Dawid Franek, WP SportoweFakty: Polonia wyraźnie się wzmocniła, ale na początku okresu transferowego był wstrząs. Co pan czuł po odejściu liderów zespołu, czyli Davida Bellego i Vadima Tarasienki?
Krzysztof Kanclerz, menedżer Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Chcieliśmy zarówno z Davidem, jak i Wadimem przedłużyć umowy na następny rok. Jednak oni mieli inne priorytety, ich celem były starty w PGE Ekstralidze. Wtedy w klubie należało wdrożyć plan B. Musieliśmy poszukać innych rozwiązań.
I tak do klubu trafili m.in. Kenneth Bjerre, Matej Zagar i Adrian Miedziński. Jak wyglądały rozmowy z tymi doświadczonymi zawodnikami i jaką pan odgrywał w nich rolę?
Oczywiście we wszystkich rozmowach kontraktowych brałem udział razem z moim tatą, czyli prezesem klubu oraz bratem Przemkiem - na co dzień dyrektorem ds. marketingu). Jeśli chodzi o tych żużlowców, to najpierw porozumieliśmy się z Kennethem Bjerre, następnie z Adrianem Miedzińskim i na końcu z Matejem Zagarem. Przy rozmowach z ostatnim z wymienionych zawodników mieliśmy jeszcze opcję rezerwową, a był nią Andreas Lyager. Szkoda, że Duńczyk u nas nie został, bo widzę w nim spory potencjał i myślę, że w najbliższych sezonach go rozwinie. Rozumiem też Andreasa, że rola oczekującego mu nie pasowała. On w tym okresie rozwoju potrzebuje jazdy.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Znany młodzieżowiec o zagranicznych juniorach: "To polska liga, więc niech startują Polacy".
Z kolei, gdy przejdziemy do pozycji U24, to również widzimy ciekawe nazwiska, bo jest Roman Lachbaum, ale także Oleg Michaiłow. Rozumiem, że tym razem zwyciężyła opcja walki o miejsce w składzie nad faktem niebezpieczeństwa w postaci posiadania tylko jednego zawodnika na tej pozycji?
Tak, dokładnie. Obaj zawodnicy są mocni, ale tutaj istnieje też dla nas pewna furtka taktyczna. Roman Lachbaum będzie miał 24 lata, więc może znaleźć się tylko pod numerami 1-5 i 9-13, natomiast Oleg Michaiłow może jeszcze startować pod numerami 8 i 16. Oczywiście w lidze będzie jeździł zawodnik, który będzie się spisywał lepiej na treningach, jednak zawsze pewne rozwiązania taktyczne mamy, gdyby inni seniorzy prezentowali się przeciętnie.
Można powiedzieć, że wnioski w klubie są wyciągane szybko. W sezonie 2021 były chwilami pewne braki w składzie, przez co Polonia nie mogła zainkasować większej liczby punktów.
Zgadza się. My staramy się wyciągać wnioski na bieżąco. Sporo pecha mieliśmy w sezonie 2020, kiedy David Bellego doznał kontuzji, a wówczas walczyliśmy o utrzymanie. W minionym sezonie ta dawka pecha była jeszcze większa, bo najpierw poważny uraz Adriana Gały, a później także Grzegorz Zengota i David Bellego doznali kontuzji podczas meczu w Rybniku. Musieliśmy szybko szukać nowego zawodnika, ale udało się nam trafić z kontraktem Daniela Jeleniewskiego, który wniósł wiele dobrego do zespołu. Przed listopadowym okresem transferowym ustaliliśmy, że nie chcemy, aby była rywalizacja na pozycji zagranicznych seniorów oraz Polaków, tylko właśnie wśród zawodników U24.
W klubie nie ma ogólnych obaw o postawę doświadczonych zawodników, którzy dołączyli do klubu? Np. w kuluarach mówiło się, że Kenneth Bjerre w GKM-ie nie inwestował w nowy sprzęt. Dopiero na końcu sezonu jego jazda wyglądała lepiej, ale wcześniej nie można było znaleźć żadnych pozytywów.
Nie obawiamy się o tych zawodników. To są profesjonaliści, którzy na poważnie podchodzą do speedwaya. Na pewno też zainwestują w sprzęt, co będziemy nadzorowali. Myślę, że ci zawodnicy okażą się mocnymi punktami Polonii. Natomiast rozmowy w kuluarach należy potraktować z przymrużeniem oka. Często gdybanie o sprzęcie nie musi być prawdą.
Czy patrząc na rewolucję w składzie Polonii, można uznać, że skład jest mocniejszy niż w sezonie 2021, kiedy klub uplasował się na 5. miejscu?
Taka pozycja w ligowej tabeli nie była dla nas satysfakcjonująca, dlatego stopniowo rośniemy w siłę. Prezes mówi o awansie do PGE Ekstraligi w ciągu dwóch lat, a najlepiej, gdyby stało się to w przyszłym roku. Prezes stawia sobie ambitne cele i dąży do ich realizacji. Na papierze skład wydaje się mocniejszy niż w ubiegłym sezonie. W składzie pozostał Daniel Jeleniewski, który udowodnił, że jest solidnym zawodnikiem. Oczywiście mamy transfery na pozycjach seniorskich, ale też powinniśmy solidnie punktować na pozycjach młodzieżowych. Wiktor Przyjemski będzie już dostępny od początku sezonu i do tego dochodzi Przemysław Konieczny. Mamy w swoim składzie trzech zawodników (Zagar, Bjerre, Miedziński), którzy w przeszłości wygrywali rundy Grand Prix, a przypadkowi zawodnicy tego nie dokonują. Często się mówi o wieku tej trójki, ale zawodnicy Arged Malesy pokazali w sezonie 2021, że wiek nie jeździ. Szczególnie Grzesiek Walasek będący po czterdziestce imponował sylwetką na torze, a u nas nikt z trio nowych zawodników nie ma "czwórki z przodu". Poza tym twierdzę, że doświadczenie na torze może tylko pomagać.
Wzmocnił się także Stelmet Falubaz Zielona Góra, który marzy o powrocie do PGE Ekstraligi i będzie jednym z kandydatów do awansu. Coś pana zaskoczyło, jeśli chodzi o okres transferowy w wykonaniu tego klubu?
Z pewnością zaskoczeniem jest pozostanie Maxa Fricke'a w zespole. To jest zawodnik z uznaną marką i myślałem, że powędruje do PGE Ekstraligi. Australijczyk miał jednak ważny kontrakt, Falubaz przekonał go do pozostania i to jest wielki sukces zielonogórskiego klubu. Natomiast pozostałe kontrakty raczej są bez większego zaskoczenia.
W przyszłym sezonie po raz pierwszy drużyny będą miały do czynienia ze zreformowaną fazą play-off. Sześć zespołów w walce o medale to dobry pomysł, czy jednak lepiej by było, gdyby wszystko zostało w starej wersji?
Jako klubowi najbliżej nam do formuły szwedzkiej, czyli dwa pierwsze zespoły w tabeli po czternastu kolejkach automatycznie wchodzą do półfinału, a te z miejsc 3-6 walczą w początkowej fazie o awans do pierwszej czwórki. To byłoby pewne nagrodzenie tych zespołów, które w fazie zasadniczej były najlepsze. Myślę, że nowy system, który wprowadził PZMot i GKSŻ, nie jest optymalny, ale wszyscy musimy się do niego dostosować.
Rozmawialiśmy sporo o Polonii, ale na koniec chciałbym zapytać, jak widzi pan rywalizację w dolnym rejonie tabeli. Które drużyny mogą walczyć o utrzymanie?
Czysto na papierze zawsze można pobawić się w przewidywania, ale wiemy, że liga znów będzie mocna. Nie ma zespołów, które odstają. Gdybym miał jednak wskazać głównych kandydatów do walki o utrzymanie, to skłonię się w stronę drużyny z Landshut. Nazwiska w zespole są ciekawe, ale zawsze pierwszy rok dla beniaminka jest bardzo trudny, czego zresztą niedawno doświadczyła Polonia. Wydaje mi się, że obok niemieckiej drużyny najsłabiej prezentuje się skład Wybrzeża Gdańsk, ale to są tylko spekulacje, które nie muszą mieć nic wspólnego z rzeczywistością. Mamy przykład z tegorocznego sezonu i drużyny Unii Tarnów, gdzie przed rozgrywkami nikt ich nie wskazywał na spadek. Żużel to sport podatny na kontuzje i różne scenariusze są możliwe. Tor wszystko zweryfikuje.
Czytaj także:
Apator poza podium, a Unia może zaskoczyć. Sajfutdinow mógł odejść rok wcześniej [WYWIAD]
Walasek przeprosił władze GKSŻ. Gdyby nie Garcarkowie, mógłby już nie jeździć na żużlu