W tym artykule dowiesz się o:
Duńczyk, który w minionym sezonie reprezentował barwy klubu z Gdańska, pod koniec listopada podpisał list intencyjny na starty w GKM Grudziądz. Leon Madsen miał być jednym z liderów grudziądzkiego klubu, lecz ostatecznie wycofał się z danego słowa i w przyszłym roku będzie zdobywał punkty dla klubu z Tarnowa. - Z Leonem Madsenem prowadziliśmy rozmowy od bardzo długiego czasu. Ostatecznie zawodnik wybrał opcję tarnowską i stało się tak pewnie z tego powodu, że podpisaliśmy z nim umowę wieloletnią. Poza tym, odpowiadał mu klub i środowisko. Było widać, że chce tu wrócić - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Łukasz Sady. [ad=rectangle] Decyzja Duńczyka wywołała wiele kontrowersji w środowisku żużlowym. Władze GKM Grudziądz przyznają, że będą o tej sprawie rozmawiać z prawnikami. - Sytuacja jest dla nas bardzo dziwna. 26 listopada podpisaliśmy list intencyjny z Leonem Madsenem. Zawodnik odesłał go do nas na maila. Wszystkie informacje, które powinny zostać zawarte w takim dokumencie, się w nim pojawiły. Była to między innymi deklaracja podpisania umowy w okresie transferowym, który się właśnie rozpoczął. Uzgodniliśmy również wszystkie kwestie dotyczące finansów. Najgorsze, że zawodnik złamał dane nam słowo, a to liczy się bardziej od wszystkich podpisów, które złożył. Leon zachował się dziwnie i nieprofesjonalnie - powiedział Arkadiusz Tuszkowski.
- Nie dziwię się ich rozczarowaniu i złości, bo oczekiwali, że zobaczą mnie w swoim zespole. Liczę na to, że kiedy poznają okoliczności decyzji oraz aspekty, które były dla mnie kluczowe, wybaczą mi. O grudziądzkim klubie nie powiem złego słowa. Dobrze nam się rozmawiało. Unia miała jednak pierwszeństwo - przyznał Madsen.
Można powiedzieć, że działacze Unii Tarnów zrewanżowali się włodarzom grudziądzkiego klubu. Wszak do beniaminka Ekstraligi trafił Artiom Łaguta, który wcześniej był dogadany z Jaskółkami. - Deklaracje można składać, ale kontrakty podpisuje się od 19 grudnia i to się tak naprawdę liczy. Artiom Łaguta też się deklarował, że u nas będzie, a wszyscy wiedzą, jak to się skończyło - wyjaśnił Sady.
Rosjanin pod koniec listopada ustalił warunki kontraktu z Unią Tarnów, lecz w grudniu poinformował o związaniu się z GKM Grudziądz. Dla wielu osób przejście Artioma Łaguty do beniaminka było sporym zaskoczeniem. - Dla nas to żadne zaskoczenie, bo rozmawialiśmy z Artiomem i byliśmy w tych negocjacjach bardzo daleko. Brakowało tylko kilku dobrych kwestiii. Między Władywostokiem a Grudziądzem jest 9 godzin różnicy i ten czas ograniczał trochę nasze rozmowy i kontakty. We wszystko bardzo mocno włączył się menedżer żużlowca i dziś rano otrzymaliśmy podpisane dokumenty. Jesteśmy bardzo zadowoleni. To siódmy zawodnik minionego sezonu i twierdzimy, że będzie dla nas sporym wzmocnieniem - powiedział Tuszkowski.
W ostatnich tygodniach sporo zamieszania wywołał również Vaclav Milik. W listopadzie czeski żużlowiec poinformował o pozostaniu w ŻKS ROW Rybnik, lecz już niecały tydzień później media obiegły informacje, że Milik nie będzie startował w barwach Rekinów, lecz wybrał jazdę w Betard Sparcie Wrocław. - Cały rok obserwujemy poszczególnych zawodników i tak samo było w przypadku Vaclava. Po zakończeniu rozgrywek przyszedł moment, gdy podjęliśmy decyzję, kogo chcielibyśmy mieć w swoim zespole i wybraliśmy Milika. Potrzebowaliśmy oczywiście sezonu, by dokładnie mu się przyjrzeć - mówił o Miliku Piotr Baron.
