Był listopad. Żużlowiec Anders Thomsen wraz ze swoją dziewczyną Trine Lung pojechali na Nyati Safari do RPA i miał to być wspaniały okres dla tej pary. Wszystko do momentu, gdy w południowej Afryce wybuchła panika związana z nowym wariantem koronawirusa - Omikronem. Uczestnik cyklu Grand Prix nagle znalazł się w epicentrum wydarzeń.
Wariant Omikron, obecnie rozprzestrzeniający się po świecie, został po raz pierwszy zidentyfikowany w południowej Afryce 24 listopada 2021 roku.
- Na pewno był to dla wszystkich szok. Wszystko zaczęło się tak naprawdę od tych dwóch osób, u których wykryto Omikron. Później doszły do tego kolejne kraje w regionie i wszystko rozprzestrzeniło się dalej. Będąc szczerym widzę, że RPA to naprawdę duży kraj, a wszystko zaczęło się od tych dwóch osób i wszystkie działania zaczęły się bardzo szybko, jednak z drugiej strony wiem, że działo się to po to, by ograniczyć transmisję nowego wariantu - przekazał żużlowiec Anders Thomsen w rozmowie z WP SportoweFakty.
Rajska podróż Duńczyka została brutalnie przerwana. Do RPA udał się na safari, do tego czasu były to bardzo fajne wakacje.
ZOBACZ WIDEO Spisani na spadek, czy zdolni do niespodzianek? Gajewski o atucie beniaminka
- Wcześniej również wyjeżdżałem w różne miejsca i należę do ludzi, którzy chcą zobaczyć świat i spróbować wielu rzeczy. Wcześniej nigdy nie byłem w RPA i był to dla mnie wspaniały czas i świetne wakacje. Dodatkowo miałem tam dostęp do świetnej siłowni i mogłem wciąż utrzymywać reżim treningowy, więc było absolutnie perfekcyjnie szczególnie, że mieliśmy 33 stopnie Celsjusza - opowiedział Thomsen.
Gdy para przyjechała do RPA, to w tym kraju wszystko wyglądało dokładnie tak, jak na całym świecie w trakcie pandemii. Problemy zaczęły się w dniu, w którym Duńczycy mieli wracać z Afryki.
- Rano otrzymałem e-maila, że nasz lot został odwołany. Zastanawiałem się dlaczego, a powodem było to, że dwie osoby przechodzą w tym kraju nowy wariant koronawirusa. Minęło potem kilka dni. Po tygodniu mogłem opuścić ten kraj - dodał Thomsen.
Thomsen miał sporo szczęścia, że pierwszą część lockdownu przeżywał w raju. - Jak nam odwołali lot, to pozostaliśmy wraz z narzeczoną w tym samym fajnym miejscu, gdzie byliśmy wcześniej. Była tam też bardzo dobra siłownia, więc mogłem utrzymywać wysoką formę i korzystać z zaplecza hotelowego. Każdego dnia sprawdzaliśmy możliwości powrotu, po tym okresie mieliśmy już taką możliwość, bo nikt z hotelu nie miał koronawirusa - przyznał zawodnik, startujący w Polsce w Moje Bermudy Stal Gorzów.
Gdy na przełomie listopada i grudnia Duńczyk wrócił do Europy, został potraktowany w swoim kraju tak, jak inne osoby wracające z zagranicznych wojaży. Był w izolacji domowej, a po sześciu dniach mógł już wrócić do normalnego życia. Duńskie przepisy pozwalają na to, by móc przechodzić taką izolację właśnie w miejscu zamieszkania. Takie są zalecenia.
W ciągu ostatnich 2 tygodni w Danii wykryto ponad 212 tysięcy przypadków koronawirusa.
- W Danii życie toczy się normalnie i można się ze sobą spotykać. Oczywiście wszyscy muszą trzymać odpowiedni dystans od siebie, jednak generalnie już mam dosyć całej pandemii, która mocno nas wszystkich doświadcza. Jestem tym zmęczony, mógłbym zrobić w tym czasie bardzo dużo rzeczy. Zrujnowało to wiele moich planów, ale trzeba się z tym jakoś pogodzić. Do sezonu wytrzymam jakoś w domu, później zaczną się wyjazdy i standardowe życie żużlowca - zauważył Anders Thomsen.
W ubiegłym sezonie Anders Thomsen po raz pierwszy startował jako stały uczestnik cyklu Grand Prix i zajął 11. miejsce, zdobywając 73 punkty. W kolejnym sezonie również będzie ścigał się w elicie.
- Wszystko jest absolutnie zgodne z moimi założeniami na ten okres, a nawet jestem w pewnym stopniu przed harmonogramem, bo chciałem wiele rzeczy zorganizować jeszcze przed wyjazdem do Afryki. Całe zamieszanie nie miało na to żadnego wpływu - uspokoił.
Czytaj także:
Będzie kluczowy w Arged Malesie
Rafał Wilk wszystkich zaskoczył