- Jeden motocykl Roryego stał w boksie, a drugi dosłownie metr po drugiej stronie płotu, za boksem. Z tego względu, że nie pozwalała na to wielkość tego boksu, by stały tam dwa motory. Z tego właśnie względu od samego początku do samego końca zawodów stał on właśnie tam. Przed zawodami sędzia, który prowadził ten mecz, odbierając ten motocykl - odebrał go. Jeśli motocykl miałby znajdować się poza terenem parku maszyn, to sędzia podejrzewam raczej nie mógłby odebrać tego motocykla, dlatego, że znajdował się za parkingiem - zrelacjonował całe zamieszanie Piotr Zieleśkiewicz, polski mechanik, który od trzech jest związany z Schleinem.
Bardzo rozczarowany całą tą sytuacją jest także sam zawodnik. - Rory jest zaskoczony z tego względu, że pierwszy raz się spotkał z takim czymś. Nigdzie takiego czegoś nie ma. Po każdych zawodach w Anglii motocykle są chowane i nie ma czegoś takiego, że czekają na decyzję sędziego, czy decyzję drużyny przeciwnej, czy wnosi jakiś protest czy nie. Motocykle są chowane i nie ma takich problemów. Przede wszystkim żużel w Anglii różni się tym, ze jest to zabawa. Chodzi o czystość, walkę fair play na torze, a nie poza torem - dodał Zieleśkiewicz.
Czy Schlein ma zamiar odwoływać się od tej decyzji? - Rory zostawia to w gestii grudziądzkiego klubu, który odwołuje się w tej sprawie - poinformował mechanik Australijczyka.
Piotr Zieleśkiewicz uważa, że niedzielne zajścia nie miały nic wspólnego z duchem sportu. - Ostrowski klub zachował się trochę nie fair w stosunku do tych zawodów. Chcą za wszelką cenę pozostać w I lidze. Grudziądz oczywiście też chce zostać w lidze, ale niech to się rozstrzygnie na torze, a nie poza torem. W Ostrowie nie jest dokładnie napisane i wyznaczony ten teren, gdzie można trzymać motocykle, a gdzie nie. Od "X" lat zawodnicy, którzy przyjeżdżają - czy to miejscowi czy przyjezdni - można to zauważyć, że na każdych zawodach motocykle stawiają w tych miejscach, w których stał motor Roryego i nigdy takich sprzeciwów ostrowski klub nie stosował. To jest tylko i wyłącznie zagranie nie fair w stosunku do drużyny z Grudziądza - powiedział.
Kłótnię o motocykl poza obrębem parku maszyn Zieleśkiewicz porównał do waśni Kargula z Pawlakiem. - Na początku rozmawiałem z sędzią i mówiłem, że jest to śmieszne i zabawne, to tak prawdę mówiąc sędzia machnął na to ręką, uśmiechając się pod nosem, że to jest niepoważne, więc dlaczego przyjął protest? Sprawa jest bardzo śmieszna i zabawna. Przypominają się czasy Kargula i Pawlaka, gdzie kłócili się o trzy palce, a tu kłócili się o metr. Jeśli Grudziądz nie zostałby w I lidze, można będzie powiedzieć, że zabrakło nam metra - stwierdził mechanik.
Rory Schlein ma w tym sezonie wielkiego pecha. Nie dość, że doznał kontuzji podczas w meczu na Wyspach Brytyjskich, to na domiar złego w Polsce skradziono jego motocykle. - Na chwilę obecną nic się nie wyjaśniło. Motocykle są szukane. Śledztwo chyba już jest zakończone, ale dokładnie się nie orientuję. Wszyscy byli przesłuchiwani, łącznie ze mną. Trudno powiedzieć, co się stało z tymi motorami - zakończył.
W najbliższą niedzielę dojdzie do rewanżowego meczu pomiędzy GTŻ-em i Lazurem. W Grudziądzu gospodarze będą mieli do odrobienia 9 punktów.
Rory Schlein stracił w Ostrowie 6 punktów