Przed rozpoczęciem cyklu Grand Prix nie brakuje głosów, że Bartosz Zmarzlik jest zdecydowanym faworytem do wygrania tegorocznych zmagań, zwłaszcza w obliczu zawieszenia Artioma Łaguty, który zdobył tytuł przed rokiem. Ciężko nie odnieść wrażenia, że wiele osób zawiesza już złoty medal na szyi reprezentanta Polski.
Takie podejście nie podoba się Jackowi Frątczakowi, który zapewnia, że Zmarzlikowi wcale nie będzie tak łatwo o wywalczenie mistrzostwa, a wygłaszanie tego typu opinii jest brakiem szacunku zarówno do zawodnika Moje Bermudy Stali Gorzów, jak i żużlowców rywalizujących z nim na torze.
- Czytam różne opinie, wypowiedzi i spekulacje. Widzę, że pierwszy twierdzi, że droga do tytułu jest jasna i klarowna, drugi sądzi, że będzie inaczej, a jeden trener mówi nawet, że inni mają "kompleks Zmarzlika". Na miejscu Bartka denerwowałbym się czytając opinie, że teraz musiałoby stać się nie wiadomo co, żeby nie zdobył trzeciego tytułu - mówi Frątczak.
ZOBACZ WIDEO Baron o Bellego: Emila nie da się zastąpić, ale David ma przyszłość przed sobą
- To jest ciężka praca wykonywana latami! Zwłaszcza w zakresie samodyscypliny Bartka, jeśli chodzi o bycie profesjonalnym sportowcem. On cały czas musi wykonywać identyczną pracę, niezależnie od stawki. Jak słyszę opinie, że czasami specjalnie przegrywa starty, bo chce pobawić się z rywalami, to ręce mi opadają - dodaje.
Zdaniem naszego rozmówcy, w Grand Prix absolutnie każdy jest w stanie zagrozić Zmarzlikowi.
- Po pierwsze nie jest prawdą, że inni zawodnicy mają "kompleks Zmarzlika". Każdy chce wygrywać, każdy w GP może być groźny. Nie ma też podejścia samego Bartka w stylu, że jak już nie ma Łaguty i Sajfutdinowa, to może zrobić to na pół gwizdka, bo jest pewniakiem do wygrania. Takie gadanie obraża go jako sportowca i profesjonalistę. Za darmo nikt mu nie przyzna tytułu, a rywale wcale nie mają żadnych kompleksów i też chcą wygrać. Apeluję do wszystkich, żeby przestali dzielić zawodników na Zmarzlika i całą resztę! - mówi Frątczak.
- Proszę mi wierzyć, że większość żużlowców nie patrzy nawet na to, z kim jedzie. Niektórzy robią to świadomie, inni nie, natomiast każdy skupia się wyłącznie na sobie, ponieważ żużel to sport indywidualny. Niezależnie od tego, kto jakie ma aspiracje, to ten, który będzie mieć trochę szczęścia, który trafi ze sprzętem, będzie naprawdę ciężkim przeciwnikiem - twierdzi.
Jacek Frątczak zauważa również, że w całej debacie dotyczącej Zmarzlika i zdobycia przez niego tytułu, mało kto zwraca uwagę na to, co w jego opinii jest najważniejsze.
- W tym wszystkim najważniejsze jest to, żeby nie działo się nic złego, żeby nie było upadków, żeby zdrowo odjechał cały cykl. Jeśli tak będzie, to wynik przyjdzie sam, ale w tym przypadku jest to sprawa wtórna. W żużlu oprócz umiejętności i sprzętu liczy się też szczęście. Oby ono go nie opuszczało - podkreśla.
W opinii byłego menedżera For Nature Solutions Apatora Toruń faworytów do zdobycia medali w cyklu jest naprawdę wielu, a kwestia tytułu rozstrzygnie się między sześcioma zawodnikami.
- Bez dyplomacji mogę powiedzieć, że widzę grupę zawodników, która moim zdaniem może walczyć o tytuł. Są w niej Bartosz Zmarzlik, Tai Woffinden, Maciej Janowski, Patryk Dudek, Jason Doyle i Leon Madsen. Myślę, że zwłaszcza ze strony Duńczyka może wiele się wydarzyć. Wierzę w Patryka Dudka i generalnie liczę na wszystkich naszych reprezentantów, bo na pewno stać ich na wiele - mówi.
- Liczę też na niespodzianki. Kibicuję takim chłopakom jak Daniel Bewley i Jack Holder. Mimo wszystko cykl rządzi się swoimi prawami, dlatego uważam, że ci zawodnicy, którzy mają największe doświadczenie i od lat startują w Grand Prix, wykorzystają to. Na pewno będzie grupa żużlowców, którzy będą się liczyć, przez co Bartkowi nie będzie łatwo - kończy Jacek Frątczak.
Zobacz także:
Fatalny wypadek w Lesznie. Nowe informacje ws. zdrowia poszkodowanego
Żużel. Zaskakująca prognoza Tony'ego Rickardssona dot. Bartosza Zmarzlika