W tym artykule dowiesz się o:
Drużyny, który zostają zdegradowane i opuszczają najwyższą klasę rozgrywek, zwykle muszą pogodzić się z tym, iż stracą swoich czołowych zawodników. Żużlowcy, których ambicje sięgają walki o medale, nie zamierzają tracić sezonu na walkę w I lidze. Bywa także, że ich odejście jest na rękę samym klubom, które po degradacji zmagają się z większymi problemami finansowymi. Zatrzymanie największych nazwisk, ze względu na ubogi budżet, bywa niemożliwe.
Przyszłość dwóch tegorocznych spadkowiczów stoi pod znakiem zapytania. Jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość o długach klubu z Gniezna. W niewiele lepszej sytuacji jest także składywęgla.pl Polonia Bydgoszcz, która zwolniła dotychczasowego prezesa - Jarosława Deresińskiego. O przyszłości klubu, który wywiesił białą flagę jeszcze przed zakończeniem rundy zasadniczej, mają zadecydować bydgoscy radni.
W zupełnie innej sytuacji znalazła się PGE Marma Rzeszów. Pomimo sprawnego zarządzania i stabilności finansowej, klub Marty Półtorak przegrał rywalizację o utrzymanie na torze. Degradacja do I ligi być może uniemożliwi rzeszowianom utrzymanie składu, którym mieli walczyć o awans do strefy medalowej. Tym bardziej, że czołowych zawodników kusić będą kluby ENEA Ekstraligi.
Kto mimo spadku niemal na pewno pozostanie na przyszły sezon w najwyższej klasie rozgrywek?
Jakichkolwiek zobowiązań wobec swego dotychczasowego pracodawcy - Polonii Bydgoszcz, nie ma Greg Hancock. Z usług Amerykanina zrezygnowano jeszcze przed końcem sezonu, gdy klub - ze względu na problemy finansowe - postanowił wywiesić białą flagę.
O tym, że drogi Polonii i Hancocka rozeszły się na dobre świadczy fakt, że zawodnik, mimo propozycji złożonej przez klub, nie wrócił do składu na ostatnim mecz rundy zasadniczej z PGE Marmą Rzeszów. - Nadal chcę jeździć w ENEA Ekstralidze. Z konieczności muszę rozglądać się za nowym pracodawcą - zadeklarował żużlowiec w rozmowie z naszym portalem.
Możliwe, że Amerykanin znajdzie zatrudnienie w Tarnowie. Wielkim zwolennikiem jego talentu jest bowiem Marek Cieślak. - Takiego człowieka jak on, potrzeba nam na przyszły rok - zadeklarował trener Jaskółek.
Obecny sezon nie należał w przypadku Amerykanina do zbyt udanych. Nie można jednak obwiniać go za to, że bydgoszczanie pożegnali się z ENEA Ekstraligą.
Lechma Start Gniezno był bezsprzecznie najsłabszym zespołem tego sezonu ENEA Ekstraligi. Zawodnikiem, który wyróżniał się ponad przeciętność był Matej Zagar. Słoweński żużlowiec, który w większości spotkań brał na siebie odpowiedzialność za wynik drużyny, o swoją przyszłość może być raczej spokojny.
O jego ponowne zakontraktowanie zabiega m.in. Stal Gorzów - klub, w którym spędził kilka wcześniejszych sezonów. - Gorzowskim kibicom mogę jedynie powiedzieć na ten moment, że widzimy w naszym składzie w przyszłym roku Mateja Zagara. Ale jeszcze raz podkreślę, o tym kto pojedzie w Stali Gorzów zdecydują możliwości finansowe - wyjawił prezes Ireneusz Maciej Zmora.
Powracając do Gorzowa, zarówno klub, jak i sam Słoweniec potwierdziliby, że roczna rozłąka okazała się pomyłką. Zawodnik, który przed rokiem "wykręcił" tam średnią biegową na poziomie 2,439, mógłby okazać się dużym wzmocnieniem zespołu.
- Jak spadniemy, to ja i tak tu zostanę - zadeklarował w sierpniu Jurica Pavlic. Chorwat, któremu zdarzyły się w tym sezonie słabsze i lepsze chwile, nie może zaliczyć go do zbyt udanych.
