Złamany kręgosłup, przerwany rdzeń kręgowy i utrata czucia w nogach

Facebook / Na zdjęciu: Rafał Wilk
Facebook / Na zdjęciu: Rafał Wilk

Właśnie świętuje 47. urodziny, choć w jego życiu jest jeszcze jedna ważna data. 3 maja 2006 roku przeżył fatalny wypadek, który go nie załamał. Mimo złamanego kręgosłupa Rafał Wilk się nie poddał i stał się wzorem do naśladowania.

W tym artykule dowiesz się o:

Rafał Wilk urodził się 9 grudnia 1974 roku w Łańcucie, co oznacza, że właśnie obchodzi 47. urodziny. Jednak były żużlowiec należy do grona osób, które mogą powiedzieć: "tego dnia narodziłem się na nowo" i wskazać inną datę. W jego przypadku jest to 3 maja 2006 roku. Wtedy doszło do fatalnie wyglądającego upadku na torze w Krośnie.

Wilk w tamtym okresie reprezentował krośnieński klub w I lidze, miał 32 lata i wiedział, że jego kariera nie potoczyła się tak, jak zapowiadano. Wypadek był równoznaczny z jej końcem. Diagnoza lekarzy mówiła wszystko - złamany kręgosłup, przerwany rdzeń kręgowy i utrata czucia w nogach. To był wyrok skazujący wychowanka Stali Rzeszów na wózek inwalidzki.

- Tego dnia zaczęło się dla mnie nowe życie. Urodziny świętuję zatem dwa razy w roku - mówił Wilk w rozmowie z WP SportoweFakty.

"Symbol dla tych, co zwątpili"

- Z okazji urodzin chcę powiedzieć Rafałowi, że cudownie, że jest w tym miejscu, w którym jest. Życzę mu, by osiągał wszystko, co jest do osiągnięcia, bo on pokazał, że jest to możliwe. By życie sportowe nadal było u niego pełne sukcesów - powiedziała Marta Półtorak, była prezes rzeszowskiej Stali, która po wypadku nie opuściła Rafała Wilka.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Znany młodzieżowiec o zagranicznych juniorach: "To polska liga, więc niech startują Polacy".

Komuś może wydawać się dziwne, że była prezes życzy osobie, która złamała kręgosłup i straciła czucie w nogach, sukcesów w życiu sportowym. Tak, to prawda. Wilk nie poddał się po wypadku i nie zamknął w czterech ścianach.

- Nie miałem wyjścia. Można było odgrywać wielką tragedię, ale po co? Nie służyłoby to ani mnie, ani moim bliskim - stwierdził były żużlowiec.

Motocykl zamienił na rower z napędem ręcznym (tzw. handbike). Stał się prekursorem tego sportu w Polsce, w Londynie w roku 2012 wywalczył dwa złote medale w igrzyskach paraolimpijskich. Cztery lata później w Rio de Janeiro do swojej kolekcji dorzucił złoto i srebro. Niestety, ostatnio z Tokio wrócił już bez krążka. - Nie ma lepszej motywacji niż czwarte miejsce - tak tłumaczył brak sukcesu w Japonii.

Handbike stał się codziennością dla Rafała Wilka
Handbike stał się codziennością dla Rafała Wilka

- Myślę, że Rafał to wzór do naśladowania dla innych. Dotknął dna, odbił się i zaczął fruwać. Symbol dla tych, co zwątpili. Jego historia pokazuje, że życie nie jest białe i czarne, tylko ma różne odcienie po drodze. Nie można się załamywać, tylko trzeba pomagać szczęściu - oceniła Marta Półtorak.

Obronił doktorat i wykłada na studiach

Gdyby nie "drugie urodziny", jak o swoim wypadku mówi Rafał Wilk, to były żużlowiec najpewniej nie osiągnąłby pewnych sukcesów w swoim życiu. Mowa nie o medalach paraolimpijskich, ale chociażby o uzyskaniu tytułu doktora na Uniwersytecie Szczecińskim. Zaczął też wykładać, motywować innych - zwłaszcza osoby niepełnosprawne.

- Były lepsze i gorsze momenty. Wiele razy spadłem z wózka, bo nie wszystko wychodziło na początku. Po każdym upadku starałem się podnosić i stawać się jeszcze mocniejszym - tak Wilk opowiadał o początkach swojej niepełnosprawności.

Zaraz po wypadku nie potrafił przystosować się do życia na wózku. Przygotowanie do wyjścia z domu zajmowało mu ponad 20 minut. Teraz, jak sam mówi, potrzebuje na to niespełna minuty.

Rafał Wilk nie poddał się po wypadku
Rafał Wilk nie poddał się po wypadku

- Człowiek musiał się tego nauczyć jak małe dziecko. Po wypadku stałem się bezbronny jak dziecko, ale nauczyłem się żyć na nowo, a przede wszystkim poznałem swój organizm, bo ciało się zmieniło - powiedział były żużlowiec.

Rafał Wilk ma jeszcze jedno marzenie. Liczy, że w przyszłości medycyna pójdzie tak do przodu, że osoby z poważnymi urazami kręgosłupa będą w stanie robić podstawowe kroki, choćby z wykorzystaniem specjalnych urządzeń. - Nie robię sobie nadziei, że to będzie jutro czy w najbliższej przyszłości - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.

W dniu 47. urodzin pozostaje nam życzyć mu, by kiedyś i to marzenie się spełniło.

Czytaj także:
Życie jak film. Wielki talent znów na wirażu
Jak powstawał terminarz PGE Ekstraligi?

Źródło artykułu: