Żużel. Jacek Rempała zawsze może na niego liczyć. Niebawem zrobi coś po raz pierwszy w karierze

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Smektała
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Bartosz Smektała

W ubiegły piątek na Stadionie Miejskim w Tarnowie zakończono sezon. Ostatnią tegoroczną imprezą był IV Memoriał Krystiana Rempały, w którym zwycięstwo odniósł Bartosz Smektała, gromadząc w całym turnieju 13 punktów.

Zawodnik Eltrox Włókniarza Częstochowa przez cały turniej plasował się w czołówce, a triumf zapewnił sobie w ostatnim biegu, w którym rywalizowała najlepsza czwórka po 19 wyścigach. W całych zawodach miał on tylko jedno potknięcie w drugiej serii, kiedy linię mety minął jako trzeci, w pozostałych biegach natomiast wygrywał.

- Szczerze mówiąc musiałem sobie przypomnieć trochę geometrię tego toru, bo dawno mnie w Tarnowie nie było. Minęły aż dwa lata. Czułem oddech na plecach chłopaków, bo w tym turnieju startowali zawodnicy, którzy jeżdżą na tym torze na co dzień. W dzisiejszych czasach najważniejsze jest, żeby wiedzieć, czego używać, gdzie jechać i jakie ścieżki pokonywać. Właśnie w moim drugim biegu mi się to nie udało. Nie wstrzeliłem się wtedy kompletnie z przełożeniami. Moja jazda też była wtedy słaba. Po biegu zjechałem do parkingu i musiałem pomyśleć, co mogłem zrobić dalej. Na szczęście jednak wróciło to na dobre tory i już było lepiej - mówił o zwycięstwie w IV Memoriale Krystiana Rempały Bartosz Smektała.

Nie uważał się za faworyta, ale sprostał zadaniu

Aura w Tarnowie w czasie zawodów była korzystna, a dzięki dużej wilgotności zawodnicy nie mieli problemu z torem. Dodatkowo ścieżka po zewnętrznej jego części pozwalała kilkukrotnie na przeprowadzanie ciekawych ataków. Jak ocenił nawierzchnię mościckiego owalu wychowanek Unii Leszno?

ZOBACZ WIDEO Żużel. Jak wybierany jest wyścig sezonu? Tomasz Dryła wyjaśnia

- Był to jeden z najlepszych torów, na jakich jeździłem w Tarnowie. Z pewnością był on bezpieczny do jazdy. Faktycznie była na nim jedna, lepsza ścieżka, ale myślę, że kibice, zgromadzeni na stadionie, nie mogli narzekać na nudę w tych zawodach - dodał.

Pierwotnie IV Memoriał Krystiana Rempały miał się odbyć 19 września. Zawody udało się jednak rozegrać pięć dni później, a zgromadzona obsada zapewniła kibicom dawkę emocji. Ostatecznie zwyciężył zawodnik drużyny ekstraligowej, choć do końca w walce o wysokie lokaty liczyli się ci, którzy w tym sezonie rywalizowali w niższych klasach, czyli Jakub JamrógErnest Koza, Siergiej Łogaczow czy Sam Masters.

- Przyjeżdżając do Tarnowa nie czułem się faworytem. Trochę "zarzucano" mi to przed zawodami, a ja wcale nie odnosiłem takiego wrażenia. Wiem po prostu jak jest w speedwayu. Faktycznie są zawodnicy, którzy nie zawodzą, a niektórym czasami powija się noga. Dzisiaj rzadko kiedy można powiedzieć, że mamy zdecydowanych faworytów. Byłem zatem zmobilizowany i skupiony przez całe zawody, bo wiedziałem, że jeden mały błąd i w Tarnowie ciężko się wyprzedza - zaznaczył Smektała.

