Żużel. Wiedział co robi w starciu z Pawłem Przedpełskim. "Nie dojeżdżałem w ten sposób, aby się przewrócił"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Szymon Woźniak
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Szymon Woźniak

Hit 3. kolejki PGE Ekstraligi nie rozczarował. Losy tego spotkania rozstrzygały się w ostatnim biegu, w którym to Moje Bermudy Stal Gorzów przypieczętowała triumf 47:43 nad For Nature Solutions Apatorem Toruń. Bohaterem okrzyknięto Szymona Woźniaka.

Gdyby na papierze wskazać faworyta tego spotkania, to byłaby to bardzo trudna sztuka, choć z pewnością więcej atutów było po stronie gospodarzy. Tymczasem w pojedynek lepiej weszli przyjezdni, którym udało się w biegu młodzieżowym objąć dwupunktowe prowadzenie i kontrolować przebieg meczu, aż do jedenastej gonitwy.

Dopiero wtedy Moje Bermudy Stal Gorzów wyrównała wynik na 33:33, jednakże kolejny wyścig ponownie zakończył się triumfem For Nature Solutions Apatora Toruń.

- Od jakiegoś czasu mecze w Gorzowie kosztują nas wiele nerwów i musimy wkładać wiele serca. Przed każdym meczem wiem, że opór rywali będzie duży, bo goście dobrze odczytują ten tor i dawno nie pojechaliśmy takiego meczu u siebie do jednej "bramki", a na pewno taki by się przydał. Mamy pewne przemyślenia, ale musimy to zostawić we własnym zespole - powiedział po meczu Szymon Woźniak.

ZOBACZ WIDEO Pawlicki zaprzeczył słowom Ślączki i zdradził, kto został jego nowym tunerem

Zawodnik Moje Bermudy Stali w mixzonie nie ukrywał, że niedzielne ściganie było dla nich niezwykle trudne, emocjonujące oraz emocjonalne. Żużlowiec czuł dumę z tego, że udało mu się w 15. biegu dnia wraz z Bartoszem Zmarzlikiem przechylić szalę dwóch ligowych oczek na korzyść klubu z województwa lubuskiego. Żeby to się stało, potrzebna była pewna zmiana wobec wydarzeń na torze.

- Miałem na ten wyścig plan "A" i plan "B". Niestety ten drugi musiałem wdrażać już na wejściu w pierwszy łuk i on zakładał atak w drugim łuku. Modliłem się wręcz, aby Paweł nie przytrzymał krawężnika i kiedy wchodził w ten łuk, to wiedziałem, że będzie dobrze - dodał żużlowiec.

W piętnastym biegu nie brakowało emocji i twardej walki o dwa punkty, które gdyby powędrowały na konto Pawła Przedpełskiego, to i tak nie przeszkodziłyby gorzowianom w odniesieniu triumfu. Jeden był szczególnie ostry. - Na pewno wiedziałem co robię i nie dojeżdżałem w ten sposób, aby się przewrócił. Nie robiłem niczego z premedytacją, nie wpuściłem go, ale wiedziałem, że nie zrobię mu też krzywdy. W takim biegu, o taką stawkę, nie miałem innego wyjścia, ale nikomu nigdy nie chciałem zrobić krzywdy - zauważa żużlowiec.

Wychowanek Polonii Bydgoszcz w niedzielny wieczór na obiekcie im. Edwarda Jancarza wykręcił dwanaście punktów z bonusem, a jedyne oczka stracił w biegach 7 i 9, kiedy to oglądał plecy kolejno Jacka Holdera oraz Roberta Lamberta. - Ja praktycznie przez całe zawody nic nie zmieniłem. Dwie dwójki w środkowej części wynikały z tego, że tor "uciekł" moim ustawieniom, ale wiedziałem, że za chwilę wróci i czekałem, aż tor się dopasuje do moich ustawień.

Prawdziwy rollercoaster - i sobie i fanom Apatora Toruń zafundował Patryk Dudek, który w tym meczu kończył wyścig na każdej możliwej pozycji - dwa razy wygrywał, raz był drugi, dwa razy trzeci i raz ostatni. Szczególnie kibiców zmartwiła środkowa część rywalizacji w wykonaniu zielonogórzanina. - Trochę się zasugerowaliśmy zmianami u innych zawodników. Na szczęście w ostatnim biegu sobie to odbiłem i było o wiele lepiej, ale wyszło dużo pomyłek i z tego powodu nie jestem zadowolony. Wiem, że mogło być lepiej, ale zabrakło tego jednego biegu, w którym przywiozłem zero.

Obecny podczas magazynu PGE Ekstraligi na antenie Canal+Sport 5 Mirosław Jabłoński dopytywał zawodnika "Aniołów" o zmiany, jakie poczynił w swoim motocyklu, że po jedynce i zerówce, przy jego nazwisku pojawiła się ponownie trójka. - Czasem trzeba zmienić zębatkę przed biegiem, aby wygrać. Poszedł za mocny ząb, więc musieliśmy wrócić do góry i było lepiej. Jednak tor się już inaczej zachował, niż przewidywałem - dodał Dudek.

Czytaj także:
Grigorij Łaguta wrócił do rywalizacji. Dopuszczono go do zawodów
Emil Sajfutdinow dba o formę. Wiemy, gdzie trenował

Źródło artykułu: