Chris Harris: Grand Prix Challenge moją szansą

Chris Harris po najgorszym tegorocznym występie w Grand Prix na torze w Vojens nie błyszczał również w polskiej lidze, gdzie w meczu Klubu Motorowego Lazur Ostrów w sześciu startach zdobył 10 punktów. Słaba postawa ostrowskiej drużyny to w dużej mierze pokłosie wyników uzyskiwanych przez Brytyjczyka. Harris, który miał być jednym z liderów zespołu - poza nielicznymi wyjątkami - spisuje się poniżej oczekiwań.

Zaledwie jedno indywidualne zwycięstwo zapisał na koncie w niedzielnym meczu Chris Harris. To zdecydowanie za mało jak na uczestnika Grand Prix, który ściga się w polskiej pierwszej lidze. - To był bardzo ciężki mecz. Rywalizowaliśmy z silnym zespołem, w szeregach którego jeździło kilku moich kolegów z angielskiej drużyny. Wygraliśmy, ale to nikła zaliczka przed rewanżem - ocenił jak zwykle oszczędny w słowach Harris.

Czy uda się utrzymać przewagę z pierwszego meczu? - Będzie to naprawdę trudne zadanie. Zespół z Grudziądza pokazał, że jest silny. My jednak także mamy dobrą drużynę i już w pierwszym meczu w rundzie zasadniczej byliśmy bliscy wygrania w Grudziądzu. Mogę zapewnić kibiców, że powalczymy - dodaje "Bomber".

Harris nie krył zadowolenia, że przed meczem działacze Klubu Motorowego Ostrów uregulowali sporą część zobowiązań. - Byłem naprawdę mile zaskoczony, bo działacze stanęli na wysokości zadania. Cieszę się także, że niedzielny mecz z GTŻ-em obejrzało sporo kibiców. Mam nadzieję, że ostrowski klub wyjdzie z problemów finansowych i będzie wszystko w porządku. Nam nie pozostaje nic innego jak tylko utrzymać drużynę w pierwszej lidze - obiecuje Anglik i oby te słowa wcielił w życie, bo jeśli Klub Motorowy Ostrów opuści szeregi pierwszoligowców, Harris nie będzie w tym przypadku bez winy.

Cały miniony weekend nie był najlepszy dla Anglika. W Grand Prix w Vojens zdobył tylko jeden punkt. - To były dla mnie fatalne zawody. Najgorsze w tym sezonie. W piątek na treningu był zupełnie inny tor. W sobotę swoje zrobiła pogoda. Było twardo i ślisko. O wszystkim decydował start. Ja nie czułem się najlepiej na takiej nawierzchni - podsumował Harris, który dodaje, że stracił już nadzieje na utrzymanie w cyklu na przyszły sezon, a jedyną szansę upatruje w zawodach, które 18 września odbędą się na torze w Coventry.

- Jeszcze przed Grand Prix w Vojens, po dobrym występie w Malilli wierzyłem, że jestem w stanie powalczyć o czołową ósemkę. Teraz praktycznie moje szanse zmalały do zera. Postaram się pojechać jak najlepiej w trzech ostatnich rundach, ale zdaję sobie sprawę, że awans do czołowej ósemki jest mało realny. Nie pozostaje mi nic innego jak spróbować swojej szansy w Grand Prix Challenge w Coventry. Ten tor znam doskonale i zrobię wszystko, co w mojej mocy, by nie wypaść z cyklu GP na sezon 2010 - kończy waleczny Anglik.

Komentarze (0)