- W takim spotkaniu jak dzisiejsze mieliśmy zdecydowanie zbyt wiele defektów. Zakładaliśmy sobie zbudowanie przewagi powyżej dziesięciu punktów i jej utrzymanie. W pewnym momencie ta przewaga taka właśnie była. Najpierw musieliśmy się sporo napocić. Niestety, już w pierwszym biegu z 4:2 dla nas zrobił się odwrotny rezultat. Z defektami na punktowanych pozycjach przegrali także King i Nermark. Nasi rywale nie mieli akurat takich problemów - powiedział po spotkaniu Janusz Stachyra.
Jak trener gospodarzy ocenia szanse swojej ekipy w rewanżu? - Trzeba walczyć. To przecież sport i na pewno lekko nie będzie. Skoro nasi goście potrafili się postawić w Ostrowie, to my spróbujemy zrobić to samo na wyjeździe w Grudziądzu - zapowiada.
Kluczowym momentem rywalizacji pomiędzy Lazurem a GTŻ-em może być wyścig czternasty, w którym przebudził się bezbarwnie jadący Matej Ferjan. Niewykluczone, że ten żużlowiec po raz kolejny pogrążył ostrowską ekipę. - Goście dali odpocząć temu zawodnikowi. Ferjan wstrzelił się w start i wygrał bieg. Najbardziej szkoda, że przegraliśmy ten wyścig aż 8:1 - mówił szkoleniowiec KM-u.
Przed niedzielnym pojedynkiem wiele mówiło się o możliwym występie w barwach ostrowskiej ekipy Simona Steada. Ostatecznie jednak Anglik nie pojawił się w Ostrowie Wielkopolskim. - Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Z tym zawodnikiem bardzo ciężko się rozmawia. Momentami brakuje słów, żeby podjąć z nim jakiś dialog. Musimy się zastanowić, co będzie dalej. Stead nie jest jednak chętny do przyjeżdżania, a jak wiadomo z niewolnika nie ma pracownika. Nie jestem teraz także w stanie odpowiedzieć, co w kontekście rewanżu z Frankiem Facherem. Jest na to zbyt wcześnie, można powiedzieć, że rana jest jeszcze zbyt świeża - zakończył Stachyra.