To był dobry sezon dla Mateusza Dula. Opolanin w trzynastu spotkaniach eWinner 1. Ligi wystartował w 46 wyścigach. W nich udało mu się wywalczyć 50 punktów z trzema bonusami, a ośmiokrotnie mijał linię mety na pierwszej pozycji.
Oprócz tego udało mu się zająć 7. miejsce w finale MIMP i zdobył wraz z Arged Malesa Ostrów brązowy krążek w DMPJ.
Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Do busa przyszedłeś (rozmowa przeprowadzona po finale DMPJ 20 września - dop. red.) mocno kulejąc, zatem muszę rozpocząć od pytania, co z nogą?
Mateusz Dul, zawodnik Orła Łódź: Jechałem zaraz za nimi i nie miałem czasu, aby opanować motocykl. Chciałem go położyć, by nie było większych szkód, ale sam uderzyłem w niego nogą i skończyło się ogromnym bólem. Nie wiem, czy coś jest złamane, to się okaże po szczegółowych badaniach.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Jaki skład Motoru na przyszły sezon? Prezes klubu zabrał głos!
Trochę pechowo kończysz zatem te Drużynowe Mistrzostwa Polski Juniorów.
Ważne, że z medalem. Jestem trochę rozczarowany tym, że mi szczęście nie dopisało, abym mógł chłopakom pomóc w nieco większym stopniu. Gdyby uciekły nam dwa punkty więcej, to byśmy skończyli bez medalu...
Swoją drogą, to jesteś takim fenomenem DMPJ. Zaczynałeś, zdobywając punkty dla Orła Łódź, później był Francepol Falubaz Zielona Góra w ćwierćfinałach i kończyłeś te zmagania jako reprezentant Arged Malesy Ostrów.
I jadąc w barwach tych dwóch pierwszych drużyn, rywalizowałem przeciwko zespołowi z Ostrowa, by to właśnie z nimi zdobyć medal (uśmiech).
A w jaki sposób znalazłeś się w ogóle w ostrowskiej drużynie? To ty się zgłosiłeś do klubu, klub do ciebie?
Gdy było pewne, że Kacper Grzelak nie pojedzie z powodu kontuzji, to w dniu zawodów trener Staszewski zadzwonił do mnie, abym zbierał się ze szkoły i jechał do Ostrowa Wielkopolskiego. Nie udało się jednak dograć w czasie formalności z Orłem, więc w pierwszej rundzie chłopacy musieli sobie radzić beze mnie.
Sezon powoli zbliża się ku końcowi. Jakie są twoje pierwsze wnioski z tegorocznej postawy?
Są pewne rzeczy, które mogły być lepiej i teraz widzę, co powinno być lepiej, aby było dobrze. Na pewno cieszę się, że udało mi się poprawić średnią i że pokazałem się na wielu torach z lepszej strony, niż to miało miejsce w ostatnich latach. Trzeba teraz wyciągnąć wnioski i będziemy wiedzieć, nad czym dalej pracować.
Gołym okiem widać, że poczyniłeś duże postępy w tym sezonie. Twoim zdaniem to procentuje ciężka praca czy to efekty współpracy z trenerem Skórnickim, a może kilka czynników?
Przede wszystkim praca. Trener Skórnicki dorzuca od siebie nawet nie tyle, co te "trzy grosze", co... "dziesięć złotych" (śmiech). Bardzo dużo mu zawdzięczam i to dzięki niemu jestem tu, gdzie jestem. Niewykluczone, że gdybym nie trafił pod jego skrzydła, to dziś bym już na żużlu nie jeździł i nie miał medal mistrzostw Polski. Podziękowania jednak również za wsparcie dla moich rodziców oraz sponsorów.
Czyli pewnie się cieszysz, że trener zostaje w klubie?
Tak.
Wiemy już, że ty też zostajesz w Orle Łódź. To było przesądzone od początku czy miałeś jakąś chwilę zawahania?
Nie, nie. Kontrakt mam wieloletni i stąd też moja przynależność klubowa była znana. Mam teraz tylko nadzieję, że za rok będzie progres, a nie regres. Patrzymy optymistycznie w przyszłość.
A były jakieś telefony z innych klubów?
Szczerze mówiąc, to byłem w szoku, bo nigdy nie było takiego zainteresowania moją osobą. Były zapytania z PGE Ekstraligi, a także z eWinner 1. Ligi Żużlowej. Te ekstraligowe za wszelką cenę chciały mnie pozyskać, więc bardzo mnie to cieszy, że zostałem doceniony, że potrafię jeździć w lewo.
A nie było jakiegoś pomysłu, aby porozmawiać z Orłem i skusić się na PGE Ekstraligę
Chciałbym pójść do PGE Ekstraligi, ale z Orłem Łódź. Mam nadzieję, że klub przygotuje mnie do kolejnego sezonu również sprzętowo i że wejdziemy razem do wyższej klasy rozgrywkowej, a ja jeszcze lepiej zaprezentuje się w kolejnym sezonie.
Czytaj także:
Trudno nie zachwycać się jej urodą. To wicemiss polskiego żużla
Występ Sajfutdinowa podsumowaniem słabszego sezonu