Żużel. Lwim pazurem: Zmarzlik jak Gollob, Falubaz rozczarował, a Kubera wygranym sezonu [FELIETON]

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Dominik Kubera
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Dominik Kubera

Marian Maślanka w swoim najnowszym felietonie podsumowuje miniony sezon w kilku punktach. Wskazał m.in. największą niespodziankę. "Udźwignął wszystkie przeciwności losu" - napisał o Dominiku Kuberze.

"Lwim pazurem" to cykl felietonów Mariana Maślanki, byłego wieloletniego prezesa Włókniarza Częstochowa.

***

Najlepszy mecz

W tym roku w PGE Ekstralidze mieliśmy wiele ciekawych, mocnych pojedynków. Bardzo interesujący mecz odbył się w Gorzowie pomiędzy Moje Bermudy Stalą, a Eltrox Włókniarzem Częstochowa, gdzie niespodziewanie częstochowianie wygrali dwoma punktami. Równie ciekawie było w Lesznie, gdy Fogo Unia podejmowała gorzowian w fazie play-off. Obejrzeliśmy świetne ściganie, a nadspodziewanie dobrze pojechał Rafał Karczmarz.

Ja jednak zdecyduje się wskazać drugi finałowy mecz, który odbył się we Wrocławiu, pomiędzy Betard Spartą, a Motorem Lublin. To spotkanie miało niespodziewany przebieg, a gospodarze natrafili na twardy opór, przez co to wydarzenie było ekscytujące. Ten mecz najbardziej zapadł mi w pamięci, bo prawie do końca lublinianie trzymali wynik. W pewnym momencie zauważyłem, że w szeregach wrocławian chyba zaczynała wkradać się nerwowość. Opanowali jednak sytuację i zostali mistrzami Polski. Goście natomiast wszystkie możliwe warianty wykorzystali i na koniec brakło im ognia. Uważam, że to właśnie ten mecz był najlepszy w minionym sezonie.

ZOBACZ WIDEO Legendarni zawodnicy komplementują Tomasza Lorka!

Największe wydarzenie

Zostajemy we Wrocławiu. Tamtejszy tor, gdy jest dobrze przygotowany powoduje, że żużlowcy tworzą na nim wspaniałe widowiska. Takie mieliśmy podczas drugiego turnieju Grand Prix na Stadionie Olimpijskim. Po bardzo emocjonującej walce wygrał Bartosz Zmarzlik popisując się szarżą podobną do akcji Tomka Golloba, kiedy minął Jimmy'ego Nilsena na ostatniej prostej.

To były bardzo dobre zawody obfitujące w wyścigi, w których były wyprzedzenia, niespodziewane akcje, nawet ze strony zawodników, którzy poprzedniego dnia zbytnio się nie liczyli. Emocjonujące wydarzenie, pełno ścigania, a oto w żużlu chodzi.

Największa niespodzianka

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że zdecydowanie jest nią Dominik Kubera. To, jaki postęp ten zawodnik zrobił jest niesamowite. Przypominam, że miał opóźniony start do sezonu, a niedługo potem dotknęła go osobista tragedia - zmarła jego mama. On to wszystko potrafił udźwignąć. Wszelkie przeciwności go wzmocniły. Stał się rasowym, mocnym żużlowcem. Za nim wspaniałe występy nie tylko w lidze, ale i w Grand Prix oraz reprezentacji Polski podczas zawodów SoN. Doszlusował do czołówki polskich zawodników. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się tego. Rozwinął się w Lublinie i oby tak dalej. Wszyscy będziemy mieli wiele radości i pożytku z jego jazdy.

Dominik Kubera to jeden z wygranych minionego sezonu
Dominik Kubera to jeden z wygranych minionego sezonu

Największe rozczarowanie

Spadek Marwis.pl Falubazu Zielona Góra z PGE Ekstraligi. Nie przewidywałem tego. Myślę, że w Zielonej Górze pogubiono się ze strategią przygotowania toru. Na mecz z Betard Spartą Wrocław zrobiono super twardy tor, który miał utrudnić zadanie przeciwnikom. Tyle tylko, że drużynie z Zielonej Góry taki sposób przygotowania nawierzchni nie sprzyjał.

