Żużel. Ale historia. Arged Malesa w elicie i znów Janusz Ślączka. Trener GKM-u przeżyje swoiste deja vu

WP SportoweFakty / Maciej Kmiecik / Na zdjęciu: Janusz Ślączka (kask niebieski) w walce z Joe Screenem
WP SportoweFakty / Maciej Kmiecik / Na zdjęciu: Janusz Ślączka (kask niebieski) w walce z Joe Screenem

Kiedy po raz ostatni zespół z Ostrowa jechał w najwyższej klasie rozgrywkowej w 1998 roku w składzie Iskry był Janusz Ślączka. Obecnie ten ceniony trener pojawi się w Ostrowie na inauguracji PGE Ekstraligi z ZOOLeszcz GKM-em Grudziądz.

Był 5 kwietnia 1998 roku. Inauguracja najwyższej klasy rozgrywkowej, do której ostrowski klub powrócił po 9 latach przerwy. Ówczesna Iskra mierzyła się z Van Purem Rzeszów. Stadion w Ostrowie wypełnił się do ostatniego miejsca. Oczekiwania były spore, a rzeczywistość dla gospodarzy okazała się brutalna.

Transfery poczynione przez beniaminka okazały się zupełnie chybione. Jan Krzystyniak  nie zdobył na inaugurację punktu. Waldemar Szuba zaledwie jeden, a Janusz Ślączka  trzy w trzech startach. Jedynie do Marka Lorama, który wywalczył 13 punktów w sześciu wyścigach nie można było mieć pretensji. Lepiej pojechali miejscowi, którzy po wywalczeniu awansu, mieli nie łapać się do składu. Arkadiusz Matuszak  z rezerwy zdobył 5 punktów w dwóch startach, a Marek Latosi sześć z bonusem w sześciu wyścigach. To była jednak przysłowiowa musztarda po obiedzie.

Iskra przegrała sromotnie 35:55. Po niemalże 24 latach historia niejako zatacza koło. Ostrowski klub wraca do elity i sezon 2022 otworzy meczem z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz. Żużlowiec Iskry sprzed prawie ćwierć wieku, Janusz Ślączka przyjedzie ponownie do Ostrowa, ale już jako trener rywala. Nie będzie to raczej powrót sentymentalny, bo Ślączka z sezonem 1998 raczej dobrych wspomnień nie ma. Nie był to dla niego udany rok, podobnie jak dla beniaminka z Ostrowa, który wygrywając tylko jedno spotkanie z hukiem spadł z najwyższej ligi.

Janusz Ślączka (drugi od lewej) w górnym rzędzie w 1998 roku przed meczem Iskry Ostrów z Van Purem Rzeszów.
Janusz Ślączka (drugi od lewej) w górnym rzędzie w 1998 roku przed meczem Iskry Ostrów z Van Purem Rzeszów.

Obecnie ostrowianie też nie uchodzą za faworyta. Skazywani są na spadek. Jedyną różnicą jest to, że teraz w większości skład, który wywalczył awans w poprzednim sezonie, wyjedzie na tor, by walczyć w PGE Ekstralidze. Wtedy postawiono na armię zaciężną, która nie wypaliła. Teraz z konieczności na skład, który wywalczył przepustki do najlepszej żużlowej ligi świata. Czy Janusz Ślączka teraz triumfuje czy podobnie jak 24 lata temu będzie musiał przełknąć gorycz porażki? Niedzielny mecz w Ostrowie nie tylko z tego powodu zapowiada się pasjonująco.

Zobacz także:
Menedżer Łaguty w nowej roli
Dylemat w Ostrowie. Walasek czy ZZ?

ZOBACZ WIDEO Kowalski o odejściu z Włókniarza: Rywalizacja o skład źle na mnie wpłynęła

Komentarze (0)