Anatolij Kuźmin to legenda Lokomotivu Daugavpils. Jego karierę przerwał tragiczny wypadek

Materiały prasowe / archiwum autora / Na zdjęciu: Anatolij Kuźmin
Materiały prasowe / archiwum autora / Na zdjęciu: Anatolij Kuźmin

Nie jest łatwo wybrać najlepszego żużlowca w historii Lokomotivu. Speedway w Daugavpils istnieje przecież od ponad 55 lat i w prawie każdym pokoleniu wybitnych zawodników nie brakowało. Najlepiej do tej roli pasuje jednak Anatolij Kuźmin.

Taką decyzję, na potrzeby poniższego artykułu, podjęto po kilkudniowych naradach w klubie i to z udziałem kibiców - weteranów, którzy rozpatrywali kilka kandydatur. Odznaczenie jest tym cenniejsze, bo Kuźmin swojej przygody z żużlem nie rozpoczynał w Daugavpils.

Anatolij Kuźmin urodził się 3 marca 1950 roku w Ufie. W wieku 16 lat rozpoczął treningi w szkółce miejscowej Baszkirii, a już w 1967 roku debiutował w podstawowym składzie tego zespołu w drużynowych mistrzostwach ZSRR. Wiosną 1969 roku rozpoczął służbę wojskową. Za czasów Związku Radzieckiego wyróżniający się sportowcy odbywali służbę albo przy miejscu zamieszkania albo przy wojskowych klubach sportowych, żeby nie zaszkodzić karierze.

Kuźmin do liderów formacji juniorskiej Baszkirii nie należał, więc służbę odbywał w okolicach Daugavpils. Kwestią czasu było, kiedy szeregowy Kuźmin znowu usiądzie  na motocyklu. Stało się to latem 1969 roku.

ZOBACZ WIDEO Majewski: Zawodnicy nie mogą się chować po meczu

A już w sezonie 1970 wydarzała się cudowna eksplozja formy młodego żużlowca i rozpoczęło się zbieranie tytułów. Liga ZSRR tego roku nie została dokończona z powodu epidemii cholery w obwodach nad Wołgą, co wiązało się z ograniczeniami transportowymi. W dzień przerwania rozgrywek na czele tabeli znajdował się Lokomotiv. Po 9 meczach miał 15 punktów, a Baszkiria miała 10 "oczek" po 6 spotkaniach. Centrala wyliczyła, że każda drużyna w meczu zdobywała średnio 1,667 pkt. Nie biorąc pod uwagę, że Lokomotiv wygrał z Baszkirią, podjęto decyzję o nie rozdaniu medali i uznaniu mistrzostw za nieukończone. Kuźmin razem z Anatolijem Pietrowskim byli liderami tej drużyny. W Daugavpils panowała wówczas opinia, że złoty medal został skradziony.

Tego samego roku rozgrywano też turniej żużlowy w ramach Spartakiady Narodów ZSRR, odbywającej się raz na 4 lata. To były takie same drużynowe zawody, ale nie w klubowych składach, tylko pod flagami republik radzieckich. Reprezentacja Łotwy, składająca się wyłącznie z żużlowców Lokomotivu, pod wodzą Kuźmina wygrała ten turniej, wyprzedzając Ukrainę i Rosję, z dziesiątkami drużyn w różnych klasach rozgrywkowych.

Przeczytaj także: Lokomotiv nie może się wstydzić stadionu, ale przydałaby się tablica informacyjna

Wśród innych sukcesów zespołu na krajowym podwórku, przy ogromny udziale Kuźmina, są także: zwycięstwa w drużynowym pucharze ZSRR w 1969, srebrny medal w rozgrywkach ligowych ZSRR w 1971, zwycięstwo w pucharze ZSRR wśród par w 1973 roku, do tego można dodać brązowy medal z indywidualnych mistrzostw ZSRR z 1972 roku.

Sympatyczny blondyn stał się idolem miejscowych kibiców. W tej sytuacji trochę dziwnie wyglądają tylko dwa zwycięstwa w Indywidualnych Mistrzostwach Łotwy w latach 1976-1977, ale jest na to wytłumaczenie. Za czasów ZSRR reprezentanci kraju przez większą część roku, a szczególni przed zawodami, przebywali na zgrupowaniach. Jak za tydzień był zaplanowany start w barwach reprezentacji, to nawet nie było co marzyć o starcie dla drużyny w lidze albo w zawodach indywidualnych. Dlatego przed każdymi imprezami w Daugavpils najważniejszym pytaniem kibiców było - czy będzie startował Kuźmin. W połowie zawodów "Kuzia" był i był też szał na trybunach. Jak nasz bohater przebywał w Daugavpils, ale nie miał pozwolenia na jazdę, to zawsze pomagał kolegom w parku maszyn.

W czasach nieobecności w Daugavpils, które stało się jego domem, "Kuzia" nie próżnował. Zdobył z reprezentacją ZSRR srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Świata w 1971 i 1972 roku. Zajął też czwarte miejsce w Mistrzostwach Świata Par w 1974.

