Senator RP i działacz: Wyrzucanie Rosjan to zaczepny granat. Nie zazdroszczę Kuleszy

Instagram / Na zdjęciu: Robert Dowhan, były prezes Falubazu Zielona Góra, poseł KO
Instagram / Na zdjęciu: Robert Dowhan, były prezes Falubazu Zielona Góra, poseł KO

- Nie możemy działać tak, że Putin narozrabiał, więc zabieramy rosyjskim sportowcom kontrakty, majątek i mówimy won z Polski. To zaczepny granat, którym oberwą niewinni - mówi Robert Dowhan, senator, a także przyjaciel prezesa PZPN Cezarego Kuleszy.

Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Szef żużla w Canal+ i prezenter sportowy Marcin Majewski napisał we wtorek na Twitterze, że świat musi stanowczo zareagować na to, co robi Rosja w kontekście Ukrainy. Jego zdaniem rosyjscy żużlowcy powinni zostać wykluczeni z rozgrywek PGE Ekstraligi i dodał, że jakoś bez nich przeżyjemy. Co pan na to?

Robert Dowhan, senator RP, były prezes Falubazu Zielona Góra: Marcin Majewski rzucił bardzo zaczepny granat. Gdyby jego scenariusz się sprawdził, to mogłoby dojść do rozszarpania całej PGE Ekstraligi i ustawienia rywalizacji. Odłamkami dostaliby wszyscy. W tym gronie byliby też ci całkowicie niewinni. Wybuch nastąpiłby tam, gdzie nie trzeba.

Rozumiem zatem, że jest pan przeciwny takim działaniom.

Z jednej strony Marcina Majewskiego rozumiem, bo widzę, co wyprawia Rosja. To karygodne, żeby tak działać w XXI wieku. Wszyscy znamy jednak żużlowców, którzy mieliby zostać wykluczeni. Ich rola w tym wszystkim jest żadna. Jestem za tym, żeby karać tych, którzy zawinili, ale nie podpiszę się pod wrzucaniem do jednego worka wszystkich Rosjan. Ja też mam w tym kraju wielu przyjaciół i znajomych. Mam ich teraz poblokować? Żużlowcy startujący w PGE Ekstralidze nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za to, co się dzieje. Oni przyczynili się natomiast do rozwoju naszej ligi i utożsamiają się z Polską, w której mieszkają i spędzają więcej czasu niż w swojej ojczyźnie. Zapewne żaden z nich nie chce wojny. Podejrzewam, że gdybyśmy zapytali o to wszystko aktualnego mistrza świata Artioma Łagutę, to przecież by nie powiedział, że należy najechać na Ukrainę. Wątpię, że któryś wypowiedziałby się odwrotnie. Nie możemy działać tak, że Putin narozrabiał, więc wszyscy Rosjanie won z Polski, zabieramy wam cały majątek, likwidujemy kontrakty i w ogóle wynoście się. Nie tędy droga.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Lech Kędziora wskazał, co trzeba zmienić w częstochowskim torze

Senator i były prezes Stali Gorzów Władysław Komarnicki w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", że Rosjanie, którzy chcą startować w Polsce, powinni przyjąć obywatelstwo innego, demokratycznego kraju.

I to ma być rozwiązanie? Ja też nie utożsamiam się z obecną władzą w naszym kraju, ale kocham Polskę. Czy z tego powodu mam zmieniać obywatelstwo? Pewnie znalazłbym inny kraj, który by mnie przygarnął i dał papiery, ale nie o to przecież chodzi. Nie można nakazywać komuś, żeby wyrzekał się swojego pochodzenia. Ja sobie tego w ogóle nie wyobrażam. Pomiędzy obywatelstwem a utożsamianiem się z wszystkimi decyzjami podejmowanymi przez władze naszego kraju nie ma znaku równości.

To co pana zdaniem należy zrobić?

Rosja powinna zostać wykluczona z dużych imprez. Mam na myśli przede wszystkim ich organizację, bo z tym są związane finansowe korzyści, których oni nie powinni w obecnej sytuacji czerpać. Czytałem zresztą stanowisko ministra sportu i ono wpisuje się w to, co chce zrobić cała społeczność międzynarodowa. Czymś innym jest wykluczenie na poziomie reprezentacyjnym i zablokowanie możliwości organizowania międzynarodowych imprez w Rosji, a czymś innym usuwanie zawodników, którzy mają kontrakty w różnych ligach. Moim zdaniem właśnie takie myślenie brzmi racjonalnie. Gdyby to ode mnie zależało, to też szedłbym w takim kierunku. Sami jednak tego nie zrobimy. To bardzo złożony temat.

W jakim sensie?

Teraz sporo dyskutuje się o piłce nożnej, bo czekają nas baraże z Rosją. W tym przypadku nic nie wydarzy się bez udziału FIFA. Ja jestem zdania, że na arenie międzynarodowej należy ich zbojkotować, aczkolwiek za chwilę może pojawić się inny dylemat.

Jaki?

Czy mamy nie jechać na baraże, jeśli powiedzą, że gramy normalnie? Przecież pojedziemy i nie poddamy się od walki. Nie po to szukaliśmy tak długo trenera (śmiech). Swoją drogą nie zazdroszczę teraz prezesowi PZPN, który jest na co dzień moim przyjacielem. Mamy naprawdę świetne relacje, znamy się, bo w sporcie jestem wielu lat. Poznałem go przez Zbigniewa Bońka. Wtedy był prezesem Jagiellonii Białystok. Nie ukrywam, że mu kibicuję, ale widzę dylematy, z którymi się mierzy. Musi wiele rzeczy poukładać, chce powalczyć o Katar, a wokół taka atmosfera. Trzeba stawić czoła kwestiom, które mocno wykraczają poza sport. Jestem jednak przekonany, że da sobie radę. Nie mam żadnych wątpliwości, że w razie czego będzie trzeba pojechać do Rosji, bo sport to walka. Tak samo jestem przekonany, że w głębi serca Czarek Kulesza myśli to, co my wszyscy.

Zobacz także:
Po co nam regulamin finansowy?
Nowa osoba w sztabie Motoru?