Nie znam kulisów, ale to wręcz nieprawdopodobne i nie mogę tego pojąć, czemu się na to zdecydowano. Znam za to żużlowców, którzy byli w składzie zielonogórskiej drużyny i oni naprawdę na takich torach nie lubią jeździć. Dla mnie to bardzo duże nieporozumienie. Podobnie było w kilku innych meczach. Nie robiono toru powtarzalnego, by miejscowa drużyna się w niego wjeździła, tylko przeciwko rywalom.

Stała się rzecz przykra dla mnie, bo drużyna z Zielonej Góry to był zawsze wysoki poziom, a klub mógł się pochwalić świetnym marketingiem i organizacją. Tymczasem ni stąd, nie zowąd drużyna spadła z PGE Ekstraligi. Trzeba również dodać, że mieli sporo pecha. Kilka meczów przegrali w ostatnich biegach, dwoma punktami, a to też deprymuje. Gdy wydawało się, że Falubaz już wygra mecz, zawalał samą końcówkę. To później negatywnie wpływa na morale zespołu.

Klapa roku

Wskazałbym dwa wydarzenia. Jedno z nich to pierwszy turniej Grand Prix w Toruniu i sprawa przygotowania toru oraz utrzymania go w trakcie zawodów. To była klęska. Takiego toru na Motoarenie nie można robić, a Phil Morris dolewając wody jeszcze bardziej go... spartolił. Zrobiła się breja, która się nie układała. To stworzyło przykre widowisko, w którym było zero ścigania. Wszyscy liczyliśmy na świetne zawody, takie, jakie były dzień później. Czyli jednak dało się zrobić tor należycie.

Drugie rozczarowanie miało miejsce w Krośnie na finale Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów i znowu dotyczy ono toru. Przecież to był jakiś nieprawdopodobny koszmar. Klub z Krosna bardzo dobrze się rozwija, stoi dobrze organizacyjnie oraz finansowo, idzie to wszystko w dobrym kierunku, a nagle taka wpadka.

Nie wiem, co tam się stało, bo o dziwo do tej pory nie ma winnego. Przez tor zawody trwały trzy i pół godziny, to było coś strasznego. Zawodnicy się męczyli, pełno upadków, długie przerwy. Nie wiem, może jakieś bieszczadzkie demony dotarły w nocy nad tor w Krośnie i porobiły takie cuda. Szkoda, bo liczyłem na świetne zawody i ciekawą walkę, którą juniorzy ścigający się o mistrzowski tytuł potrafią stworzyć.

Phil Morris (z prawej) źle zadbał o tor w trakcie zawodów podczas pierwszego Grand Prix w Toruniu w tym roku
Phil Morris (z prawej) źle zadbał o tor w trakcie zawodów podczas pierwszego Grand Prix w Toruniu w tym roku

PS. Dziękuję za ten sezon żużlowcom, organizatorom, działaczom klubowym. Mieliśmy wiele emocji i walki, a tego wszyscy oczekujemy od tego sportu. Mamy nowy, świetny kontrakt z telewizją, stojący na wysokim poziomie finansowym. Gratulacje za to.

Liczę, że zmiany, które są na przyszły rok zaproponowane, jak choćby U24 Ekstraliga sprawią, że wszystko pójdzie w dobrym kierunku i nasz żużel się rozwinie tak, aby prezesi mogli wybierać w zawodnikach, a nie odwrotnie. Na razie mamy mało żużlowców na wysokim poziomie. Oby te zmiany sprawiły, że młodych, zdolnych zawodników będzie przybywało, a wówczas zrodzi się większa konkurencja.

Na nowy sezon życzę przede wszystkim bezpiecznej jazdy zawodnikom. Oby zawsze kończyli zawody w jednym kawałku. Poza tym dużo emocji, spełnienia wszystkich marzeń i sukcesów. Klubom, aby dobrze organizacyjnie ten nowy rok przetrwali i oby koronawirus znów nie sprawił nam jakiegoś figla, żebyśmy mogli przy komplecie publiczności oglądać zawody na stadionach. Do siego roku!

Marian Maślanka

Czytaj również:
Rafał Dobrucki: Nie dla powiększenia PGE Ekstraligi, KSM-u i zagranicznego juniora
Chcesz jeździć, czy grzać ławę? Wojdyło zdradził, jak wyglądały rozmowy z Mrozkiem

Komentarze (0)