W tym artykule dowiesz się o:
Tylko do 15 grudnia będziemy pasjonowali się tym, jakie roszady będą miały miejsce w polskich klubach żużlowych. Do tej pory zawodników można było kontraktować w okresie od 1 grudnia do 30 stycznia. W tym roku okres transferowy rozpoczął się 2 listopada. Kluby mogą przystąpić do niego już z konkretnymi planami, bo w środę poznaliśmy ostateczny kształt regulaminu przyszłorocznych rozgrywek. Wiadomo, że nie będzie obowiązywać KSM. W życie wchodzi natomiast Regulamin Finansowy.
Poprzedniej zimy doszło do wielu interesujących ruchów kadrowych. Barwy klubowe zmieniali najlepsi żużlowcy. Tomasz Gollob przeniósł się do Torunia, Jarosław Hampel do Zielonej Góry, Emil Sajfutdinow do Częstochowy, Nicki Pedersen do Rzeszowa, Greg Hancock do Bydgoszczy a Matej Zagar do Gniezna. Jakie transfery mogą wywołać najwięcej emocji w tym roku?
Po tym jak PGE Marma Rzeszów spadła z ENEA Ekstraligi nowego pracodawcy najprawdopodobniej będzie szukać sobie Nicki Pedersen. O postawie Duńczyka w minionych rozgrywkach została powiedziane już bardzo wiele. Część ekspertów twierdzi, że to jeden z głównych winowajców spadku rzeszowskiego klubu do I ligi. PGE Marma często nie mogła liczyć na swojego lidera, kiedy ten wybierał jazdę w cyklu Grand Prix, a dzień później nie był już w pełni sił. Wiele do życzenia pozostawiała jego postawa na torze. "Power" często jeździł bardzo indywidualnie i nie oglądał się na kolegów z pary.
- Oglądałem wiele spotkań z udziałem PGE Marmy Rzeszów i dochodziło do takich sytuacji, że ktoś za nim czeka w pierwszym łuku, a Duńczyk do niego dojeżdża i później momentalnie sam ucieka do przodu. Być może niektórzy też nie chcą powiedzieć pewnych rzeczy otwarcie, ale Pedersen nie jest żużlowcem, który buduje wokół siebie pozytywną atmosferę. Czasami trzeba się zastanowić przy tworzeniu składu, czy liczą się tylko i wyłącznie punkty, które ktoś może zagwarantować. Ważne w mojej ocenie są również inne wartości. W zespole musi być pozytywny klimat. Często ktoś może zdobywać punkty kosztem kolegów z zespołu. Znając polską ligę i naszych prezesów, to Nicki Pedersen pewnie znajdzie prace po tym sezonie, ale na pewno każdy będzie się poważniej zastanawiać przed jego zakontraktowaniem - twierdzi ekspert portalu SportoweFakty.pl Jacek Gajewski.
Już teraz wiadomo, że Pedersen nie powinien mieć większych problemów ze znalezieniem nowego pracodawcy. Jego usługami zainteresowany jest Unibax Toruń, dla którego Duńczyk nie jest jednak jedyną opcją. Poza tym, tego doświadczonego zawodnika w swoim składzie widziałby beniaminek Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk. Trzecim kandydatem może być Fogo Unia Leszno, jednak znacznie wyżej należy ocenić szanse klubów z Torunia i Gdańska.
Greg Hancock jest w podobnej sytuacji co Nicki Pedersen. Drużyny obu tych zawodników spadły do I ligi i zarówno Amerykanin jak i Duńczyk muszą szukać w Polsce miejsca, gdzie będą kontynuować swoje kariery. Obaj nie powinni mieć problemów z podpisaniem umów. Doświadczonego Hancocka w swoim zespole znów chciałby mieć trener Unii Tarnów Marek Cieślak, który mówi otwarcie, że właśnie takiego żużlowca brakowało mu w tym sezonie.
