Żużel. Gorzowski oddział intensywnej terapii. Niewiele zabrakło do finału PGE Ekstraligi

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: zawodnicy Moje Bermudy Stali Gorzów z pucharem za 3. miejsce w PGE Ekstralidze 2021
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: zawodnicy Moje Bermudy Stali Gorzów z pucharem za 3. miejsce w PGE Ekstralidze 2021

Sezon 2021 za nami i jak zwykle przyszedł czas na podsumowania. Moje Bermudy Stal Gorzów tegoroczne rozgrywki PGE Ekstraligi zakończyła z brązowym medalem. Czy stać ją było na więcej? Wydaje się, że tak, ale pewnych czynników zabrakło.

Komentarz. Gorzowska drużyna do sezonu 2021 przystępowała z nadziejami na bardzo dobry wynik, ale jednocześnie świadoma pewnych ubytków w drużynie. Przede wszystkim słabością była pozycja U-24 z jeszcze mało doświadczonym Marcusem Birkemose oraz chimerycznym, często niepewnym Rafałem Karczmarzem, choć ten drugi pokazał się z bardzo dobrej strony podczas pierwszego meczu o brąz w Lesznie przeciwko Fogo Unii. Młodzieżowcy również nie byli najmocniejszą stroną Moje Bermudy Stali Gorzów i ciężar zdobywania punktów spoczywał na czterech seniorach. Gdy pojawiły się kontuzje, to sytuacja mocno się skomplikowała. Można tylko gdybać, co by było, gdyby z urazami nie męczyli się Szymon Woźniak, Anders Thomsen i Martin Vaculik, a poza nimi również Wiktor Jasiński czy Kamil Nowacki. A tak gorzowianie musieli zadowolić się trzecim miejscem na podium.

Bohater sezonu - Bartosz Zmarzlik. Wychowanek gorzowskiego klubu i dwukrotny indywidualny mistrz świata to lider z krwi i kości, zawsze ciągnący zespół i dający z siebie 110 procent. Do tegorocznego wicemistrza globu nie można mieć pretensji, a najlepsza średnia w PGE Ekstralidze mówi sama za siebie. Zmarzlik jest w czele wszelkich klasyfikacji od kilku już lat i nie zapowiada się, aby szybko te najwyższe miejsca opuścił. W Gorzowie to właśnie od niego zaczyna się budowa składu na kolejne sezony.

Kluczowy moment - kontuzje na przełomie lipca i sierpnia. Między 17 lipca a 7 sierpnia aż czterech żużlowców Stali doznało urazów w różnego rodzaju zawodach, co musiało mieć odbicie na późniejszych występach w najlepszej lidze świata. Woźniak nie ukrywał, że wypatrywał już końca sezonu, by móc się poddać operacji, której unikał poprzedniej zimy. Thomsen jeździł z niezaleczoną kontuzją palca, a Vaculik leczył złamany obojczyk. Jeśli dodać do tego kontuzje Jasińskiego i Nowackiego, to wyłania nam się obraz oddziału intensywnej terapii, a mimo to drużyna zakończyła ekstraligowe rozgrywki z brązem.

ZOBACZ WIDEO Zmarzlik do samego końca wierzył w tytuł mistrza świata. "Wtedy poczułem krew"

Cytat. - Wiem, jak to jest, gdy zawodnicy wracają po kontuzji. Tych urazów było za dużo jednak, by powalczyć skutecznie o finał. Bartek Zmarzlik sam nie wygra meczu, a przy okazji jeszcze sędzia chciał zaistnieć - komentował po pierwszym spotkaniu półfinałowym Władysław Komarnicki. Senator i jednocześnie honorowy prezes klubu z Gorzowa doskonale zdawał sobie sprawę z położenia Stali w walce o medale, ale nie przeszkodziło mu to wbić szpili Arturowi Kuśmierzowi, którego decyzje nie były poprawne i przyznał to także szef sędziów, Leszek Demski.

Liczba - 5. Tyle kontuzji wykluczających zawodników ze startu przytrafiło się w Stali Gorzów. Nie został w tej liczbie ujęty Thomsen, bowiem Duńczyk kontynuował starty, ale bez ogródek mówił o problemach z dłonią. Dwukrotnie za to policzyliśmy Martina Vaculika, choć jego drugi uraz nie miał już wpływu na PGE Ekstraligę, bowiem turnieje GP w Toruniu odbywały się po końcowych rozstrzygnięciach w najwyższej polskiej klasie rozgrywkowej.

Co dalej? Jak co roku Moje Bermudy Stal Gorzów będzie celowała w play-off, a kibice będą mieli apetyt na medal, najlepiej z najcenniejszego kruszcu. Jednak, co zrobić, aby te oczekiwania spełnić? Drużynie potrzebne będzie przede wszystkim szczęście, by znów nie spotkała jej taka plaga kontuzji. Zdrowa i będąca w najwyższej formie czwórka Zmarzlik, Vaculik, Thomsen oraz Woźniak jest w stanie wygrywać mecze. Aby jednak nie nakładać na nich nadmiernej presji prezes Marek Grzyb chce wzmocnić te pozycje, na których były braki. Przede wszystkim zawodnik U-24. Jest już niemal przesądzone, że Patrick Hansen opuści Arged Malesę Ostrów i zamieni ją na Gorzów. Jego zmiennikami mogą pozostać Marcus Birkemose, Rafał Karczmarz i Wiktor Jasiński, który skończył już wiek juniora. W kwestii młodzieżowców od lat gorzowianie stawiają na wychowanków. Trudno jednak powiedzieć, że Kamil Nowacki spełnia wymagania. Tym bardziej Kamil Pytlewski. Z Grudziądza może wrócić Mateusz Bartkowiak, natomiast bardzo mocno wyczekuje się debiutu Oskara Palucha, który będzie możliwy po 7 czerwca 2022 roku, kiedy mistrz Europy i świata w klasie 250cc skończy 16 lat. Niewykluczone, że włodarze klubu postarają się o zawodnika z zewnątrz, który będzie gwarantem większych zdobyczy, jednakże rynek jest bardzo ograniczony.

Zobacz także: Mistrz Danii rozmawia z klubami
Zobacz także: Pavlic ciągle aktywny na torze

Źródło artykułu: