W tym artykule dowiesz się o:
Najważniejszy sukces: mistrzostwo Polski w 2003 roku
Sezon w roku 2003 był czwartym od momentu powrotu Włókniarza do najwyższej klasy rozgrywkowej. Pierwsze dwa stały pod znakiem walki o utrzymanie, w 2002 z kolei częstochowianie zajęli 4. miejsce. Przed mistrzowskim 2003 rokiem uzupełniono skład o brakujący element w postaci Sebastiana Ułamka, który wówczas był czołowym polskim zawodnikiem. Ułamek nie zawiódł i nie mógł sobie lepiej wymarzyć powrotu do rodzinnego miasta. Ze średnią 2,284 był jednym z liderów.
Oprócz niego trzon drużyny stanowili Ryan Sullivan, Andreas Jonsson i Rune Holta. Każdy z tej czwórki osiągnął średnią powyżej dwóch punktów na bieg, co najdobitniej obrazuje jaką piekielną siłą dysponowali w tamtym roku częstochowianie.
Największa porażka: klęska i upadek w 2014
Geneza problemów finansowych Włókniarza, które zaczęły się w 2008 roku jest skomplikowana. Pokrótce - jeden z głównych sponsorów w tamtym czasie oczekiwał powtórzenia sukcesu z 2003 roku. W tym celu zakontraktowano Nickiego Pedersena, ówczesnego mistrza świata i dominatora. Jak można się domyślić, Duńczyk tani nie był.
Celu jednak nie zrealizowano, a na dodatek na świecie wybuchł ekonomiczny kryzys. Sponsorzy zaczęli się wycofywać, a w budżecie Włókniarza zaczęła pojawiać się coraz większa dziura. Siłą rozpędu profitów z poprzednich lat udało się jeszcze zająć 3. miejsce w 2009 roku. Później jednak klub toczył dramatyczną walkę nie tylko o utrzymanie, ale w ogóle o przetrwanie.
Ratunkiem miały być zmiany we władzach klubu i przejęcie go przez nowe osoby. W 2013 doprowadzono do absolutnego hitu na rynku transferowym. Emil Sajfutdinow po raz pierwszy w karierze opuścił Bydgoszcz i wybrał Włókniarz, który miał walczyć o mistrzostwo. Rosjanin szybko swojego wyboru pożałował. Cel sportowy nie został zrealizowany i znów zrobił się problem z pieniędzmi.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy
Część osób wówczas zarządzających klubem starało się robić dobrą minę i dalej brnęło w złą stronę. Na pewne zapewnienia nabrać dał się wtedy m.in. Grzegorz Walasek, który przecież miał z Częstochowy znakomite wspomnienia. Tymczasem sezon 2014 okazał się być gwoździem do trumny i na rok Włókniarz zniknął z żużlowej mapy Polski.
Bohater: Rune Holta
Na miano jednego z wybitniejszych zawodników w historii Włókniarza zapracował sobie jedenastoma sezonami startów z Lwem na piersi. Choć różnie między nim, a klubem bywało, choć przychodził i odchodził, to zawsze gdy miał zdobywać punkty dla częstochowskiego zespołu, dawał z siebie wszystko i niejednokrotnie jechał ponad stan.
Holta urodził się w Norwegii i obserwując jego niektóre biegi trudno nie mieć wrażenia, że w jego żyłach płynie krew Wikingów. Tak jak w 2003 roku we Wrocławiu, gdy na ostatnim łuku szarżą po szerokiej przedarł się z trzeciej pozycji na pierwszą, mijając obu rywali. Za linią mety wygrażał palcem w kierunku Sławomira Drabika, wtedy zawodnika Atlasu. Co tak rozsierdziło Holtę? Ano to, że okrążenie wcześniej Drabik dość bezpardonowo potraktował Ułamka.
Inny pamiętny wyścig decydował o być albo nie być Włókniarza w Ekstralidze. W 2010 roku na torze w Bydgoszczy potłuczony Holta w ostatnim biegu musiał być przynajmniej drugi i był, mimo że Walasek z Jonssonem (Polonia) na różne sposoby próbowali go powstrzymać. Po biegu Holta niesiony był na plecach, bo ból nogi uniemożliwiał mu chodzenie.
Wystąpił w większości meczów w 2014 roku, mimo beznadziejnej sytuacji finansowej. W 2017 był liderem zespołu skazywanego na pożarcie, a który, m.in. dzięki jego świetnej postawie, był piąty. W barwach Włókniarza zdobył trzy medale DMP (złoty i dwa brązowe), a także dwa IMP (złoto, brąz). Bez dwóch zdań to wybitna postać ostatnich dwóch dekad dla Lwów.
Najlepszy trener: Andrzej Jurczyński
"Nie wiem, czy zostały w jego ciele jakieś nienaruszone jeszcze kostki, a podstawy anatomii znam i wiem, jak wiele tych kostek w ludzkim organizmie się kryje. Stąd też dostał Andrzej ksywę "Pan Cerowany" [...]." - pisał o Andrzeju Jurczyńskim w swojej biografii "Pół wieku na czarno" Marek Cieślak. Obaj byli czołowymi zawodnikami Włókniarza lat 70. i 80.
