Jolanta Twarużek, WP SportoweFakty: Sezon za nami. Niektórzy rozpoczęli już przygotowania do kolejnych rozgrywek. Gdyby miał pan w kilku słowach podsumować ubiegłoroczne zmagania, to jaki to był dla pana rok?
Przemysław Liszka, ubiegłoroczny junior Betard Sparty Wrocław, obecnie związany z wrocławskim klubem tzw. "kontraktem warszawskim": To był bardzo dobry rok. Jestem zadowolony z tego sezonu. Było to fajne zakończenie wieku juniora, a ponadto ukoronowanie całego sezonu mistrzostwem Polski z moją macierzystą drużyną. Podsumowując, jest się z czego cieszyć.
A jak smakuje złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski na żużlu?
Wszystko finalnie rozegrało się na naszym stadionie w ostatnim meczu, więc emocje były ogromne, zarówno dla kibiców, jak i zawodników. Jako rodowity wrocławianin jestem dumny, że mogłem dołożyć swoją cegiełkę do tego sukcesu.
ZOBACZ WIDEO Spisani na spadek, czy zdolni do niespodzianek? Gajewski o atucie beniaminka
Jak wspomina pan samą ceremonię wręczenia medali? Zanim wskoczył pan na podium nie zabrakło z pańskiej strony gratulacji dla rywali. U tak młodego zawodnika jest to gest godny pochwały, tym bardziej, że wśród zawodników, którzy odebrali medale wcześniej, nikt nie zachował się w podobny sposób.
Było to naturalne zachowanie z mojej strony. Ceremonia wręczenia medali była bardzo udana. To był fajny moment. Miałem już kilka podobnych ceremonii. Wiadomo, że z innymi kolorami medali, ale było to dość podobne doświadczenie. Czułem się w pewnym stopniu z tym obeznany.
Jak długo trwało świętowanie zdobycia złotego medalu w klubie?
Tak naprawdę był to jeden dzień. Podsumowaliśmy wszystko z drużyną na wspólnym spotkaniu, a później udało się chwilkę poświętować z najbliższymi. Trwało to krótko, bo trzeba było w końcu wrócić do normalności i odjechać jedne z ostatnich zawodów.
Analizując punkty zdobyte przez pana w ubiegłym sezonie, można stwierdzić, że był on dobry. Co prawda, zaliczył pan słabszy początek sezonu, ale już runda rewanżowa i spotkania półfinałowe wyglądały lepiej. Natomiast cała formacja juniorska Betard Sparty Wrocław (w sezonie 2021 juniorzy zdobyli 69. punktów) na tle innych formacji juniorskich choćby np. Eltrox Włokniarza Częstochowa (w sezonie 2021 juniorzy zainkasowali 140. punktów) czy Motoru Lublin (w sezonie 2021 juniorzy wywalczyli 132. punkty) wypadła raczej niemrawo. Czy z tego sezonu można było wycisnąć jeszcze więcej?
Na pewno dałoby się wycisnąć więcej. Juniorzy innych drużyn przez praktycznie cały sezon byli w gazie. Ciężko było z nimi systematycznie wygrywać, ale nawet w finale udało nam się urwać im kilka punktów. Jeśli chodzi o mnie, to cały sezon miałem tak naprawdę przeplatany. Ten początek był rzeczywiście trochę słabszy, ale później pojawiały się też lepsze wyniki i dobre występy w półfinałach. Myślę, że dałoby się wycisnąć więcej, ale w tym momencie mogę sobie już tylko gdybać. Wiadomo, że każdy chciałby prezentować wysoką i równą formę przez cały sezon.
Co sprawiło panu największy problem w trakcie ubiegłorocznych rozgrywek?
Wejście w sezon było ciężkie. Miałem z tyłu głowy poprzedni nieudany sezon i brakowało mi pewności siebie. Mając już to pewne miejsce w składzie z czasem nabierałem rozpędu.
Czyli w trakcie ubiegłego sezonu nie miewał pan większych problemów ze sprzętem lub w teamie?
Nie. Nic takiego nie miało miejsca. Myślę, że to był jeden z moich najlepiej ułożonych sezonów. Cały rok przejeździłem na moim sprzęcie, który dobrze się spisywał.
