W tym artykule dowiesz się o:
Trenera kadry i forBET Włókniarza można lubić lub nie. Na pewno jest kontrowersyjny, rzadko gryzie się w język, pod wpływem emocji zdarzają mu się też niezbyt szczęśliwe wypowiedzi. Poza tym bardziej złośliwi wytykają mu, że ma sukcesy, bo zawsze pracował z gwiazdami. Cieślakowi nie można jednak odbierać zmysłu, który w pracy szkoleniowca jest niezwykle istotny. Doświadczony trener potrafi dostrzec potencjał w zawodniku, nawet jeśli jego ostatnie wyniki mówią coś zupełnie innego.
Przykłady? Przede wszystkim Artiom Łaguta, na którego 69.latek postawił, kiedy pracował jeszcze w Unii Tarnów. Rosjanin wracał wtedy do Ekstraligi jako przeciętniak, a dzięki pomocy Cieślaka zaczął rosnąć, wskoczył na wysoki poziom, ustabilizował formę i dziś zalicza się do grona najlepszych zawodników rozgrywek, za którego prezesi gotowi są zapłacić wielką kasę.
Cieślak miał także nosa do Jasona Doyle'a, na którego postawił, kiedy ten został bez żalu pożegnany przez Klub Sportowy Toruń. Australijczyk trafił za stosunkowo niewielkie pieniądze do Falubazu Zielona Góra i z miejsca stał się liderem drużyny. Ostatnio Cieślak próbował budować także Adriana Miedzińskiego i Pawła Przedpełskiego. Lekko nie było, ale obaj zawodnicy w jakimś stopniu potrafili odpłacić mu się za zaufanie, którym ich obdarzył.
Trener z zupełnie innej bajki niż Cieślak. Chomski wszystkie swoje decyzje stara się popierać fachową wiedzą, a szkoleniowiec kadry częściej zdaje się na trenerski zmysł. Obaj potrafią jednak podejść do zawodnika i wyciągnąć z niego to, co najlepsze. W ostatnich latach na współpracy z Chomskim najwięcej zyskał Szymon Woźniak, który w Gorzowie dostał kredyt zaufania, lepszy numer i wskoczył na zupełnie inny poziom, niż ten, który prezentował we Wrocławiu. Obecnego trenera truly.work Stali dobrze wspominają także kibice w Gdańsku. Chomski pracował w Wybrzeżu w latach 2010 - 2014 i dwa razy awansował z klubem do najwyższej klasy rozgrywkowej. W tym czasie postawił na nogi Tomasa H. Jonassona, a kosmiczny wręcz skok jakościowy pod jego okiem zanotował Darcy Ward. Chomski odpowiada za szybki rozwój Krystiana Pieszczka, a poza tym niewielu pamięta, że sporo zawdzięcza mu także Leon Madsen, który swój przełomowy sezon (2014) odjechał właśnie nad polskim morzem.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
Trener młodego pokolenia, który jest ze znany ze świetnej pracy z młodzieżą, ale sporo zawdzięczają mu także seniorzy Arged Malesa TŻ Ostrovii. Ostatnim przykładem jest Tomasz Gapiński, który po przeciętnym sezonie w Pile odrodził się w Ostrowie i stał się jedną z gwiazd ligi. Staszewski ściągnął także do klubu Nicolaia Klindta, który od dłuższego czasu jest pewnym punktem drużyny, a w zeszłym roku postawił na nogi Sama Mastersa. Australijczyk zawalił mu pierwszy mecz w Łodzi, ale trener nie postawił na nim krzyżyka. Masters dostawał kolejne szanse i został bohaterem rywalizacji z Car Gwarant Startem Gniezno. Odpalił tak naprawdę w najważniejszym momencie. To w dużej mierze dzięki niemu ostrowianie w spektakularnym stylu wjechali do finału ligi.
Staszewski pracuje od niedawna, ale wyrobił sobie już markę. Zawodnicy chcą u niego jeździć. Najlepszym dowodem jest kontrakt Adriana Cyfera. Wychowanek Stali Gorzów bardzo zabiegał o podpisanie umowy w Ostrowie, bo za wszelką cenę chciał współpracować z trenerem Ostrovii.
Kolejny trener, który znakomicie współpracuje z młodzieżą, ale potrafi także wyciągać bardziej doświadczonych zawodników z dołka. Pierwszym z brzegu przykładem niech będzie Fredrik Lindgren, który wrócił do PGE Ekstraligi po tym, jak odbudował się w Daugavpils. Skok jakościowy pod wodzą Kokina zanotował również Antonio Lindbaeck. Skuteczna jazda w pierwszej lidze zaowocowała podpisaniem kontraktu z GKM-em Grudziądz. Dzięki trenerowi Lokomotivu do ścigania na wysokim poziomie wrócili także Joonas Kylmaekorpi, a ostatnio Andrzej Lebiediew.
Drugi z trenerów młodego pokolenia, który świetnie sprawdził się w roli strażaka w sezonie 2014, kiedy doprowadził do finału Ekstraligi Unię Leszno. Skórnicki potrafił wtedy znaleźć lekarstwo i pomóc drużynie, która była targana wieloma problemami. Rok później rozpoczął z nią marsz po złoto.
W Stelmet Falubazie został zwolniony po tym, jak drużyna zakończyła sezon 2019 bez medalu. Naszym zdaniem niesłusznie, bo zrobił dużo dobrego. To w dużej mierze dzięki niemu zielonogórzanie mają w tej chwili jedną z ciekawszych formacji młodzieżowych w PGE Ekstralidze. Zupełnie innym zawodnikiem pod jego skrzydłami stał się także Michael Jepsen Jensen. Teraz sporo mogą zyskać dzięki niemu zawodnicy Orła. Kilku z nich ma za sobą kiepski sezon. Łodzianie powinni zrobić wszystko, by zatrzymać go u siebie na dłużej.