- Chciałbym oczywiście Grega w swojej drużynie. Nie chodzi mi głównie o to, by ten zawodnik przyszedł i jedynie zdobywał po 15 punktów w meczu. Bardziej doceniam jego olbrzymie doświadczenie, które wprowadza spokój w drużynie. Wszyscy wiedzą, że on w decydujących momentach nie zawodzi. Kiedy więc przyjdzie odjechać jakiś ważny, decydujący bieg, to on da radę. On może w meczu jechać przeciętnie, ale ten klimat który wytwarza wokół siebie jest niesamowity. Taki Greg przydałby się mojej drużynie. To młody zespół gdzie najstarszy jest Janusz Kołodziej, który nie ma już takich cech przywódczych. On raczej jest taki, że dla drużyny zrobi wszystko. Jednak nie wskoczy, nie zmobilizuje drużyny, by się spięła. Z tego bardziej znany jest Amerykanin - przekonuje trener tarnowskich Jaskółek.
Rywalem tarnowian w wyścigu po usługi Hancocka może być beniaminek ENEA Ekstraligi. Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk chce, żeby jego przygoda z najwyższą klasą rozgrywkową trwała dłużej niż rok i dlatego zespół potrzebuje poważnych wzmocnień. Hancock i Pedersen to najpoważniejsi kandydaci do startów nad morzem.
Słoweniec to kolejny żużlowiec, który po spadku swojej drużyny do niższej klasy rozgrywkowej, musi szukać nowego pracodawcy. Niektórzy twierdzą, że tak naprawdę już go znalazł i jego oficjalne ogłoszenie jest kwestią czasu. Od zakończenia minionego sezonu w przypadku Zagara najwięcej mówi się o powrocie do Gorzowa. Działacze tego klubu najpierw skupili się na przedłużeniu umowy z Nielsem Kristianem Iversenem. Po zrealizowaniu tego celu, czas na kolejne ruchy. Idealnym wzmocnieniem dla Stali wydaje się właśnie Matej Zagar. Obie strony przyznają zresztą, że chcą znów współpracować i porozumienie jest bardzo blisko.
- Mogę powiedzieć, że jestem w stałym kontakcie z Panem prezesem Ireneuszem Zmorą, jesteśmy już naprawdę blisko porozumienia. Jeśli wszystko się ułoży, wówczas będę chciał dawać kibicom dużo radości- przyznał żużlowiec - powiedział niedawno w jednym z wywiadów Zagar.
Optymistą jest również prezes Ireneusz Maciej Zmora. - Skupiamy się na utrzymaniu trzonu drużyny. Poza tym, chcemy wyjść naprzeciw oczekiwaniom naszych kibiców. W tę koncepcję wpisuje się pozyskanie Mateja Zagara. Nie wszystkie rozmowy muszą zakończyć się sukcesem i dlatego uważnie przyglądamy się innym zawodnikom - przekonuje Zmora.
Matej Zagar ma być najpoważniejszym wzmocnieniem gorzowian w tegorocznym okresie transferowym. Stal jest na zdecydowanym prowadzeniu, jeśli chodzi o ponowne zakontraktowanie swojego byłego żużlowca.
PGE Marma Rzeszów spadła z ENEA Ekstraligi, ale chyba nikt z fanów tego zespołu nie wini za to Grzegorz Walaska, który był zdecydowanym liderem zespołu. Jego dalsze starty w Rzeszowie wydają się wątpliwe, choć takiego scenariusza w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl nie wykluczała Marta Półtorak. Konkurencja ze strony klubów ekstraligowych może być jednak zbyt silna. Walasek jest przymierzany do kilku drużyn. Jedną z nich jest Dospel Włókniarz Częstochowa, jednak w tej chwili pod Jasną Górą jest znacznie więcej znaków zapytania po zatrzymaniu głównego sponsora klubu. Nie wiadomo, jaka będzie przyszłość Lwów, które muszą również zmierzyć się z tematem spłacenia zaległości względem Emila Sajfutdinowa. Nieoficjalnie wiadomo, że chodzi o kwotę sięgającą miliona złotych.
W ostatnim czasie znacznie więcej niż o opcji częstochowskiej w przypadku Grzegorza Walaska mówi się o startach w Zielonej Górze lub Gdańsku. Nie można wykluczyć, że któryś z tych klubów przekona tego doświadczonego zawodnika do występów w swoich szeregach.
