Żużel. Niemcy wygrali walkę m.in. z Falubazem. Menedżer mówi, jak do tego doszło

Mads Hansen był jednym z najgorętszych nazwisk na transferowej giełdzie. Nieoczekiwanie wybrał Trans MF Landshut Devils, których menedżer przekonuje, że kluczowe nie były pieniądze.

Dawid Borek
Dawid Borek
Mads Hansen WP SportoweFakty / Marek Bodusz / Na zdjęciu: Mads Hansen
Duńskiego żużlowca chciało pół Polski. Mads Hansen był na celowniku m.in. klubów z Grudziądza, Gorzowa, Ostrowa, chciały go też pierwszoligowcy: Stelmet Falubaz Zielona Góra czy Aforti Start Gniezno. Ten jednak zaskoczył swoją decyzją.

Wybrał beniaminka eWinner 1. Ligi - Trans MF Landshut Devils. Był to o tyle niespodziewany ruch, że wcześniej Hansena nie łączono z niemieckim klubem. A jednak to Diabły wygrały walkę o jego podpis.

- Nie wiem, jakie warunki proponowali mu inni. Falubaz jako były ekstraligowiec z pewnością ma inne, większe możliwości niż Landshut. Gdyby pieniądze były głównym czynnikiem, to Hansen na pewno nie trafiłby do Landshut - przekonuje Sławomir Kryjom, menedżer Trans MF Landshut Devils, w rozmowie z polskizuzel.pl.

Nic dziwnego, że Mads Hansen wzbudzał tak wielkie zainteresowanie na transferowej giełdzie. W minionym sezonie był jedną z rewelacji 2. Ligi Żużlowej, w barwach OK Bedmet Kolejarza Opole notując średnio 2,183 punktu na wyścig. Do tego jeszcze przed trzy sezony będzie mógł jeździć jako senior U24.

- My go bardzo chcieliśmy, bo on daje nam dużo możliwości, gdy idzie o ułożenie taktyczne drużyny. Może jeździć jako U24, ale i też jako rezerwowy pod numerami 8, 16. Wiosną będziemy rozmawiać z Madsem o tym, jak go najlepiej wykorzystać. Zobaczymy, co się będzie działo - opisuje Kryjom.

Zobacz też:
Żużel. Rafał Karczmarz: W Stali nie było dla mnie miejsca, a Wilków początkowo nie brałem pod uwagę
Żużel. Orzeł ogłosił dwóch stranieri. Mają medalistę IMŚ

ZOBACZ WIDEO Żużel. Mocne słowa Cegielskiego. Jest odpowiedź Przewodniczącego GKSŻ


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×