Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: W ubiegłym sezonie w Glasgow byliśmy świadkami meczu w ramach Global Challenge, kiedy to Wielka Brytania zmierzyła się z Żużlową Reprezentacją Polski. Teraz do Glasgow zawita Grand Prix Challenge. Co to oznacza dla klubu?
Alan Dick, promotor Glasgow Tigers: Na pewno oznacza to wzrost prestiżu naszego klubu i większą szansę na to, aby do Glasgow przyciągnąć najlepszych zawodników na świecie.
Jak w ogóle doszło do tego, że ten mecz odbył się właśnie w Glasgow?
Jestem promotorem, a zarazem byłym właścicielem klubu. Zostaliśmy poproszeni, aby zorganizować to spotkanie, ponieważ posiadamy licencję FIM 1. To, aby przekonać obecnych działaczy do organizacji zawodów, nie było takie trudne.
ZOBACZ WIDEO Żużel. Powiew optymizmu u Emila Sajfutdinowa. W końcu upora się z problemami?
Porozmawiajmy o Grand Prix Challenge. Kto zgłosił się z chęcią organizacji zawodów - wy, czy FIM lub nowy promotor SGP?
Jak dotąd nie rozmawiałem z nikim z Discovery Sports Events. Nasze negocjacje toczyły się z Lydią Robin, koordynatorką FIM w Szwajcarii. Zapewne wkrótce odezwie się do nas i sam promotor cyklu.
Czy to największe wyzwanie w historii Glasgow Tigers?
Na pewno będzie to też jedno z najbardziej prestiżowych zawodów, jakie kiedykolwiek Glasgow gościło.
Organizacja takich zawodów, to zapewne dużo pracy i potrzeba zaangażowania wielu ludzi?
Oj tak, bardzo dużo ciężkiej pracy. Wszyscy pracownicy klubu będą musieli się zaangażować w organizację tego wydarzenia.
Asfhield Stadium spełnia wszystkie wymagania FIM, czy czekają was jakieś dodatkowe prace przed finałem Grand Prix Challenge?
Wszystkie. Zorganizowaliśmy już kilka turniejów z ramienia FIM, więc mamy dobre doświadczenie w tym zakresie i wiemy, co jest wymagane oraz czego się spodziewać. Najpierw były turnieje eliminacyjne w ramach GP Challenge, a teraz zagości u nas sam finał.
Ważnym aspektem w organizacji takich zawodów są finanse. Możecie liczyć na wsparcie sponsorów?
Mamy grono zaufanych i dobrych sponsorów, którzy wesprą nas na wielu płaszczyznach - od partnerów całych zawodów, po poszczególne biegi, a nawet i zawodników.
Znaczącym czynnikiem będą też zapewne dochody ze sprzedaży biletów. Czy już znane są jakieś szczegóły dotyczące wejściówek?
Do sprzedaży trafi 2600 biletów. Taka jest właśnie pojemność naszego stadionu i tego nie przeskoczymy. Stadion jest mały, tym bardziej patrząc na polskie standardy, ale kibice są bardzo blisko toru, co stworzy świetną atmosferę, którą zawodnicy uwielbiają!
Marzeniem każdego działacza jest komplet publiczności na trybunach. Przy takiej pojemności stadionu, raczej nie będziecie mieli z tym problemów.
Sprzedamy wszystkie bilety, więc frekwencja będzie na pewno na poziomie 100 proc! Jest to kompaktowy stadion, co oznacza, że hałas kibiców będzie głośny, a zawodnicy z pewnością go usłyszą, zarówno kiedy podjadą pod taśmę, jak i po zwycięskim biegu.
Nie obawiacie się ewentualnych restrykcji związanych z pandemią COVID-19?
Nie, nie martwimy się. Podejmujemy teraz, ale i podejmiemy później niezbędne środki ostrożności. Do zawodów jest jednak jeszcze siedem miesięcy.
Kończąc wątek publiczności - szybki strzał, na trybunach będzie więcej Brytyjczyków, czy Polaków?
Wydaje mi się, że większą liczbę kibiców stworzą Brytyjczycy, jednak w Glasgow mieszka wielu Polaków, a oni też są fanami czarnego sportu, więc powitamy ich gorąco na stadionie. Już dziś zapraszam na tor, który zapewni ekscytujące wyścigi.
Wiele imprez z Glasgow było transmitowanych na dedykowanej platformie streamingowej. Fanów z pewnością interesuje, czy jedna z ważniejszych imprez sezonu będzie transmitowana?
Wszystko zależy od FIM. Tylko oni mogą powiedzieć "tak" lub "nie".
Tor w Glasgow liczy ledwie 302 metry, a podczas Global Challenge spore problemy mieli z nim nawet i mistrzowie świata - Bartosz Zmarzlik i Jakub Miśkowiak. Co może być kluczem do sukcesu w sierpniowych zawodach?
Na pewno na początku zawodów problemów przysporzył im fakt, że nigdy wcześniej nie startowali na tym torze. Później jakoś go opanowali, ale doświadczenie robiło swoje, co pokazał na przykład Tobiasz Musielak. Nie tylko błyszczał w tym meczu, ale wygrał również u nas i to z kompletem punktów eliminacje do GP Challenge.
Czyli ci, co na co dzień ścigają się na Wyspach Brytyjskich, mogą mieć lekką przewagę. Zgadza się pan?
Wydaje mi się, że tak właśnie może być, bo mają jakąś regularność odnośnie naszych torów.
Kończąc wątek Grand Prix Challenge, czy uważa pan, że organizacja tych zawodów może być pierwszym krokiem do organizacji turnieju z cyklu FIM Speedway Grand Prix 1?
Na pewno musielibyśmy zwiększyć pojemność stadionu, zanim Grand Prix zawitałoby do Glasgow. Jest to jednak coś, nad czym się zastanawiamy.
Chciałem jeszcze poruszyć temat klubowy Glasgow Tigers. Macie już siedmiu zawodników w kadrze na sezon 2022. Nie ma w niej niestety Marcina Nowaka...
Chcielibyśmy, aby Marcin był częścią naszej drużyny, ale jego zobowiązania w Polsce i wobec PZM nie pozwalają mu na to. Poza tym, w październiku wziął ślub i też nie chciał za bardzo oddalać się zbyt często od swojej uroczej żony.
Marcin nie ukrywa, że przygoda z brytyjskim speedwayem, to dla niego dobra szkoła żużla. Wydaje się, że nie zawiódł. A jak pan ocenia jego występy w barwach "Tygrysów"?
Marcin był fantastyczny! Nasi kibice go pokochali i wszyscy mamy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będzie mógł wrócić do brytyjskiego żużla i że będzie to czynił w naszych, czerwono-białych barwach.
To na koniec proszę powiedzieć, kogo ujrzymy w barwach Glasgow Tigers?
Naszą drużynę w stanowić będą: Craig Cook, Tom Brennan, Danyon Hume, Connor Bailey oraz Broc Nicol, Benjamin Basso i Ulrich Ostergaard.
Czytaj także:
Chce ratować żużel w swoim kraju
Kim jesteś, Glebie Czugunowie?!