Mistrz świata juniorów bardzo długo wypierał się, że otrzymał ofertę z Torunia. Dziś jednak o jego zaawansowanych rozmowach z Unibaksem piszą wszystkie ogólnopolskie media. Potwierdza je także ojciec żużlowca Sławomir Dudek. Nieoficjalnie wiadomo, że młody zawodnik ustalił już warunki kontraktu w grodzie Kopernika i teraz czeka na stanowisko Stelmetu Falubazu Zielona Góra.
- Rozmawiamy, rozmawiamy i nic z tego nie wychodzi. Jesteśmy traktowani chyba mało poważnie, takie mam wrażenie. Jesteśmy swoimi. Do pracy ktoś przychodzi nowy to dostaje to, co ktoś wypracował przez 10 czy 20 lat. Musimy chyba odejść z Zielonej Góry, żeby za 5 lat przyjść i wtedy tu będziemy docenieni - mówił w środę ojciec żużlowca.
W Zielonej Górze zachowują z kolei spokój i przekonują, że zawodnik otrzymał bardzo korzystną ofertę kontraktu. - Rozmawiamy od dłuższego czasu. Żaden zawodnik, a już na pewno rodzice żadnego zawodnika, nie spędzają z nami tyle czasu przy negocjacjach. Rozmawiamy i byłbym w tym temacie optymistą. Obie strony są chętne, aby Patryk pozostał w Zielonej Górze. Na rozmowy z innymi zawodnikami poświęciliśmy mniej czasu niż na rozmowy z rodziną państwa Dudków. Naszym zadaniem jest zbudowanie drużyny, a nie dopieszczenie tylko jednego zawodnika - przekonuje tymczasem prezes Marek Jankowski.
Transfer Patryka Dudka do Unibaksu wzbudziłby wiele kontrowersji. Dla niektórych był to jeszcze całkiem niedawno scenariusz rodem z filmów science-fiction. Teraz to już prawdopodobna opcja. Już w tej chwili o mistrzu świata juniorów, który w przyszłym roku wkroczy w wiek senioram mówi się bardzo dużo i pewnie nie zmieni się to w najbliższych dniach. Zwycięży przywiązanie do Zielonej Góry czy korzystniejsza oferta finansowa z Torunia?
W trakcie sezonu Emil Sajfutdinow i jego menedżer Tomasz Suskiewicz podkreślali, że przeprowadzka pod Jasną Górę była najlepszym, co mogło się przytrafić Rosjaninowi. Trudno zresztą nie było przyznać im racji. Zawodnik jeździł znakomicie, a zmiana otoczenia pomogła mu również w osiąganiu świetnych rezultatów w cyklu Grand Prix, gdzie Emil bardzo pewnie kroczył do pewnego momentu po tytuł mistrza świata. Na przeszkodzie stanęła później wprawdzie kontuzja, ale zarówno klub i żużlowiec wydawali się bardzo zadowoleni z podjęcia współpracy.
Teraz okoliczności są jednak zupełnie inne. Nieoficjalnie wiadomo, że Dospel Włókniarz Częstochowa nadal nie jest rozliczony z jednym ze swoich liderów. Zaległości są poważne, bo mówi się o kwocie sięgającej miliona złotych. Niejasna sytuacja w klubie, na którą wpływa zatrzymanie głównego sponsora, przekłada się również na przyszłość Rosjanina. Wykorzystać może to Unibax Toruń, dla którego Sajfutdinow byłby poważnym wzmocnieniem. Torunianie do nowego sezonu prawdopodobnie przystąpią z punktami ujemnymi i dlatego chcą zbudować jak najsilniejszy skład. Kandydatem do jazdy w Toruniu jest także Nicki Pedersen, ale notowania Rosjanina stoją równie wysoko. Niektórzy twierdzą, że przy podobnych oczekiwaniach finansowych Unibax wybrałby właśnie Sajfutdinowa a nie Duńczyka.