Choć 24-latek ma ważny kontrakt, spekuluje się, iż może opuścić Rzeszów i po roku przerwy wrócić do Fogo Unii Leszno. Wiele zależeć będzie jednak od tego, kto przejmie schedę po dotychczasowym prezesie klubu - Józefie Dworakowskim.
Argumentem przemawiającym za jego powrotem do Leszna jest to, iż mimo zmiany klubu, postanowił tam zamieszkać. Nie bez znaczenia są także jego dobre relacje z kibicami. Podczas gdy PGE Marma Rzeszów odmówiła wyjazdu na tor Fogo Unii, Chorwat jako jedyny z zawodników gości nie był wygwizdywany.
Degradacja z Ekstraligi nie była niczym nowym dla Nickiego Pedersena. Duńczyka, który spadał z niej już czterokrotnie, z pewnością nie zobaczymy na torach I ligi. O stałego uczestnika cyklu Grand Prix bić się będzie kilka klubów z najwyższej klasy rozgrywek.
Możliwe, że Nicki wyląduje ostatnie w Renault Zdunek Wybrzeżu Gdańsk - klubie, który opuścił po... jego spadku do I ligi. Drużyna, która jest coraz bliżej powrotu do ENEA Ekstraligi, będzie musiała pomyśleć o wzmocnieniach. Wśród zagranicznych nazwisk, na liście życzeń znajdzie się z pewnością miejsce dla Pedersena.
Niewykluczone jednak, że chrapkę na duńskiego zawodnika miałaby także Fogo Unia Leszno. Wielkim zwolennikiem talentu Pedersena jest prezes firmy Polcopper - Piotr Rusiecki, przymierzany do objęcia posady prezesa klubu.
Fakt, że Duńczyk częściej żegnał się z Ekstraligą, niż zdobywał w niej medale, nie będzie miał w przypadku negocjacji żadnego znaczenia.
Gdyby PGE Marma Rzeszów miała w składzie kilku Walasków, dziś walczyłaby z pewnością o medale. - Spada najlepiej zarządzany finansowo klub - powiedział żużlowiec przed kamerami nSportu. Gdyby rzeszowianie utrzymali się w Ekstralidze, o jego odejściu nie byłoby mowy. Degradacja powoduje jednak, iż Walasek przyjrzy się temu, co mają mu do zaoferowania innego kluby.
Jeden ze scenariuszy zakłada pozostanie w Ekstralidze i powrócenie do składu PGE Marmy, gdy ta wywalczy po roku przerwy awans do najwyższej klasy rozgrywek. Klub, którego losy zależą obecnie od decyzji prezes Marty Półtorak, mógłby ponadto nie podołać wymaganiom finansowym tego zawodnika.
O żużlowcu pokroju Walaska, który mimo doskwierającego bólu nie zdecydował się na przedwczesne zakończenie swojego sezonu, marzy z pewnością nie jeden prezes ekstraligowego klubu.
Nie tylko ze względu na spadek, ale i z powodu fatalnej sytuacji finansowej klubu, nowego pracodawcy szukać musi Sebastian Ułamek. Można przypuszczać, że przy dokonywaniu ostatecznego wyboru, były uczestnik cyklu Grand Prix będzie kierować się nie tylko potencjałem zespołu, ale i jego stabilnością finansowej. Tej - czego nikt nie ukrywał - w Gnieźnie po prostu brakowało.
Całkiem prawdopodobny wydaje się jego powrót do Częstochowy. W barwach Dospel Włókniarza spędził on bowiem zdecydowaną większość swojej żużlowej kariery. Ułamek powróciłby do składu Lwów po blisko pięcioletniej przerwie.
Dla drużyny, która także w kolejnym sezonie chciałaby liczyć się w walce o medale, doświadczony Ułamek mógłby okazać się wzmocnieniem. Nie ulega jednak wątpliwości, że musiałby poprawić swoją jazdę w porównaniu do obecnego sezonu. Średnia biegowa na poziomie 1,597 pozostawiała w jego przypadku wiele do życzenia.