Informację tę zdementował sam zawodnik. - Mam propozycję z Wrocławia, potwierdzam. I mocno się nad nią zastanawiam, bo Ekstraliga mnie kusi, ale nic nie jest przesądzone. Nie jest więc prawdą, to co czytam w internecie o tym, że decyzję już podjąłem - przecież dopiero w najbliższy wtorek jadę tam na rozmowy i poznam szczegóły propozycji Betardu - powiedział Czech na łamach oficjalnej strony rybnickiego klubu.
Inną wersję wydarzeń przedstawiają przedstawiciele Betardu Sparty. We Wrocławiu zaznaczają, że negocjacje, które prowadzono jeszcze w listopadzie, zostały zakończone, a zawodnik wyraził chęć jazdy w zespole z Dolnego Śląska. Jego umowa ma zostać podpisana po 19 grudnia, gdy rozpocznie się oficjalnie okres transferowy. - To, że Milik będzie jeździć we Wrocławiu jest moim zdaniem przesądzone - powiedział Piotr Baron.
Rybnicki klub w listopadzie poinformował również o pozyskaniu Damiana Balińskiego. Jak się jednak okazało transfer ten ogłoszono przedwcześnie, a sam zawodnik podpisał umowę z Fogo Unią Leszno. - Wróciłem z wakacji i trzeba uporządkować kilka spraw, bo było trochę zamieszania. W ostatnim czasie wywołana została dosyć duża burza wokół mojej osoby. Kilka spraw trzeba sprostować. Wszędzie rozniosło się, że podpisałem kontrakt w Rybniku. Nie jest to prawdą. Nie mogę ukrywać, że byłem tam na rozmowach, podobnie jak w kilku innych klubach. Muszę myśleć o wszystkim co przede mną. Ze strony leszczyńskiego klubu była propozycja przedłużenia kontraktu. Jak najbardziej chciałem z tego skorzystać i mieć więcej spokoju na przeanalizowanie swojej sytuacji. Wtedy ukazała się jednak wiadoma informacja w mediach - powiedział Baliński dla sport.elka.pl.
Pewny pozyskania Balińskiego jest za to prezes Rekinów. - W kwestii Damiana Balińskiego nic się nie zmienia. Zawodnik będzie w 2015 roku startował w Rybniku - krótko komentuje Krzysztof Mrozek.
Nie tylko w trwającym okienku transferowym zdarzały się takie sytuacje. W 2008 roku kontrowersje wzbudziło zachowanie Martina Vaculika. Słowak dwa wcześniejsze sezony z powodzeniem reprezentował barwy klubu z Krosna, a jego usługami zainteresowanych było kilka klubów z Ekstraligi. Ostatecznie "Vacul" trafił do Rzeszowa, choć dzień wcześniej zapewniał, że będzie zawodnikiem tarnowskiej Unii!
Fani w Tarnowie mieli sporo pretensji do Vaculika. Wszak od dawna kibice obu drużyn nie pałają do siebie sympatią. Obecnie o decyzji Słowaka pamięta już mało kto, a Vaculik od kilku sezonów jest pewnym punktem Jaskółek i w nowym sezonie ponownie będzie reprezentował barwy Unii.
Podobna sytuacja miała miejsce przed sezonem 2007. Wówczas Jesper Monberg negocjował warunki kontraktu z klubem z Wrocławia. Wiele wskazywało na to, że Duńczyk podpisze umowę z ekipą prowadzoną przez Marka Cieślaka, lecz w ostatniej chwili były mistrz świata juniorów zmienił decyzję. Zamiast startów w najwyższej klasie rozgrywkowej postanowił przenieść się do występującej wówczas w I lidze Stali Gorzów.
Przed sezonem 2013 Daniel Nermark po dwuletnim pobycie w Częstochowie postanowił zmienić otoczenie i przeniósł się do Gorzowa. Szwed w dwóch poprzednich sezonach był jednym z liderów Włókniarza i działacze Lwów chcieli go zatrzymać na kolejny rok. Podczas podsumowującego sezon spotkania ze sponsorami ogłoszono, że Nermark pozostanie pod Jasną Górą. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, a decyzja ta nie wyszła zawodnikowi na dobre, gdyż sezon 2013 był dla niego jednym z najgorszych w karierze.