita.
Zobacz także:
Pożar tuż przed startem wyścigu
To nie Gapiński dostał żółtą kartkę
ZOBACZ WIDEO Kontrowersja w nominacjach do Szczakieli. Marcin Majewski komentuje