W ubiegłym sezonie do wrocławskiej Betard Sparty dołączył Artiom Łaguta. Jak układała się pańska współpraca z mistrzem świata? Czy mógł pan liczyć na jakąś pomoc i wsparcie z jego strony?
Oczywiście. Dołączył do nas kolejny wielki, bardzo doświadczony zawodnik. To dla nas, młodych zawodników, była kolejna osoba, która mogła nam dużo podpowiedzieć. Wymienialiśmy się w trakcie spotkań wieloma uwagami o aspektach meczowych. Artiom to na pewno wartość dodana dla całej drużyny.
A co uznałby pan za największe błędy swojej juniorskiej kariery?
Myślę, że z perspektywy czasu te wcześniejsze, najmłodsze lata mojej żużlowej kariery, poprowadziłbym w trochę inny sposób. Systematyczna jazda w lidze najbardziej buduje młodych zawodników. W niektórych sezonach miewałem problemy z regularnym miejscem w składzie, a brak jazdy tworzy największe trudności. Podczas ubiegłorocznego sezonu dużo pomagał mi trener Darek Śledź i Greg Hancock, który otworzył szersze horyzonty na pewne aspekty jazdy, dzięki czemu miałem wielką frajdę i satysfakcję ze ścigania.
Spróbujmy podejść do tej analizy z drugiej strony. W takim razie, z czego jest pan zadowolony i dumny jeśli chodzi o tę juniorską przygodę z żużlem?
Szkoda, że nie udało mi się osiągnąć jakichś indywidulanych sukcesów. Zdarzały się takie zawody, gdzie szło mi naprawdę dobrze, a kończyło się to dla mnie na przykład kontuzją. Na pewno jestem zadowolony z tego ostatniego sezonu w gronie juniorów. Takich sezonów życzyłbym sobie w przyszłości jako senior.
Zdążył pan odpocząć po tym sezonie? Może był pan na jakichś wakacjach?
Pierwszy raz udało mi się pojechać z moją dziewczyną na dłuższe wakacje. Wybraliśmy Egipt. Wcześniej nie miałem okazji do egzotycznych podróży, więc to był mój pierwszy taki wyjazd. Były to zdecydowanie udane wakacje.
Skupmy się zatem na tym co przed panem. Na nadchodzący sezon podpisał pan tzw. "kontrakt warszawski" z macierzystym klubem, co obliguje pana do ścigania się w barwach innej drużyny na zasadzie wypożyczenia. Czy prowadził pan już rozmowy z innymi ośrodkami żużlowymi o angażu na nadchodzący sezon?
Prowadziłem rozmowy z kilkoma klubami, lecz na ten moment nie urodziło się z tego jeszcze nic ciekawego. Czekamy. Mam nadzieje, że jakieś oferty jeszcze się pojawią.
A może ma pan w planach występy w U24 Ekstralidze?
Nie zastanawiałem się jeszcze nad takim rozwiązaniem. Zdecydowanie bardziej będę celował w ten "dorosły" żużel.
Czy mógłby mi pan zdradzić z jakimi klubami podjął pan te rozmowy?
Tego nie mogę zdradzić. Były to mniej lub bardziej konkretne rozmowy. Nieoficjalnie warunki były uzgodnione, lecz kontakt się urwał. Jeżeli nie znajdzie się nigdzie dla mnie miejsce, będę zmuszony zawiesić przygodę z żużlem i zająć się czymś innym.
Niezależnie od obecnej sytuacji rozpoczął już pan przygotowania do nadchodzącego sezonu? Może planuje pan jakieś większe zmiany w teamie lub sprzęcie?
W międzyczasie przygotowuję się kondycyjnie. Często jeżdżę na motocyklu enduro pod okiem Zbigniewa Lecha (były zawodnik Sparty Wrocław - przyp. red). Zawszę mogę liczyć też na pomoc Maćka Janowskiego, jak i Rafała Haja. Sprzętowo jestem przygotowany tak dobrze, jak w ubiegłym roku. Team, z którym dogaduję się wyśmienicie, pozostanie bez zmian.
Zobacz też:
Chwycił po jointa. Najgorsze przyszło dwa tygodnie później
Podobno życie musi boleć