13 punktów i bonus - to dorobek Grzegorza Walaska w piątkowym spotkaniu w Lesznie. 45-latek był najskuteczniejszym zawodnikiem Arged Malesy Ostrów w tym meczu.
- Teraz już jest dobrze z jazdą, bo najlepsze są takie mecze, po których wyciąga się wnioski i te wnioski są dobre. Patrzę już na kolejne mecze. Staram się z chłopakami robić tak, żeby być w kontakcie i jak już przegrać, to przynajmniej dostać szprycą, żeby koledzy za daleko mi nie odjeżdżali. Jako drużyna, dużo pracy przed nami i na pewno będzie nam ciężko - mówił Walasek w pomeczowej mixed zonie w Eleven Sports.
Po stronie ostrowskiej jedynie Walasek i Chris Holder pojechali na wysokim poziomie. Ta dwójka zdobyła w sumie 25 punktów, a pozostała piątka zawodników dorzuciła jedynie 9 "oczek". Z taką dyspozycją drużyny o zwycięstwach można zapomnieć.
- Spotykamy się po każdym równaniu, ale każdy inaczej zaczyna, inne dysze, zapłony. To nie jest tak łatwo. Ja jadę na jakichś zębatkach, ktoś skopiuje to i wyjeżdża, ale nie jedzie dobrze. Każdy indywidualnie powinien podejść do tego i poukładać sobie te klocki - komentował Walasek.
ZOBACZ WIDEO Baron o meczu ze Stalą: Sędziował człowiek, który mógł popełnić błędy
Za Arged Malesą cztery spotkania w tym sezonie i cztery porażki. Sytuacja ostrowian w tabeli wygląda coraz gorzej. - Jeżeli mówimy o całej drużynie, to nas tutaj nie było ileś lat w PGE Ekstralidze. Ja tu jeździłem z Gorzowem, ale też mi to nie wyszło. Wydaje mi się, że brakuje nam po prostu jazdy na takich torach. Gdybyśmy się bardziej objeździli, to może by to całkiem inaczej wyglądało. Jest, jak jest i dobrze to nie wygląda - dodawał Walasek.
Po stronie Fogo Unii Leszno mały komplet punktów wywalczył Janusz Kołodziej. Kapitan Byków spotkanie zakończył po trzech startach, a dwa kolejne biegi oddał młodzieżowcom.
- Jestem zadowolony, ale po moim pierwszym biegu myślałem, że nie będzie tak kolorowo. Testowałem różnego rodzaju ciśnienia w kole i w każdym biegu jechałem też na innych przełożeniach. Jechałem też na innym silniku i chyba on też jest taki złoty, bardzo dobry. Cieszę się, że mam drugą jednostkę od Ashleya, która super "śmiga". Zawody w miarę dobrze wyszły mi i naszej drużynie. Nie było niepotrzebnych i niebezpiecznych sytuacji na torze, oprócz upadku Damiana Ratajczaka, ale na szczęście jest cały i zdrowy. Ja natomiast potrzebuje jeszcze czasu, żeby przetestować więcej - oceniał Kołodziej.
Niektórym zawodnikom małe problemy sprawiała nawierzchnia leszczyńskiego toru. - Tor na pewno był trochę zdradliwy, bo widać było po moich kolegach i ja też miałem takie momenty, że do końca nie wiedziałem, którędy pojechać. Jak się jedzie z przodu, to jest wszystko łatwiejsze, bo nie ma tej szprycy i widać, gdzie można pojechać. Dzisiaj udawało się uzyskiwać prędkość, wyprzedzać i swobodnie jechać - podsumował Kołodziej.
Zobacz także:
- PSŻ - Kolejarz O. Skorpiony bez Holty, ale z zastępstwem zawodnika [SKŁADY]
- Ogromne ułatwienie dla Zmarzlika. To pomoże mu odzyskać tytuł mistrza świata?