Rosyjski żużlowiec jest idealnym przykładem, że błyskawicznie można odkleić od siebie łatkę zawodnika, któremu brakuje konkretnych cech, aby zostać mistrzem. Artiom Łaguta od lat jest czołowym jeźdźcem PGE Ekstraligi, a solidnie spisywał się również w samym cyklu Grand Prix.
Słychać było jednak opinie, że nie ma czegoś, co jest potrzebne do wejścia na szczyt. Zwykle w takich przypadkach mowa o odważniejszej jeździe, mocniejszej psychice, czy większej regularności. I faktycznie, wielu świetnym żużlowcom często tego brakuje. Nie oznacza to natomiast, że będzie tak zawsze.
W żużlu, podobnie jak w życiu, ważne jest wyciąganie wniosków. Błędy bywają frustrujące, zwłaszcza gdy się powtarzają, ale ważne, by w końcu wyciągnąć z nich lekcje. Paradoksalnie pozwalają one na rozwój. Rzadko mamy do czynienia z czystym talentem, który jest wręcz stworzony do walki o najwyższe cele. Do zdobycia tytułu zwykle trzeba po prostu dojrzeć.
Którzy zawodnicy mogą włączyć się do walki o złoto w 2022 roku?
Emil Sajfutdinow ma na swoim koncie już trzy medale IMŚ - wszystkie brązowe. Rosjanin od dawna imponuje widowiskową jazdą, ale od kilku lat nie potrafi wejść na jeszcze wyższy poziom.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Trener Arged Malesy nie jest zadowolony z rywala na inaugurację PGE Ekstraligi
Mimo wszystko należy w nim upatrywać kandydata do zdobycia tytułu. Jeśli tylko poukłada kwestie sprzętowe, powinien być bardzo groźny. On sam marzy o złotym medalu i z pewnością postara się zrealizować swój cel jak najszybciej.
Kolejnego faworyta należy upatrywać w Macieju Janowskim. Owszem, do tej pory reprezentant Polski za każdym razem miewał gorsze okresy w GP, przez które wypadał z gry o mistrzostwo, natomiast warto podkreślić, że jest to zawodnik, który od początku swoich startów w prestiżowym cyklu, w każdym sezonie wygrywa przynajmniej jeden turniej.
Poza tym imponuje formą w PGE Ekstralidze. W minionych rozgrywkach właściwie jako jedyny dotrzymywał kroku Bartoszowi Zmarzlikowi, uzyskując zdecydowanie wyższą średnią niż m.in. Artiom Łaguta.
Zaskoczyć może również Fredrik Lindgren. Szwed ma za sobą kiepski rok na polskich torach, natomiast w Grand Prix ciągle jest czołową postacią. W turniejach tej rangi nie raz imponował szybkością i jeśli znajdzie sposób, aby było tak na przestrzeni całego sezonu, to z pewnością może mierzyć bardzo wysoko.
W mistrzowski tytuł celuje także klubowy kolega Lindgrena, Leon Madsen. Duńczyk był już bliski zdobycia złota w 2019 roku, ale wtedy minimalnie przegrał rywalizację z Bartoszem Zmarzlikiem. Zdecydowanie ma on jednak potencjał, by pokazać się z jeszcze lepszej strony, niż do tej pory.
Tym, który również może włączyć się do gry o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, jest Martin Vaculik. Dotychczasowe występy Słowaka w GP były raczej rozczarowujące, a mówimy przecież o zawodniku, którego od lat postrzegamy jako jednego z najlepszych na świecie. Żużlowiec Moje Bermudy Stali Gorzów z pewnością jest więc w stanie przełamać się i udowodnić swoją prawdziwą wartość.
Każdego z potencjalnych kandydatów do złota łączy to, że do tej pory czegoś mu brakowało. Wszyscy pokazali już sporo, ale wedle wielu opinii mogą nie być w stanie dotrzeć na żużlowy szczyt. Podobnie było z Artiomem Łagutą, a mimo to Rosjanin został Indywidualnym Mistrzem Świata.
Zobacz także: Jest decyzja sądu ws. Rafała Szombierskiego!
Zobacz także: Złamany kręgosłup, przerwany rdzeń kręgowy i utrata czucia w nogach