To jego koniec? Rosjanin narobił sobie wrogów w Polsce

WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Grigorij Łaguta

Grigorij Łaguta to kapitan i jeden z liderów Motoru Lublin. Tamtejsi kibice jeszcze niedawno go uwielbiali, a teraz nie widzą już dla niego miejsca w swojej drużynie. To efekt wypowiedzi 37-latka na temat rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Działania wojenne w Ukrainie? Nie chcę tego komentować - tak brzmiało stanowisko żużlowca Motoru w sprawie rosyjskiej inwazji. Łaguta dodał również, że wykluczenie Rosjan z żużlowej PGE Ekstraligi byłoby niesprawiedliwe, a sankcje uderzyłyby także… w Polaków, którzy pracują u zawodników jako mechanicy.

37-latek jest kapitanem i ważnym ogniwem zespołu, który w sezonie 2022 ma walczyć o złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Dla zdecydowanej większości fanów lubelskiego klubu, którzy są bardzo aktywni w mediach społecznościowych, jego zasługi nie mają już jednak znaczenia.

Kibice nie chcą mieć nic wspólnego z Rosjaninem po jego ostatniej wypowiedzi. Niektórzy piszą, że unikając odpowiedzi na tak podstawowe pytanie, Łaguta udzielił tak naprawdę odpowiedzi na wszystko i dodają, że w tej sytuacji prezes klubu Jakub Kępa powinien rozwiązać z nim jak najszybciej kontrakt. Motor na razie oficjalnej decyzji jednak nie podjął. W klubie tłumaczą, że obecnie koncentrują się na pomocy Ukraińcom.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Lech Kędziora wskazał, co trzeba zmienić w częstochowskim torze

- Ja też poczułem się zawiedziony jego słowami - mówi nam Marcin Wójcik, założyciel kabaretu Ani Mru-Mru, a na co dzień także wielki kibic Motoru Lublin. - Każdy człowiek ma wprawdzie prawo do własnej opinii, ale musi liczyć się też z konsekwencjami. W tym konkretnym przypadku ludzie żyjący w cywilizowanym świecie powinni mówić jednym głosem i tak samo myśleć o tym, co się dzieje w Ukrainie. Osoby, które funkcjonują na co dzień gdzieś głęboko i daleko w Rosji, można jeszcze jakoś usprawiedliwiać, bo od lat są poddawane propagandzie. Grigorij ma jednak od dawna kontakt z demokratycznym światem, bo przecież podróżuje po całej Europie - dodaje Wójcik.

Kibic Motoru nie ma wątpliwości, że w obliczu wojny w Ukrainie dla rosyjskich sportowców nie ma obecnie miejsca w żadnej rywalizacji. - Obiema rękami podpisałbym się pod listem otwartym Tomasza Dryły. Gdybym tylko potrafił pisać lewą ręką - podkreśla.

- To był trudny, mocny, ale niestety prawdziwy przekaz. Ja też mam zdecydowane podejście do tego tematu. Jest wojna, są ofiary, więc należy stosować sankcje i robić to bez wyjątków. Oczywiście, wolałbym tego uniknąć, ale to nie my rozpętaliśmy to piekło. Poza tym taka "ofiara" w postaci braku Rosjan w rywalizacji sportowej to i tak bardzo niewielka zapłata w stosunku do tego, co dotyka Ukraińców. Taka cena to minimum - tłumaczy.

Bez Grigorija Łaguty szanse lublinian w sezonie 2022 na pewno zdecydowanie zmaleją, ale dla większości fanów Motoru nie to jest teraz najważniejsze. - W pełni się z nimi zgadzam, bo uważam, że innej drogi nie ma. Łaguta był kapitanem, sporo mu zawdzięczaliśmy i wiązaliśmy z nim duże nadzieje, ale teraz trzeba przyjąć, że radzimy sobie bez niego.

- Uważam zresztą, że damy radę. Obserwuję uważnie sytuację rosyjskich żużlowców, także tych, którzy mają dodatkowo polski paszport. Inne kluby też będą musiały się z tym zmierzyć, ale zastanawiam się, co by się działo na stadionach, gdyby oni jednak startowali? Z czym musieliby się zmierzyć ze strony kibiców? Kompletnie sobie tego nie wyobrażam, a wyznaję zasadę, że sport powinien generować pozytywne emocje i nas łączyć, a nie dzielić. To jednak tylko dodatkowy argument. Najważniejszy jest taki, że każdy rosyjski sportowiec musi ponieść odpowiedzialność za wojnę w Ukrainie - podsumowuje.

Zobacz także:
Walasek chce wykluczenia Rosjan