Reprezentacja Polski pewnie pokonała Resztę Świata 51-38. Biało-czerwoni kontrolowali wynik, prowadząc od początku, aż do samego końca zawodów. Swój udział miał w tym Janusz Kołodziej. Zawodnik Fogo Unii Leszno zgromadził 10 punktów z bonusem, dzięki czemu został drugim najlepiej punktującym zawodnikiem drużyny.
- Zazwyczaj się męczę w Bydgoszczy, to jest specyficzny tor, w ostatnim czasie nic mi na nim nie wychodziło. Może dzisiaj starty w moim wykonaniu nie były najlepsze, ale na trasie było dużo lepiej. Nie ustrzegłem się błędów, których popełniłem dosyć dużo, lecz jak na ten tor to nie było tragedii. Jestem zadowolony z tego występu - skomentował zawodnik.
Kołodziej w tym roku spisuje się znakomicie. Wychowanek Unii Tarnów może się pochwalić drugą najlepszą średnią w PGE Ekstralidze, lepszą ma jedynie Bartosz Zmarzlik. Mimo tego popularny "Koldi” nie może liczyć na miejsce w podstawowym składzie reprezentacji Polski i musi zadowolić się rolą rezerwowego. Dzisiejszego wieczoru niewątpliwie pokazał, że zasługuje na coś więcej.
ZOBACZ WIDEO Płatne Grand Prix zabije żużel? Komentator Eurosportu zabrał głos
- Jak byłem młodszy, to może bardziej się przejmowałem takimi rzeczami. Niemniej, jeśli dawano mi szansę, bardzo się cieszyłem i zawsze starałem się pojechać jak najlepiej. Moje podejście nie uległo zmianie. Jak mogę pojechać, to jadę. Nie jestem od dyskutowania, tylko od pokazywania się z jak najlepszej strony na torze, bo przecież to nie ja ustalam skład - dodał "Koldi”.
- Cieszę się ze swojej aktualnej dyspozycji, jednakże wiem z doświadczenia, że moja historia jest zawsze podobna - gdy dobrze zaczynam, to źle kończę. Oby w tym roku było inaczej. Cały czas pracujemy nad tym, żeby pewne elementy poprawić, dopracować. Mam nadzieję, że dojdziemy do czegoś jeszcze lepszego, a ja będę umiał to utrzymać w dłuższym okresie. Trzeba pamiętać, że sezon jest bardzo długi i niestety, więcej w nim zakrętów, niż prostych, jednak staram się patrzeć w przyszłość z nadzieją i optymizmem - dodał Kołodziej.
Patrząc na stawkę zawodników rywalizujących na co dzień w cyklu Grand Prix, można odnieść wrażenie, że Kołodziej nie powinien mieć wobec nich kompleksów. Sam zawodnik podkreśla, że chciałby wrócić do rozgrywek na stałe, ale nie jest to takie proste.
- Jeżeli chodzi o Grand Prix, mam chyba jakąś psychiczną blokadę, jednakże nie mogę powiedzieć, że przechodzę obok tego obojętnie, Wręcz przeciwnie, cały czas myślę i pracuję nad tym, żeby wrócić do cyklu, ale zawsze pojawia się taki, czy inny problem.
- Tegoroczny finał Złotego Kasku w Opolu rozstrzygał, kto będzie miał miejsce w kwalifikacjach do GP. Pojechałem tam najgorsze zawody w tym sezonie. W swoim pierwszym starcie popełniłem ogromny błąd, wjeżdżając w taśmę, co znacząco skomplikowało sprawę. W dodatku zasugerowałem się zapiskami sprzed roku, kiedy udało mi się tam wygrać zawody. Jak się okazało, tym razem nawierzchnia była całkiem odmienna, trzeba było iść z przełożeniami w zupełnie inną stronę. Spasowałem się na ostatni wyścig i dopiero wtedy poczułem, że na starcie i trasie jest wszystko tak jak trzeba. Niestety, wtedy było już za późno.
- Udało się chociaż wywalczyć miejsce w eliminacjach do SEC. Niedługo jedziemy do Debreczyna, gdzie już dosyć długo nie miałem okazji startować. Mam nadzieję, że sobie poradzę i wszystko pójdzie po mojej myśli, gdyż zdecydowanie jadę tam po awans. W tej chwili skupiam się tylko na tym. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Dobre chociaż to - podsumował Kołodziej.
Bogumił Burczyk - WP SportoweFakty
Zobacz także:
Znany stan zdrowia Nielsena i Krawczyka.
Piotr Protasiewicz w galerii sław sportu żużlowego.