W tym artykule dowiesz się o:
Żużlowi Messi i Ronaldo
O ich rywalizacji napisano bardzo wiele. Spokojny i pokorny Bartosz Zmarzlik świetnie kontrastuje z energiczną i wyrazistą postacią Piotra Pawlickiego. Obu żużlowców dzieli tylko rok różnicy wieku, więc niemalże od samego początku ich karier obu żużlowcom wróżono, że mogą podzielić między sobą największe sukcesy.
Na ustach całej Polski jest przede wszystkim Zmarzlik. Sukcesy zawodnika Moje Bermudy Stal Gorzów w cyklu SGP/IMŚ i plebiscycie na Sportowca Roku pozwoliły mu trafić do świadomości także tych Polaków, którzy nie mają na co dzień do czynienia z czarnym sportem.
Pawlicki cieszy się dużo mniejszą rozpoznawalnością. Nie jest zbyt popularny poza wąskim światkiem żużlowym. W nim cieszy się jednak nie małą estymą - jako kapitan hegemonicznej Fogo Unii Leszno. Leszczynianin ma również na koncie zwycięstwo w finale IMP - największej bolączce Zmarzlika.
Ich rywalizację określano na wiele sposobów - często porównywano żużlowców do żużlowego odpowiednika Cristiano Ronaldo i Leo Messiego. Trzymając się owej nomenklatury można śmiało powiedzieć, iż w nadchodzący weekend czeka nas kolejne El Classico - dwumecz finałowy PGE Ekstraliga pomiędzy Stalą Zmarzlika i Unią Pawlickiego. Przypomnijmy sobie poprzednie rozdziały tej niezwykle ciekawej opowieści.
[b]
To nie jest walka o punkty ligowe, to coś znacznie większego![/b]
Tak komentator żużlowy Tomasz Dryła określał "walkę tych dwóch kocurów" w pierwszej kolejce bieżącego sezonu PGE Ekstraligi. Moje Bermudy Stal Gorzów podejmowała wówczas na popularnym "Jancarzu" Fogo Unię Leszno. Pracownik Canal Plus miał rację - biegi Pawlickiego i Zmarzlika zawsze były "czymś znacznie większym" - symbolicznym pojedynkiem o prymat w polskim żużlu.
W tamtym wyścigu Zmarzlik miał spore problemy z wyprzedzeniem prowadzącego Pawlickiego. Leszczynianin był świadomy ciężaru gatunkowego - bronił się ostro, na granicy faulu. Podczas jednego z wiraży niemal doprowadził do upadku mistrza świata.
ZOBACZ WIDEO Prosty i złożony problem Krzysztofa Kasprzaka. Potrzebuje nowych wyzwań?
Pochodzący z Kinic 25-latek nie złożył jednak broni i na ostatnim łuku wyprzedził Pawlickiego po fenomenalnej "pice". Udowodnił, że gorzowski owal nie ma przed nim tajemnic. Po tym wyścigu wielu ekspertów śmiało się, iż nagranie biegu należy pokazywać młodym żużlowcom jako przykład - czasem nie trzeba bowiem przewracać się przy pierwszym kontakcie i liczyć na wykluczenie rywala przez sędziego.
[b]
Małysz miał Igrzyska Olimpijskie, Zmarzlik Indywidualne Mistrzostwa Polski[/b]
Przenieśmy się do roku 2018 - trwa finał IMP na torze w Lesznie. Do ostatniego, rozstrzygającego biegu awansowali zarówno Zmarzlik, jak i Pawlicki. Gorzowianin przeszedł przez fazę zasadniczą jak burza - ulubieniec gospodarzy zapewnił sobie miejsce w ostatecznej walce o medale dopiero podczas biegu barażowego. Późniejszy mistrz świata był zdecydowanym faworytem do złota.
Finałowy wyścig został przerwany już na pierwszym wirażu - na tor upadł Pawlicki. Arbiter uznał Zmarzlika za winnego kolizji i - pomimo, iż miał prawo zarządzić powtórkę w pełnym składzie - wykluczył gorzowianina. W drugim podejściu leszczynianin zdeklasował rywali i przed własną publicznością odebrał Czapkę Kadyrowa - symboliczne przechodnie trofeum dla najlepszego żużlowca.
Zmarzlik nigdy wcześniej ani później nie zaszedł tak wysoko na krajowym podwórku. IMP stały się dla niego największym kompleksem, podobnie jak Igrzyska Olimpijskie dla Adama Małysza.
[b]
Wróg publiczny w Lesznie[/b]
Rok później - w 2019 roku - finał IMP również odbywał się w Lesznie. Tradycja nakazuje bowiem organizację tej imprezy na torze aktualnego Drużynowego Mistrza Polski - Pawlicki wraz z kolegami Fogo Unii zapewnił swojemu miastu monopol na ten zaszczyt w ostatnich latach.
Do spięcia między odwiecznymi rywalami doszło już w fazie zasadniczej. Reprezentant gospodarzy podczas pasjonującej walki ze Zmarzlikiem wytrącił go z równowagi, po czym gorzowianin niemalże upadł. Bieg trwał dalej, jednak zawodnik Stali podjechał pod wieżyczkę sędziowską i skłonił sędziego do przerwania wyścigu. Arbiter zdecydował się wykluczyć Pawlickiego.
Reprezentant gospodarzy z decyzją sędziego się nie zgadzał, mówił o tym wprost przed telewizyjnymi kamerami. Miejscowi kibice również głośno wyrażali oburzenie decyzją sędziego. Zmarzlik podczas każdego wyjazdu na tor witany był ogłuszającymi gwizdami, kibice ciskali w niego czym popadło - od zapalniczek po plastikowe kubki z piwem.
To właśnie to wydarzenie zadecydowało o ochłodzeniu stosunków na linii Zmarzlik - Pawlicki oraz Gorzów - Leszno. Kibice Unii nie ukrywali, że w walce o złoto Grand Prix 2019 wspierają Rosjanina Emila Sajfutdinowa, a nie zawodnika Stali. Kapitan Byków namawiał zaś swych sympatyków do głosowania na konkurentów Zmarzlika podczas plebiscytu na Sportowca Roku.
[b]
Razem są niesamowici[/b]
W 2017 roku podczas cyklu Speedway Best Pairs obaj żużlowcy reprezentowali tę samą drużynę - Fogo Power. Okazało się, że po jednej stronie barykady mogą dokonywać na torze rzeczy niemalże niemożliwych. Kibicom szczególnie zapadł w pamięć finałowy bieg rundy w Toruniu, który udało im się zwyciężyć mimo podwójnego prowadzenia Maksa Fricke'a i Jasona Doyle'a przez niemal cały wyścig.
Z perspektywy czasu kibice powinni żałować całej sytuacji ze słynnymi zwolnieniami lekarskimi i wyrzuceniem Pawlickiego z kadry. Wespół ze Zmarzlikiem mógłby zdobyć dla Polski wiele złotych medali podczas Speedway of Nations.
Kto wie, być może nadchodząca zmiana selekcjonera otworzy Pawlickiemu powrotną furtkę do reprezentacji?