- Lepszą opcją wydaje się Sajfutdinow. Bardziej pasowałby do tej drużyny. Poza tym, to młodszy zawodnik. Jedynym znakiem zapytania w jego przypadku jest forma Rosjanina na początku przyszłego sezonu po upadku, który zanotował w tym roku w Toruniu. Dyspozycja fizyczna będzie kluczowa, bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że Sajfutdinow potrafi jeździć na żużlu. Pytanie tylko, czy zdoła się odpowiednio przygotować do sezonu i jaką osiągnie formę na jego starcie. Gdyby pod tym względem nie było żadnych problemów, to zdecydowanie skłaniałbym się w kierunku Rosjanina. Nicki Pedersen to żużlowiec, który jeszcze niedawno był najwyżej klasyfikowanym żużlowcem Ekstraligi. Zdobywał masę punktów dla zespołów z Częstochowy, Rzeszowa czy Gdańska. Z Nickim jest jednak tak, że drużyny, w których startuje, nie odnoszą większych sukcesów. Jego zachowania na torze są różne i mam wrażenie, że często jego dorobek indywidualny przedkłada się nad dobro drużyny. To typ indywidualisty, który czasami dba o swoje punkty a nie o zwycięstwa zespołu - przekonuje ekspert portalu SportoweFakty.pl Jacek Gajewski.
Wszystko wskazuje więc na to, że temat przyszłości Emila Sajfutdinowa będzie jednym z najgorętszych w tegorocznym okresie transferowym. Czy Rosjanin ostatecznie zostanie pod Jasną Górą czy zmieni barwy klubowe? Warto podkreślić, że Unibax nie jest jedynym zespołem, który widzi w swoich szeregach tego żużlowca. Bardzo poważnie jego kandydaturę rozważa się również w Lesznie.
Bez KSM - więcej czy mniej emocji?
Transfery wymienionych wcześniej żużlowców mogą wzbudzić najwięcej emocji. Nie oznacza to jednak, że tylko oni zmienią barwy klubowe. Należy pamiętać, że w przyszłym roku ENEA Ekstraliga będzie liczyć osiem zespołów i nie będzie w niej obowiązywać KSM. W praktyce oznacza to, że kilku zawodników, którzy spisywali się dobrze, ale spadli ze swoimi drużynami do I ligi, może szukać nowego miejsca pracy. Tak może być w przypadku Krzysztofa Buczkowskiego, Bjarne Pedersena, Sebastiana Ułamka, Antonio Lindbaecka czy Rafała Okoniewskiego. Możliwe są także kosmetyczne zmiany w klubach, które utrzymały się w Ekstralidze. Wystarczy powiedzieć, że Fogo Unia Leszno zastanawia się poważnie nad przyszłością Fredrika Lindgrena, w którego miejsce możliwe jest zakontraktowanie Troya Batchelora. Częstochowianie natomiast rozważają zastąpienie zawodnikiem z zewnątrz Rafała Szombierskiego. Kilku ciekawych zawodników do Ekstraligi może trafić z I ligi. Jednym z nich jest Peter Kildemand, którego nie będzie ograniczać wysoki KSM. Kluby mogą zmienić także juniorzy. Najbliżej tego jest Oskar Fajfer, który prowadzi zaawansowane rozmowy z Unibaksem Toruń.
Trudno również jednoznacznie przewidzieć, czy zniesienie KSM spowoduje, że tej zimy będziemy mieć więcej czy mniej emocji związanych z transferami najlepszych zawodników. Z jednej strony takie kluby jak Unibax Toruń nie mają żadnych ograniczeń i mogą w pełni wykorzystać swój potencjał finansowy. Warto jednak zwrócić uwagę, że utrzymanie KSM rodziłoby w niektórych klubach potrzebę większych zmian. Gdyby górny limit był na dotychczasowym poziomie, większa liczba czołowych żużlowców mogłaby być zmuszona do zmiany otoczenia. Teraz to jednak bez znaczenia. Decyzje zostały podjęte i kibice mogą powoli zacząć emocjonować się negocjacjami klubów z zawodnikami. Ruszył okres transferowy!