O sprawie zakazów startów dla Polaków w lidze szwedzkiej było głośno. Tuż przed decydującymi meczami o medale Drużynowych Mistrzostw Polski posypały się zakazy dla reprezentantów naszego kraju, którym we wtorkowe i czwartkowe wieczory żużel pozostał jedynie na szklanym ekranie.
Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Sezon ligowy zakończyliście na ćwierćfinałach. To dla was satysfakcjonujący wynik?
Mikael Holmstrand, menadżer Lejonen Gislaved, wiceprezes Elit Speedway Sverige: Naszym celem na ten sezon była faza play-off. Jednak kiedy tam się znajdziesz, to chcesz zajść najdalej, jak to tylko możliwe. Spotkaliśmy się z Dackarną Malilla, która została mistrzem Szwecji, więc przegraliśmy z naprawdę dobrą drużyną i nie możemy mówić o zawodzie ze swojej strony.
ZOBACZ WIDEO Artiom Łaguta mówi o braku rosyjskiego hymnu na podium i więzi z Polską
Pana zdaniem, gdyby nie osłabienia waszej drużyny, to Dackarna Malilla była do pokonania w tym ćwierćfinałowym dwumeczu?
Dackarna tak jak już powiedziałem jest bardzo dobrą drużyną. Uważam jednak, że mając do dyspozycji optymalny skład, to wygralibyśmy pierwsze spotkanie i wywarlibyśmy na nich większą presję w rewanżu. Byli trudnym przeciwnikiem, a myślę, że z inną drużyną w ćwierćfinale mielibyśmy większe szanse na triumf. Jednak żeby zostać mistrzem musisz pokonać każdy zespół.
Bauhaus-Ligan przez jakiś czas była głównym tematem w świecie żużla. Wiele się mówiło i pisało o absencjach kilku Polaków w lidze szwedzkiej, a także o zakazie startów m.in. dla Bartosza Zmarzlika. Wasz klub z kolei dotknął zakaz dla Jarosława Hampela. Prosiłbym, aby opowiedział pan coś więcej na ten temat.
Zgadza się, Hampel został niejako zatrzymany przez Motor Lublin tuż przed finałami w Polsce. To był błąd klubu wobec ligi szwedzkiej i postawiono Jarka w bardzo złej sytuacji. Sprawa została jednak rozwiązana, omówiliśmy ją we wspólnym gronie z przedstawicielami klubu z Lublina i wydaje mi się, że rozumiemy się nawzajem. Polska jest największym światowym ośrodkiem i my to szanujemy. Jednak Polacy muszą traktować zawodników i inne ligi z szacunkiem oraz poszanowaniem ich porozumień o dniach priorytetowych dla innych lig, o ile żużel ma nadal być sportem również poza Polską.
Jeśli polski żużel uniemożliwi ściganie tak, jak tego zawodnicy chcą i potrzebują, to widzę duże ryzyko, że żużel pójdzie tą samą drogą, jak na przykład wyścigi na lodzie, gdyby teraz Rosjanie przestali tam dbać o ten sport. Nie sądzę, aby Polska chciała takiego rozwoju dla żużla i trzeba działać w rozsądny sposób, aby inne kraje i zawodnicy też mogli przetrwać. Jeśli nie, w przyszłości czeka nas Grand Prix z dziesięcioma, a może nawet i dwunastoma polskimi zawodnikami. I teraz pytanie, czy to będzie ciekawe?
Mówi pan o rozmowach z Motorem Lublin. A czy była interwencja np. w Polskim Związku Motorowym lub u władz PGE Ekstraligi?
Szwedzka federacja była w kontakcie z polską. Jednak zakaz dla Hampela oraz Dominika Kubery to była decyzja klubu. Polska federacja tego jednak nie popierała.
Wiele mówiło się na temat ewentualnej kary dla Hampela. Może pan zdradzić, jak się to wszystko skończyło?
Załatwiliśmy już sprawę - zarówno z Jarosławem Hampelem, jak i klubem z Lublina. Mogę zdradzić, że wszyscy są zadowoleni. Jarek chciał dla nas jechać, ale nie miał możliwości wobec ruchu jego klubu. Takie mieli prawo, więc kara dla Hampela byłaby nie fair, tym bardziej, że on chciał przyjechać. Jarek to dobry człowiek, zawsze lojalny wobec swoich zespołów i bardzo go cenimy. Problem został jednak rozwiązany i liczymy na dobrą współpracę z polskimi zawodnikami i klubami w przyszłości.
Kto pana najbardziej zaskoczył pozytywnie i najbardziej rozczarował w tym sezonie?
Jeśli spojrzymy na średnie, to najlepszy w tym sezonie wynik uzyskał Rohan Tungate. W pierwszej połowie sezonu prawie w ogóle nie tracił punktów. Jeśli chodzi o rozczarowania, to nikogo tu nie wymienię. Zawodnicy jechali swoje i robili to dobrze, a jeśli wynik był zły, to często wiązało się to z problemami i kontuzjami.
Lejonen rozpoczęło już budowę składu na nowy sezon. W tej chwili macie trzech zawodników - Olivera Berntzona, Mathiasa Thoernbloma oraz Caspera Henrikssona.
To dla nas ważne, aby najpierw podpisać kontrakty z naszymi krajowymi zawodnikami. Potrzebujemy przynajmniej dwóch takich zawodników, a nasi fani chcą zobaczyć w akcji tych samych zawodników. Oliver to nasz chłopak, a Mathias jest z nami już od dziewięciu lat. Casper to również nasz wychowanek, który bardzo szybko się rozwija.
Pierwsze karty odkryte. Zdradzi pan ile nowych twarzy będzie w Lejonen?
Niestety nie mogę mówić o kulisach negocjacji.
A będą w tym gronie Polacy?
Najprawdopodobniej tak.
Czy już wiadomo ilu zawodników będzie musiało się pożegnać z zespołem?
Będzie to oczywiste dopiero wtedy, kiedy zbudujemy skład. Możemy mieć ośmiu zawodników ze średnią powyżej 0,500, ale wciąż mamy wiele miejsc do obsadzenia.
Czytaj także:
Podbijali ceny. Dzwonili do zawodników, których nawet nie chcieli [WYWIAD]
Przez long COVID załamał się psychicznie. Jedni się śmieją, ale to poważny problem