Po zakończeniu karier zostali trenerami i obaj mogą pochwalić się mistrzostwem Polski z częstochowskim klubem w tej roli. To Jurczyński prowadził zespół Top Secret Włókniarza Częstochowa w 2003 roku do złota. W kolejnym sezonie doprowadził biało-zielonych do trzeciego miejsca. Później na stanowisku szkoleniowca zastąpił go Jan Krzystyniak.
Niezapomniany mecz: spotkanie decydujące o mistrzostwie w 2003 roku
W gwoli wyjaśnienia, w 2003 roku po rundzie zasadniczej nie mieliśmy do czynienia z fazą play-off w formule znanej z dziś, lecz podziałem na dwie czwórki. Gdy jasne stało się, że ostatni mecz pomiędzy Włókniarzem a Apator Adrianą Toruń zadecyduje o mistrzostwie, w Częstochowie zapanowało szaleństwo. Bilety rozeszły się w piorunującym tempie.
Niektórzy kibice na stadion wybrali się z samego rana, 21 września. Kumulacja nastąpiła ok. cztery godziny przed planowanym początkiem zawodów. Fani szturmowo ruszyli na trybuny. Na obiekcie w Częstochowie przed remontem w większości przeważały drewniane ławki i kibice byli na nich upchani jak sardynki w puszce. Potem to już w ogóle nie dało się tego kontrolować i ludzie zajmowali miejsca gdzie popadnie, nawet na schodach. Frekwencja to ok. 30 tysięcy.
Mecz zaczął się w sposób wymarzony dla gospodarzy, bo od dwóch podwójnych zwycięstw. Wiadomo jednak było, że to nie będzie spacerek, wszak w ekipie z Torunia widniały takie nazwiska jak Tony Rickardsson, Jason Crump czy Piotr Protasiewicz. Zgodnie z przewidywaniami, goście doszli do głosu i zaczęli odrabiać straty. Emocje sięgały zenitu i niestety udzieliły się one chuliganom, którzy wtargnęli na murawę. Koniec okazał się być jednak szczęśliwy dla Włókniarza. Para Ułamek - Jonsson w 14. biegu przesądziła o mistrzostwie Polski.
Najlepszy transfer: Ryan Sullivan
Po tym jak w 2000 roku Mark Loram przeszedł do historii i został Indywidualnym Mistrzem Świata nie wygrywając ani jednego turnieju Grand Prix, zaczęły się perturbacje w negocjacjach na temat nowego kontraktu z jego dotychczasowym klubem, czyli Włókniarzem.
W końcu prezes Marian Maślanka dał sobie z Anglikiem spokój i zaczął rozglądać się za zawodnikiem, który zastąpi Lorama w roli lidera. Miał trzy kandydatury: Chris Louis, Peter Karlsson i najmłodszy z nich, Ryan Sullivan. Wybór padł właśnie na Australijczyka. - Ostateczna decyzja zapadła podczas mojego pobytu w Anglii, dokładnie w Coventry. Tam był finał najlepszych jeźdźców ligi brytyjskiej. [...] Podczas tych zawodów zaprezentował się znakomicie, zresztą je wygrał. Po ich zakończeniu uzgodniliśmy, że postawimy na niego i to on będzie startował w naszych barwach - wspominał dla naszego serwisu Maślanka.
Był to strzał w dziesiątkę. Sullivan niemalże w pojedynkę utrzymał Włókniarzowi ligę w 2001 roku. Jechał rewelacyjnie, o czym świadczy średnia 2,624. W sumie w klubie z Częstochowy spędził sześć sezonów i w każdym z nich był wiodącą postacią w zespole. Szybko stał się ulubieńcem kibiców oraz kapitanem drużyny. Łącznie zdobył cztery medale DMP: złoty, srebrny i dwa brązowe.
Najgorszy transfer: Krzysztof Słaboń
- On będzie lepszy od Tomasza Gapińskiego - przedstawiał Krzysztofa Słabonia Marian Maślanka podczas konferencji prasowej, gdy informowano o kontrakcie na rok 2010. Gapiński był wtedy jednym z lepszych polskich zawodników i bardzo ważnym ogniwem Włókniarza, ale po roku 2009 wybrał ofertę gorzowskiej Stali.
Tym razem prezes Maślanka się pomylił, bo Słaboń w żaden sposób nie nawiązał do dobrej jazdy Gapińskiego. W ogóle miał problem znaleźć się w składzie. Pojechał tylko w dwóch meczach, łącznie w ośmiu biegach. Rok później przeniósł się do Poznania, a następnie zakończył karierę.
Tymczasem w 2010 roku w buty Tomasza Gapińskiego we Włókniarzu nieoczekiwanie wszedł Rafał Szombierski, który wznowił wtedy karierę po prawie dwóch latach rozbratu z żużlem.