Przypomnijmy, że mecz 2. kolejki zakończył się remisem, ale długo dyskutowano o błędnej decyzji sędziego Artura Kuśmierza, który wykluczył z wyścigu Piotra Pawlickiego za spowodowanie wypadku Szymona Woźniaka, a jednocześnie za obowiązującą uznał kolejność pozostałych zawodników na mecie. Taka interpretacja została ostatecznie uznana za błędną, bo zgodnie z przepisami wiążąca powinna być kolejność w trakcie wypadku na ostatnim okrążeniu.
- Oczywiście, że nie zgadzamy się z takim postawieniem sprawy, bo okazuje się, że Fogo Unia Leszno wygrała ten mecz tylko dlatego, że Piotr Pawlicki sfaulował Szymona Woźniaka. Od razu po zawodach mówiłem, że ewentualna weryfikacja to groźny precedens na przyszłość i lepiej będzie jeśli to sędzia będzie decydował o wyniku spotkania. Boję się, że takie sytuacje mogą się powtarzać i częściej będziemy kończyć mecz nie wiedząc jakim wynikiem się zakończył - mówi prezes Moje Bermudy Stali Gorzów Marek Grzyb.
Władze PGE Ekstraligi zwlekały z ostateczną decyzją aż trzy tygodnie, bo bały się, że ta może być zaskarżona przez poszkodowaną stronę. Czy tak właśnie będzie?
- Rozmawialiśmy o tym w klubie i choć nie zgadzamy się z werdyktem, to nie będziemy się od niego odwoływać. Sprawa jest zakończona, a my jesteśmy głodni rewanżu i już czekamy na mecz u siebie z leszczynianami. Ewentualne dochodzenie sprawiedliwości nie ma sensu, bo sprawa znów trwałaby pewnie tygodniami, a to byłoby szkodliwe dla rozgrywek. Zamiast tego apelujemy o zmianę regulaminu i poważną debatę na ten temat - mówi Grzyb.
Decyzji gorzowian nie ma się co dziwić, bo zespół jest obecnie w dobrej sytuacji i jest zupełnie spokojny o awans do play-off. Strata jednego punktu nie będzie więc miała wielkiego znaczenia dla szans w walce o medale w PGE Ekstralidze.
Czytaj więcej:
Dziennikarka zmaga się z rakiem
Wybacz Jarek, że zwątpiłem
ZOBACZ WIDEO Solidny punkt w cieniu gwiazd. Szymon Woźniak o swojej roli w zespole