Mistrz świata sprzeciwił się wyburzeniu stadionu. Teraz może wrócić tam żużel, a klubem będą zarządzać kibice?!

Archiwum prywatne / Sebastian Sidyk / Na zdjęciu: obiekt w Rye House
Archiwum prywatne / Sebastian Sidyk / Na zdjęciu: obiekt w Rye House

Kiedyś ścigał się tam Tai Woffinden, a dziś stadion jest ruiną. Niewykluczone, że wkrótce to się zmieni i żużel wróci do Rye House. Co ciekawe, to fani mieliby zarządzać klubem.

Historia toru w Rye House sięga lat 30. ubiegłego stulecia. Nim jednak na obiekcie zawarczały motocykle przeznaczone do Dirt Tracku, to wcześniej przez wiele lat stadion służył koniom. I to właśnie one zapoczątkowały ściganie w tym mieście. Te mechaniczne zawitały tam dopiero w 1934 roku.

Pierwszy owal do jazdy na motocyklach liczył 402 metry (dla porównania, w ostatnich latach były to 262 metry) i znajdował się w miejscu, gdzie jeszcze kilka lat temu istniał tor do wyścigów chartów.

Żużel w tym mieście miewał swoje wzloty, jak i upadki. Ten ostatni jednak nie pozwolił podnieść się z kolan. Problemy finansowe, które dotknęły Rye House Rockets w 2018 roku sprawiły, że drużyna nie dokończyła rozgrywek ligowych i lipcu wycofała się z Premiership.

ZOBACZ WIDEO Władze Apatora zadowolone ze sprzedaży karnetów. Padły konkretne liczby

Półtora roku później pojawił się cień nadziei, że speedway w ligowym wydaniu powróci do Hoddesdon. Z optymizmem na to wszystko spoglądała także brytyjska federacja. Wszyscy wierzyli w pozytywny finał, jednakże w listopadzie 2020 roku wszystko prysnęło niczym bańka mydlana.

W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia, na których widoczne były prace rozbiórkowe. Jak wygląda sytuacja po upływie piętnastu miesięcy? - Sam obiekt bardzo się zmienił, ale tor jeszcze jest! Obecne zarośnięty trawą, ale najważniejsze jest to, że się zachował. Dodatkowo został park maszyn oraz trybuna główna, więc wszystko jest do odzyskania i to naprawdę niewielkim nakładem pracy - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty, Sebastian Sidyk.

Polak na co dzień mieszka nieopodal stadionu, gdzie pierwsze kroki w czarnym sporcie stawiał jego syn - Adam. To właśnie tam zaczęła się też kreować wielka kariera późniejszego, trzykrotnego mistrza świata Taia Woffindena, który do "Rakiet" trafił ze Scunthorpe Scorpions. W ekipie z Hoddesdon nie brakowało też polskich akcentów. W ostatnim ligowym sezonie ścigał się tam Krzysztof Kasprzak.

Widok na obiekt Rye House Rockets - 14.02.2022 (fot. Sebastian Sidyk)
Widok na obiekt Rye House Rockets - 14.02.2022 (fot. Sebastian Sidyk)

Grono sympatyków speedwaya w tym mieście walczy jednak o to, by reaktywować ośrodek. Zaangażowany w to jest również Karl Fiala, były zawodnik Rye House Rockes, którego ojciec był Polakiem. Sam Fiala należał z kolei do czołowych zawodników "Rakiet" w latach 70. i 80.

- Gdy tylko usłyszeliśmy o planach, to złożyliśmy do Urzędu Miasta petycję. Zbieraliśmy głosy sprzeciwu, poruszając również fanów żużla z innych miast. Mieliśmy miażdżącą przewagę, ale niestety, to nie to decyduje. Powstała również grupa na Facebooku "Memory of Rye House", ale żeby nie było, to jej administratorzy zabrali się ostro do roboty. Wynajęli prawników, walczyli, gdzie tylko się dało, a swój sprzeciw wobec planów nowego dzierżawcy złożył nawet Tai Woffinden - dodaje nasz rozmówca.

Ostatnie informacje, które posiada Sebastian Sidyk są takie, że zainteresowane tematem strony są bliskie porozumienia, jednak grupa osób walcząca o przywrócenie żużla w Rye House nie może obecnie wiele zdradzać. Przynajmniej póki rozmowy nie zostaną przelane na papier i sfinalizowane.

- Jest planów wiele, a jeden z nich zakłada przywrócenie klubu, którym rządziliby kibice. Z informacji, które posiadamy, wiem, że wiele klubów piłkarskich tak działa i to wygląda naprawdę dobrze - zdradza Polak.

Tor w Hoddesdon - 14.02.2022 (fot. Sebastian Sidyk)
Tor w Hoddesdon - 14.02.2022 (fot. Sebastian Sidyk)

20 lutego w Muzeum Narodowym będzie obchodzone święto speedwaya. Kibice wierzą, że podczas tego wydarzenia, które odbędzie się niedaleko Hoddesdon, będą dobre informacje dla tamtejszego środowiska żużlowego. - Po tych wszystkich wiadomościach zacząłem wierzyć, że to się uda. Fajnie byłoby znów ujrzeć tutaj żużel oraz to, aby mój syn znów mógł tutaj trenować. Zobaczymy, co czas pokaże - kończy Sebastian Sidyk.

Źródło artykułu: