Liczy, że na drugi dzień to wszystko będzie tylko niemiłym kacem

WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Jakub Jamróg
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki / Na zdjęciu: Jakub Jamróg

- Wystarczy spędzić pół godziny w internecie, by odłożyć telefon z depresją czy lekką agresją - powiedział Jakub Jamróg. Brak kolegów z Ukrainy i z Rosji na obozie przygotowawczym we Władysławowie nie jest komfortową sytuacją dla gdańszczan.

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Czy wszystko jest już zapięte na ostatni guzik przed sezonem?

Jakub Jamróg, zawodnik Zdunek Wybrzeża Gdańsk: Fizycznie wszystko wygląda dobrze. Okres przygotowawczy wyglądał troszeczkę inaczej, ale osiągnąłem swoje cele treningowe i fizyczne. Troszeczkę pozmieniałem i jestem ciekawy, jak to wyjdzie w praniu. Pod kątem sprzętowym wszystko się dopina. Jest lekka obsuwa ze względu na sytuację globalną i brak dostępności części, co wpływa też na wzrost cen. To nas lekko dosięga, ale nie ma żadnego zagrożenia na sezon. Zawsze chcę mieć wszystko dopięte na ostatni guzik na długo przed sezonem, teraz będzie to bardziej na styk, ale będzie gotowe.

Zaczęliście zgrupowanie. Miało ono wyglądać inaczej.

Tak, miało. Mimo wszystko poradzimy sobie, by wyglądało to tak, jak miało wyglądać. Oby wszystko poszło w dobrym kierunku i było dobrze.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Znamy plany Włókniarza na obóz przed sezonem

Jest pan w kontakcie z Wiktorem Kułakowem i Wiktorem Trofimowem?

Nie chcę im za bardzo zawracać głowy, bo wiem że mieli dużo telefonów od wielu osób. Obaj są ofiarami całej sytuacji, aczkolwiek Wiktor Trofimow ma polskie obywatelstwo, jest Polakiem i u niego dużą rolę odegra rola psychiki. Sprowadza swoją rodzinę i niedługo będą w Polsce, ale ma też tam dalszych krewnych i jest to nie do wyobrażenia. Postaramy się, by czuł się w drużynie dobrze i poukładał sobie wszystko w głowie. W sezonie gorzej może wyglądać sytuacja Wiktora Kułakowa

Cały sezon może być bardzo dziwny.

Tak, nie wiemy jak daleko to pójdzie. Sytuacja jest dynamiczna, a wojna się dopiero zaczęła. Nie wiadomo ile potrwa i mamy nadzieję, że na drugi dzień to wszystko będzie tylko niemiłym kacem i szybko wrócimy do normalności. Tego każdy by sobie życzył, ale nie wiemy jak to będzie. Oby sytuacja się nie zaogniała, bo czasy są specyficzne i nawet nam trudno funkcjonować normalnie, gdy w teorii nas to bezpośrednio nie dotyczy. Wystarczy spędzić pół godziny w internecie, by odłożyć telefon z depresją czy lekką agresją. Później kibice będą to przelewać i obyśmy nie dostrzegali agresji we wiadomo którą stronę, bo winowajca jest jeden. Trzeba się modlić za to, by wszystko wróciło do normy. 

Żużel to mimo wszystko branża rozrywkowa, ostatnia o której się myśli w sytuacji zagrożenia.

Dokładnie, aczkolwiek my, żużlowcy żyjemy z tego i całe moje życie jest pod to ukierunkowane. To nie jest dla mnie hobby i wyskoczenie na weekend, tylko z tego się utrzymuję. Sport nie jest jednak najważniejszy dla całego społeczeństwa. Jak będzie trzeba inaczej funkcjonować, to będziemy - tak daleko nie kraczmy, tylko musimy liczyć na to, że to się wyprostuje.

Wróćmy do żużla. Każdy sezon daje nowinki związane ze sprzętem, co potrafi wpłynąć na układ sił. Czy coś się szykuje w tym roku również?

Cały czas coś się zmienia, ale na razie nie ma na horyzoncie niczego "kosmicznego". Technika w sporcie zawodowym jest na tak wyżyłowanym poziomie, że ciężko jest się spodziewać wielkich zmian z roku na rok. Drobne poprawki są wprowadzane przez tunerów, ale nie spodziewam się spektakularnych ruchów.

W ubiegłym sezonie wiele osób stawiało Zdunek Wybrzeże w roli faworyta. Teraz tak nie jest. Atak z tylnego siedzenia może być atutem?

Niech sobie gadają. Wszyscy czujemy, że spadł nam kamień z serca. Mamy do tego luźne podejście i każdy jest bardziej wyluzowany, podchodzi do sezonu z większym dystansem i w moim przypadku to zdaje egzamin. Będziemy robić swoje i może po roku z presją i oczekiwaniami, jest to wskazane. Nasze wzmocnienia na papierze wyglądają dobrze.

Na zdjęciu: Jakub Jamróg
Na zdjęciu: Jakub Jamróg

W ubiegłym sezonie jeździł pan cały czas z kontuzją. Bez niej pewnie też będzie łatwiej z tym stylem jazdy.

Na pewno tak, bo nie da się tego wyplenić i osiągać pełen luz na motocyklu. Z tyłu głowy pewne ograniczenia są. Zmieniłem parę rzeczy w swoich przygotowaniach i liczę na to, że to wyjdzie mi na plus.

Zawodnicy, którzy przyszli do Zdunek Wybrzeża też są znani jako walczaki. Czy na gdańskim torze posiadanie tylu zawodników, których największym atutem nie jest start to dobry pomysł?

Czemu nie? Tu też da się wyprzedzać. To ciężkie zadanie, ale paru z nas to już pokazało. Zarówno Wiktor Trofimow i Adrian Gała są mocno nastawieni na jazdę po dystansie i oprócz waloru punktowego, będzie to dawało kopa drużynie. Jak oglądamy mecz pomiędzy naszymi biegami, to też cieszą mijanki - widzimy wtedy, że da się wyprzedzać i to mobilizuje do przeprowadzania takich akcji. Jak nie ma startów, niech będzie taki atut.

Mentalnie bardziej cieszą punkty po minięciu rywala?

Mijanki cieszą, ale puszczenie sprzęgła i nie zobaczenie nikogo po 5 centymetrach biegu od startu do mety też podbudowuje i smakuje super - czasami i bardziej, bo jak wygra się po mijance, dochodzi analiza i myśli czemu od razu nie było się z przodu. Czasami zbyt dogłębna analiza przeszkadza. Nie ważne jak, ważne by skończyć sezon cało i zdrowo, z pozytywnym wynikiem.

Czytaj także: 
Będą przestrzegać odgórnych przepisów dotyczących Rosjan 
Nowy klub partnerski Stali Gorzów