Z całą pewnością zawodnik ten chciałby przedłużyć swój pobyt wśród żużlowej elity. Obecnie dwukrotny Indywidualny Mistrz Danii z lat 2020-2021 zajmuje 10. miejsce w klasyfikacji z 63 punktami na koncie, tracąc do szóstego Macieja Janowskiego 32 "oczka". Przypomnijmy, że tylko czołowa szóstka ma zapewniony udział w przyszłorocznych zmaganiach, szanse Duńczyka na utrzymanie w cyklu SGP są zatem już tylko matematyczne (zostało 40 punktów do zdobycia).
Przed finałem tegorocznej rywalizacji, czyli dwudniowym weekendem w Toruniu, Thomsen zdaje sobie sprawę, że największe nadzieje może on pokładać w przyznaniu przez organizatorów mu "dzikiej karty" na sezon 2022. Zawodnik, broniący w Polsce barw Moje Bermudy Stali Gorzów otrzymał takie zaproszenie w zeszłym roku, a niedawno - 28 sierpnia - po raz pierwszy w karierze zajął miejsce na podium, podczas turnieju o Speedway Grand Prix Togliatti, gdzie był trzeci. Duńczyk chciałby poprawić swoje występy w przyszłym sezonie i przyznaje, że nie spodziewał się łatwej rywalizacji, startując przeciw największym nazwiskom w sporcie żużlowym.
- Miałem wzloty i upadki. Sądzę, że to są uroki sportu. Nie można wygrywać za każdym razem. Ścigam się z najlepszymi zawodnikami na świecie, dlatego to ciężka rywalizacja. Jednak jestem wśród nich, wystąpiłem w czterech półfinałach i jednym finale do tej pory. Rozwijam się za każdym razem, występując w Grand Prix i staję się coraz lepszy. Daję z siebie wszystko, co mogę i mam nadzieję, że organizatorzy widzą mój rozwój i naukę w każdym występie - mówi Anders Thomsen dla speedwaygp.com.
ZOBACZ WIDEO Prezes Motoru zdziwiony plotkami. Twierdzi, że to inny klub ma najwyższy budżet
W przyszłym roku może być jeszcze lepszy
Reprezentant Danii przyznaje, że nie sądził, że jazda wśród najlepszych jest taka trudna. Debiutancki sezon zweryfikował dosyć szybko jego założenia, aczkolwiek z całą pewnością nauczył się on już bardzo dużo.
- Nie spodziewałem się, że tak trudno jest startować w Grand Prix. Nie można dołączyć do cyklu i tak po prostu wygrywać w każdym biegu. Nauka wszystkiego zajmuje sporo czasu. Jestem na 100 proc. pewny, że w przyszłym roku będzie jeszcze lepiej, jeśli tylko dostanę szansę, ponieważ w tym nauczyłem się bardzo dużo. To po prostu wymaga czasu. Jestem dobrym kolegą z Bartkiem Zmarzlikiem i on mówił mi to samo. Oczywiście on jest z innej planety. Według mnie widać poprawę za każdym razem, gdy pojawiam się na torze. Bez wątpienia raz jest lepiej, a raz gorzej, ale to normalne w sporcie - dodaje Duńczyk.
W poprzedniej rundzie tegorocznego cyklu Thomsen miał spore problemy, zdobywając tylko trzy punkty podczas turnieju o Grand Prix Danii, który odbył się 11 września w Vojens, czyli na stadionie drużyny, którą reprezentował on w swoim kraju. Lokalny bohater przyznaje, że warunki pogodowe sprawiły, że tor na tym obiekcie znacznie różnił się od tego, do którego jest on przyzwyczajony w rozgrywkach duńskiej Metal Speedway League.
Tor podczas poprzedniej rundy był nie do poznania
- Tak naprawdę w zawodach w Vojens czułem się dosyć komfortowo. Jak jednak wszyscy widzieli, były naprawdę spore problemy z deszczem i na nasz tor założono folie ochronne. Na szczęście dzięki temu udało się odjechać zawody, a organizatorzy wykonali kawał świetnej roboty. Ostatecznie tor jednak bardzo różnił się od tego, na którym ścigam się w Vojens. Oczywiście znam jego kształt. Startowałem na nim przez cały ten sezon i zdobyłem tam sporo punktów - mówi o warunkach podczas SGP Danii Thomsen.
Pomimo znajomości obiektu, rezultat uzyskany w Vojens był dla niego samego sporym rozczarowaniem, zwłaszcza po najlepszym w karierze występie w Togliatti, gdzie dwa tygodnie wcześniej stanął na najniższym stopniu podium.
- W Grand Prix jest jednak inaczej - wszystko jest inne. Byłem bardzo rozczarowany wynikiem, jaki osiągnąłem tego wieczoru, ponieważ wiem, że stać mnie na znacznie więcej. Nie wiem, czy było to spowodowane presją. Naprawdę nie czułem, że to było "to". Po prostu nie była to moja noc - przyznaje z pokorą Duńczyk.
Uśmiecha się nawet po porażkach i marzy o kolejnej szansie
Nawet tak słaby występ przed "domową" publicznością, nie zmniejszył entuzjazmu Thomsena jeśli chodzi o jego występy w cyklu Speedway Grand Prix, w debiutanckim sezonie zmagań o Indywidualne Mistrzostwo Świata.
- Naprawdę mi się to podobało - każda pojedyncza minuta. Dlatego chcę tam być i budować swoją jeszcze lepszą dyspozycję w przyszłym roku, jeśli dostanę „dziką kartę”. Oczywiście chciałbym skończyć naprawdę dobrze ten sezon w Toruniu. Jest tam bardzo ładny stadion i dobry tor do ścigania. Zrobię, co w mojej mocy, aby pokazać, że jestem godzien miejsca w cyklu Grand Prix. Chcę bardzo podziękować każdemu, kto był zaangażowany w danie mi szansy przez tą "dziką kartę". Cieszyłem się każdą minutą. Nawet, gdy przegrywałem, uśmiech gościł na mojej twarzy, ponieważ wiem, że ścigam się w gronie najlepszych 15 zawodników świata. Mam nadzieję, że spędzę w tej serii wiele lat - dodał z nadzieją na koniec Anders Thomsen.
Czytaj także:
Smederna Eskilstuna wygrała szalony mecz i weszła do finału rozgrywek
Zwycięstwo i pewny awans do finału drużyny Janowskiego!