Woźniak nie chciał oceniać pracy Leszka Tillingera. Prezes Polonii ma do 26 października ważną umowę w klubie. - Normalnie wypełniam swoje obowiązki, bo cały czas obowiązuje mnie umowa o pracę. Jeśli potem nie zostanie przedłużona, trudno. Szkoda tylko tego całego zamieszania wokół klubu. I to w czasie, kiedy trzeba organizować sprawy już na następny sezon - powiedział Tillinger na łamach Gazety Pomorskiej.
W ostatnim czasie media obiegł film, w którym syn prezesa Polonii "wyciągnął" z trybun jednego z kibiców. - Wiele zarzutów, które padają pod moim adresem jest mocno przesadzona. Tak samo, jak komuś bardzo zależało by rozdmuchać sprawę z moim synem. Zareagował, bo widocznie miał dość tego, że ludzie bez przerwy obrzucają mnie takim błotem. Widziałem film z tego zajścia i mówienie o pobiciu jest przesadą. Ponadto, stanowisko w sprawie zachowania kibiców na trybunach zajmuję od dawna. Policji i prokuraturze zgłaszałem już wiele spraw. Choćby tą, kiedy skopane zostały samochody Piotra Protasiewicza czy Tomasza Chrzanowskiego - dodał prezes.
Całe zamieszanie wokół prezesa zepchnęło na drugim plan wynik sportowy jaki uzyskała Polonia. Bydgoszczanie pokonali 12 punktami Falubaz Zielona Góra i w niedzielę staną przed ogromną szansą awansu do finału Speedway Ekstraligi.