Anatolij Kuźmin zdecydowanie był zawodnikiem drużynowym, ale nie musi się też wstydzić i niektórych indywidualnych osiągnięć. Najlepszy w jego wykonaniu był 1972 rok. Wziął udział w ćwierćfinale kontynentalnym w Gorzowie i zajął 8. miejsce. Później był półfinał w Pradze i 4. lokata z 10 "oczkami". Taki sam wynik w Pradze osiągnął m.in. Zenon Plech. Finał w Czerkiesku ukończył na 3. pozycji i awansował do europejskiego finału we Wrocławiu, który ukończył na 4. miejscu.

Dało mu to przepustkę do finału Indywidualnych Mistrzostw Świata na Wembley w Londynie. Tam uzbierał 4 "oczka" i uplasował się na 12. miejscu. W sumie Kuźminowi kilka razy zabrakło 1 czy 2 punktów, żeby awansować do finałów IMŚ. Trzeba jednak pamiętać, ile miejsc w latach 70. było przeznaczonych dla żużlowców z kontynentalnej Europy, a ile dla Wyspiarzy, Amerykanów oraz żużlowców z Antypodów.

Przeczytaj także: Rinat Mardanszyn jedną akcją zapewnił sobie nieśmiertelność. Został bohaterem Ostrowa

"Tolek" nie był wyłącznie klasyczną maszyną do zdobywania punktów. Na torze był gentlemanem, choć żużel był wówczas o wiele bardziej niebezpiecznym sportem. W trakcie jego kariery obeszło się bez poważnych kontuzji. Przeglądając stare programy, trudno jest znaleźć zawody w Daugavpils, które opuściłby przez kontuzję. Nie było wtedy też kilku mechaników przy każdym zawodniku, a Kuźmin godzinami majsterkował przy sprzęcie. Tym bardziej, że mieszkał 250 metrów od stadionu. Zdarzało się, że przez półtorej godziny regulował samo siedzenie. Kilka okrążeń i siedzenie przesuwał o 2 centymetry do przodu. Następne "kółka" i 1,5 cm do tytułu. I tak dopóki nie znalazł optymalnego ustawienia.

Chętnie pomagał też innym przy sprzęcie, a jeden przypadek przeszedł do historii. Żużlowcy Lokomotivu pracowali z motocyklami przed wyjazdem do Rygi na Indywidualne Mistrzostwa Łotwy. Kuźmin w tych zawodach nie mógł brać udziału, bo za kilka dni musiał startować za granicą. Pomagał więc jednemu z juniorów - Dmitrijowi Bogdanowowi. Kiedy trzeba było już ładować motocykle do ciężarówki i jechać do Rygi, motocykl Bogdanowa nie był doprowadzony do stanu, który zadowalał dobrowolnego "mechanika". Wtedy Kuźmin oddał juniorowi swój sprzęt. A jeszcze ciekawiej było, jak ekipa powróciła z Rygi, a "Tolek" zobaczył zamiast swojego motocykla... kupę złomu. Kilka sekund ciszy, a później żarcik wypowiedziany z kamienną twarzą i histeryczny śmiech. Z głupią miną stał tylko "autor" tej kupy złomu, a Kuźmin zabrał się do pracy.

Anatolij Kuźmin (fot. archiwum autora)
Anatolij Kuźmin (fot. archiwum autora)

Był nie tylko najpopularniejszym sportowcem w Daugavpils, ale i najbardziej znaną osobą w mieście. Nigdy nie wykazywał objawów tzw. "sodówki". Internetu wtedy nie było, mediów poświęconych wyłącznie żużlowi też, więc z przepływem informacji nie było łatwo, a nowości często szły w świat dzięki kontaktom osobistym. Po zakończeniu sezonu w 1977 roku, po mieście zaczęły krążyć coraz mocniejsze pogłoski, że prowadzone są rozmowy między Komitetem Sportowym ZSRR i brytyjską federacją na temat kontraktu Kuźmina na Wyspach, a konkretniej w Belle Vue Aces. Razem z nim do Anglii miał także wyjechać zawodnik Turbiny Bałakowo.

Pogłoski ucichły 7 stycznia 1978 roku, kiedy pomarańczowa Łada 1300, prowadzona przez Olega Gintera, innego żużlowca Lokomotivu, 30 km na północ od Daugavpils czołowo zderzyła się z cysterną wiozącą mleko. Akurat w miejscu gdzie znajduje się tzw. Krzywy Most, czarny punkt na drogach Łatgalii. Oprócz Kuźmina i Gintera, w samochodzie znajdowała się dwójka pięściarzy miejscowej drużyny i ich trener. Wszyscy zginęli na miejscu. Ekipa wracała z wyjazdu na ryby. Kilka dni później w pogrzebie udział wzięły tysiące osób.

Drużyna Lokomotivu, po stracie dwóch liderów, w sezonie 1978 oddała hołd kolegom, utrzymując się w Ekstraklasie ZSRR. Sukcesy sportowe Anatolija Kuźmina nawet teraz mogą być przykładem dla żużlowców Lokomotivu. W niecałe 28 lat osiągnął naprawdę dużo.

Komentarze (2)
avatar
Łódź
6.02.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Fajny artykuł. Szkoda że tak mało artykułów redaktora ERICSa , nie to co pomyje Ostafy z jego bandą klakierów. Uczcie się tego rzemiosła od prawdziwego dziennikarza , SyFiarskie pismaki. Powodz Czytaj całość