Ze złamaną stopą zdobył 14 punktów i utrzymał drużynę w lidze. Po jego śmierci w mieście zawrzało

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Walerij Sokołow
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Walerij Sokołow

Od samego początku żużla w Daugavpils w 1963 roku, miejscowym zespołem kierowali przeważnie rdzenni mieszkańcy tego miasta - Dmitrij Dribincew i Wasilij Diwakow. Z kolei w najnowszej historii ta rola przypadła Władimirowi Rybnikowowi.

Czas na przybliżenie tych postaci przyjdzie przy okazji okrągłej rocznicy 60 lat żużla w Daugavpls.

Nie mniej ciekawy był okres od 1986 roku do 1992, kiedy za sterami stał Walerij Sokołow. I trzeba przyznać, że radził sobie całkiem dobrze.

Przed sezonem w 1986 roku Diwakowa skuszono bardzo ciekawą propozycją przejścia do Czerkiesku, żeby kierować drużyną miejscowego Cementnika oraz szkolić młodzież na północnym Kaukazie. Patrząc wstecz trzeba przyznać, że i temu wyzwaniu Diwakow sprostał. Niemniej jednak Lokomotiv pozostał bez szkoleniowca.

ZOBACZ WIDEO Władze Apatora zadowolone ze sprzedaży karnetów. Padły konkretne liczby

Komu wpadł w oko żużlowiec oraz trener drugoligowego Hazri Baku z Azerbejdżanu? Tego nie wiadomo. Wydawało się, że zastąpienie Diwakowa będzie praktycznie niemożliwe, szczególnie przy szkoleniu młodzieży. Nawet kimś takim jak Sokołow, posiadającym dyplom absolwenta Akademii Wychowania Fizycznego w Moskwie. Ale przybyszowi z dalekiego Baku udało się to. Bliźniacy Aleksandr (były zawodnik m.in. Ostrovii i Wandy Kraków) i Witalij Biznia to wychowankowie właśnie Sokołowa.

A z Baku, ten bardzo widowiskowo ścigający się trener, też nie przyjechał z pustymi rękoma. Może takie nazwiska jak Igor Jemeljanow, Oleg Budko albo Szakir Agasijew obecnie nie mówią dużo kibicom w Polsce, ale już Andrzeja Korolewa chyba wszyscy dobrze pamiętają. Korolew jako 16-latek przeniósł się z Baku do Daugavpils, a pod skrzydłami Sokołowa wyrósł na bardzo solidnego żużlowca. Pozostały desant z Azerbejdżanu, po tym jak zebrał drugoligowe doświadczenie, też całkiem przyzwoicie radził sobie na torach Ekstraligi ZSRR.

A jak na torze radził sobie Sokołow? Nie pchał się do składu Lokomotivu, zawsze dawał szanse młodym zawodnikom, ale gdy pojawiała się potrzeba, to na własnym przykładzie udowadniał jak jeździ się na żużlu. W radzieckiej Ekstralidze w składzie Lokomotivu zaliczył 35 meczów, brał przy tym udział w 169 biegach, w których zdobył 290 punktów. Dwukrotnie wywalczył miejsce w finałach indywidualnych mistrzostw ZSRR.

Apogeum jego wartości jako żużlowca oraz dobrego ducha drużyny przypada na pamiętny domowy mecz Ekstraligi ZSRR z Wostokiem Władywostok, który odbył się 21 października 1989 roku. To był ostatni mecz sezonu. Dla tych obu zespołów było to spotkanie "o wszystko". Jeśli wygrałby Wostok - zostałby mistrzem ZSRR a Lokomotiv spadłby z ligi. Jeśli wygraliby gospodarze - utrzymaliby się, a przyjezdni musieliby zadowolić się srebrem.

Tabela biegów składała się wówczas z 18 wyścigów, a na półmetku zawodów goście wygrywali 27:21. Do tego w wyścigu nr 6 Sokołow po faulu Jewgienija Potiechina zaliczył paskudny upadek. Po długiej interwencji lekarzy Sokołow opuścił tor w karetce, ale nie udał się nie do szpitala tylko do parku maszyn. A chwilę później, skacząc na jednej nodze, wsiadł na motocykl i wygrał powtórkę wyścigu. W drugiej połowie meczu gospodarze mozolni odrabiali straty, a Sokołowa na każdy kolejny bieg po prostu "dostarczano" z krzesła na motocykl. Lokomotiv doprowadził do remisu w 17. biegu, a ostatecznie zwyciężył 56:52.

Jak się później okazało, Sokołow przez większą część meczu startował ze złamaną stopą lewej nogi, a jego dorobek to 14 punktów w sześciu biegach. Był to najlepszy wynik w drużynie. Wspomniany wcześniej Korolew zdobył 12 punktów w sześciu biegach. Wśród gości najskuteczniejszy był Grigorij Charczenko - 14 punktów w sześciu wyścigach.

Były jeszcze dwa lata startów Sokołowa oraz Lokomotivu w Drużynowych Mistrzostwach ZSRR, a następnie rozpoczęła się walka o przetrwanie żużla w Daugavpils. Przez parę lat drużyna Lokomotivu istniała tylko na papierze albo w meczach towarzyskich, bo nie brała udziału w żadnych rozgrywkach ligowych. W 1992 roku reprezentacja Łotwy, właśnie pod wodzą Sokołowa, zadebiutowała w Drużynowych Mistrzostwach Świata w grupie D.

Sytuacja finansowa była fatalna, nie było żadnej pomocy z miasta ani federacji, więc żużlowcy z trenerem przy okazji wyjazdów na zawody wspierali siebie oraz drużynę "handlem przygranicznym", a dokładniej mówiąc drobnym przemytem. Oczywiście przy okazji rozmaitych zawodów w Daugavpils stadion pękał w szwach, ale za coś na zawody FIM trzeba było jechać i po prostu żyć.

I jakoś to wszystko działało do jesieni 1992 roku, kiedy Sokołow zaliczył bardzo ciężki wypadek samochodowy, po którym przez kilka tygodni przebywał w śpiączce. Zasnął za kierownicą na Litwie, jadąc kolejnym autem sprowadzonym z Niemiec na handel. Ten samochód był przeznaczony do zapłaty kolejnych rachunków. Środki z tego swojego małego biznesu dokładał też do żużla, a sam jeździł wtedy 10-letnim BMW.

Przy niesprawności Sokołowa sprawy Lokomotivu przejął Władimir Rybnikow i rozpoczęła się najnowsza historia klubu. "Waleria" doszedł do zdrowia, co naprawdę graniczyło z cudem. Przez krótki okres, kiedy klub w Daugavpils nie nazywał się Lokomotiv tylko Speedway Center, a Sokołow był trenerem drużyny, która brała jednocześnie brała udział w rozgrywkach 2. Ligi w Polsce oraz w otwartej lidze rosyjskiej.

Następnie próbował reaktywować żużel w Rydze, ale widocznie było na to jeszcze zbyt wcześnie. Budował nawet tor i marzył o założeniu szkółki w niedużej miejscowości, ok. 25 km od Daugavpils. Bywał na wszystkich zawodach żużlowych w mieście. Zawsze uśmiechnięty i przyjazny dla wszystkich.

Lekarze uratowali go po makabrycznym wypadku w 1992 roku. Kilkukrotnie składali mu kości po innych wypadkach, ale w lipcu 2010 roku nie stanęli na wysokości zadania. Sokołow trafił do szpitala po zupełnie przypadkowym pobiciu na ulicy. Wydawało się, że to nic poważnego, a po kilku dniach wypisano go ze szpitala, chociaż Walerij bardzo narzekał na samopoczucie. Zmarł w domu, dzień po wyjściu ze szpitala (4 lipca 2010 roku), w wieku 56 lat. Po tym wydarzeniu w mieście zawrzało.

Walerij Sokołow zrobił dużo dobrych rzeczy dla żużla w Daugavpils, ale nawet gdyby to był tylko jeden mecz z Wostokiem, to i tak zasłużyłby na miejsce w galerii zasłużonych dla żużla w Daugavpils.

Zobacz także:
"Patryk" z Daugavpils, czyli świetny zawodnik i duże dziecko. KGB wyhamowało mu karierę międzynarodową
Anatolij Kuźmin to legenda Lokomotivu Daugavpils. Jego karierę przerwał tragiczny wypadek

Komentarze (1)
avatar
FMI Rav4
16.02.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Przydało by się więcej takich ciekawostek z historii. Ludzi pokroju Sokołowa, uprawiających sport żużlowy wbrew wszelkim przeciwnościom, trzeba wspominać i podziwiać. Pozdrawiam Eryk!