Zawsze chętnie przyjedzie uczcić pamięć o Krystianie

Turniej, poświęcony tragicznie zmarłemu w maju 2016 roku Krystianowi Rempale odbył się po raz czwarty. W ubiegłym sezonie nie doszedł on do skutku przez złe warunki atmosferyczne, a następnie przez obostrzenia związane z pandemią COVID-19. Nasz rozmówca tym samym brał w tym wydarzeniu udział po raz trzeci, wcześniej kończąc zawody na trzecim miejscu w roku 2017 oraz wygrywając w parze z Sebastianem Niedźwiedziem rok później. W tym przypadku jednak wynik schodzi na drugi plan, a najważniejsze, że nadal udaje się uhonorować zmarłego kolegę z toru.

- Myślę, że należą się podziękowania sponsorom, rodzinie Krystiana i Unii Tarnów, za to, że pilnują tego, aby ten turniej co roku się odbywał. Wiadomo, że w zeszłym sezonie były z tym problemy przez covid, ale nie zapominamy o nim. Ja powiedziałem panu Jackowi, że zawsze może na mnie liczyć i jeśli tylko nie będzie kolizji terminów, to mimo tego, że jest daleko, to dla Krystiana i jego rodziny zawsze tutaj do Tarnowa chętnie przyjadę - zapewnił.

Eltrox Włókniarz Częstochowa zakończył tegoroczne rozgrywki PGE Ekstraligi w sierpniu. Poszczególni zawodnicy kontynuują jednak sezon, biorąc udział w imprezach indywidualnych i startując w innych ligach. Nie inaczej jest w przypadku Bartosza Smektały, któremu do odjechania zostało jeszcze kilka ważnych imprez.

- Przede mną dwa mecze półfinałowe w Szwecji. Jeśli się uda, to wówczas jeszcze czekają mnie następne dwa spotkania - finały. Wystąpię również w turnieju o Zlatą Prilbę w Pardubicach i najprawdopodobniej 10 października w Częstochowie pojadę w turnieju indywidualnym.

Jazda w sześciu będzie dla niego cenną nauką

Rywalizacja w Czechach, o której wspomniał Smektała, różni się od innych tym, że w biegu bierze udział sześciu zawodników. W takim turnieju 23-letni zawodnik wystąpi po raz pierwszy w swojej karierze. Występ ten potraktuje on jako kolejną cenną lekcję żużla.

- To będą moje pierwsze zawody w Pardubicach, w turnieju o Zlatą Prilbę. Chcę tam właśnie jechać, bo jeszcze w sześciu się nie ścigałem. Jestem ciekawy, jak sobie z tym poradzę. To chyba będzie dla mnie dobra szkoła na koniec tego sezonu. Dlatego właśnie chcę odjechać te zawody, aby się czegoś nauczyć - zaznaczył.

Na koniec zapytaliśmy zawodnika, który w sezonie 2022 nadal będzie bronił barw częstochowskich Lwów, o niedawny występ w reprezentacji Polski. W ostatnią niedzielę sierpnia brał on bowiem udział w finale Drużynowych Mistrzostw Europy do lat 23 w Daugavpils, w którym Polska zdecydowanie wygrała. Format imprezy zmieniono przed tym sezonem, zwiększając limit wieku o dwa lata. Czy to zatem kolejny sygnał, że w pozostałych krajach brakuje zawodników do rywalizacji młodzieżowej, którą znaliśmy do tej pory?

- Teoretycznie dla reprezentacji Polski nie ma to znaczenia. Co roku są w niej zawodnicy, którzy mogą brać udział w tych zawodach. Mamy ich, a w innych reprezentacjach faktycznie jest troszkę gorzej. W Drużynowych Mistrzostwach Świata Juniorów też zmieniono formułę, a chłopacy również wygrali (z rywalizacji w czwórmeczu na jazdę w parach - przyp. red.). Sam nie wiem, nie mi to oceniać. To bardziej pytanie do trenera Rafała Dobruckiego i do organizatorów światowych - zakończył rozmowę z WP SportoweFakty Bartosz Smektała.

Czytaj także:
Poznaliśmy "dziką kartę" i listę startową na 3. finał IMŚJ
Nowe zasady kontraktowania zawodników? W PZM i GKSŻ poważnie myślą o zmianie

Źródło artykułu: