W tym artykule dowiesz się o:
Największy sukces - IV miejsce Drużynowych Mistrzostw Polski w sezonie 2007
Sezon 2006 Stal Rzeszów zakończyła zajmując szóste miejsce. Klubem dowodziła wówczas Marta Półtorak, która zapowiadała wzmocnienie zespołu i chęć włączenia się do walki o najwyższe cele w ekstralidze.
Przed sezonem 2007 w Rzeszowie zmontowano skład dający mocną nadzieję na realizację tych założeń. Klub wymienił Runego Holtę, Tomasza Chrzanowskiego i Karol Barana na Scotta Nichollsa, Davego Watta i Rafała Dobruckiego. Ponadto w talii trenera Rafała Wilka wciąż pozostawał będący w świetnej formie Nicki Pedersen oraz ulubieńcy miejscowych fanów Maciej Kuciapa i Paweł Miesiąc.
Wszystko szło zgodnie z planem. Rzeszowianie pewnie awansowali do fazy play-off. Kibice ze stolicy Podkarpacia coraz mocniej wierzyli, że krążek Drużynowych Mistrzostw Polski jest w zasięgu Marmy Polskie Folie Rzeszów. Lider zespołu, Nicki Pedersen równolegle walczył o drugi tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Podczas rundy rozgrywanej w Bydgoszczy wraz z Hansem Andersenem i Jarosławem Hampelem zaliczyli upadek, po którym Pedersen musiał odpocząć od żużla przez najbliższy tydzień.
Bez Nickiego w składzie rzeszowianie zdołali uzyskać czwarte miejsce, co w kontekście całego sezonu 2007 traktowano w kategorii nie sukcesu, lecz rozczarowania. Z Pedersenem w składzie Marma Polskie Folie pewnie cieszyłaby się z medalu DMP.
Największa porażka sportowa - spadek do drugiej ligi w 2017 roku
Wystarczyło dziesięć lat, aby klub, który w 2007 otarł się o medal DMP, sezon 2017 zakończył spadkiem do najniższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Jak każdy klub, Stal Rzeszów miewała swoje lepsze i gorsze chwile, ale tak źle nie było aż od 1994 roku.
W sezonie 2017 drużynę prowadził Janusz Stachyra. Z klubu zarządzanego przez Andrzeja Łabudzkiego coraz częściej napływały informacje o rzekomych problemach finansowych. Zespół wielokrotnie startował w oszczędnościowym składzie. Całą tą zwalniającą machinę ciągnęli do przodu Josh Grajczonek, Nicklas Porsing i bracia Dawid i Wiktor Lampart. Mimo ich usilnych starań Stal wylądowała w barażach, w których trafiła na Speed Car Motor Lublin.
Rzeszowianie najważniejszy dwumecz w sezonie odjechali w najmocniejszym możliwie składzie. Trener Stachyra był przekonany o sile swoich podopiecznych.
- Między ligami jest przepaść, tylko się o tym głośno nie mówi, ale to się wie. Jestem pewien, że będziemy lepsi od lublinian w dwumeczu i pierwsza liga zostanie w Rzeszowie. Do barażów przystąpimy na spokojnie, bez zbędnych nerwów - zapewniał szkoleniowiec rzeszowian.
ZOBACZ WIDEO Żużel. PGE Ekstraliga 2020: "giętki Duzers" - żużlowa nauka jazdy
Jak się okazało, słowa trenera nie zaznały odzwierciedlenia w rzeczywistości. Rzeszowianie przegrali obydwa spotkania, a Speed Car Motor Lublin tym akcentem zapoczątkował marsz po ekstraligę.
Bohaterowie - Maciej Kuciapa, Kenni Larsen
Wychowanek miejscowego klubu debiutował w biało-niebieskich barwach w 1992 roku. Przez całą swoją zawodniczą karierę związany głównie ze swoim macierzystym klubem. Był ze Stalą w chwilach awansów do wyższych klas rozgrywkowych, ale przede wszystkim wielokrotnie pozostawał z drużyną w trudniejszych chwilach. Domowy tor przy Hetmańskiej znał jak nikt inny. Potwierdzeniem są trzy zwycięstwa w Memoriale im. E. Nazimka.
Rzeszowscy kibice pokochali jego akcje i to dla nich przychodzili na stadion. Majstersztyk w jego wykonaniu to pamiętny bieg numer 14 w meczu z leszczyńską Unią w sezonie 2007. Wówczas jadąc w parze z Wattem przez cztery okrążenia ścigali Jarosława Hampela i Damiana Balińskiego i przywożąc ostatecznie podwójne zwycięstwo odwrócili losy meczu.
Kenni Larsen do Rzeszowa trafił przed sezonem 2014. Wówczas doszło do wielu istotnych zmian wokół rzeszowskiego żużla. Zmieniono prezesa i trenera. Miejsce Dariusza Śledzia zajął Janusz Ślączka. I to właśnie on polecił Łabudzkiemu ściągnięcie do Rzeszowa Kenniego Larsena.
Larsen nie dość, że nie miał żadnych problemów, aby wywalczyć sobie miejsce w składzie, to po pierwszych udowodnił, że stać go nawet na to, aby liderować tej drużynie. Duńczyk szybko stał się ulubieńcem kibiców ówczesnej PGE Marmy Rzeszów. Zrozumiałym jest fakt, że stało się tak dzięki regularnym dwucyfrówkom przywożonym praktycznie co tydzień.
W sezonie 2014 Larsen zdecydowanie spełnił oczekiwania działaczy, trenera i kibiców. PGE Marma awansowała do Ekstraligi przy ogromnym udziale Duńczyka. Zawodnik stał się niekwestionowanym liderem zespołu oraz rewelacją całej ligi. Ukończył sezon ze średnią 2,451 pkt./bieg, co dało mu trzecie miejsce wśród wszystkich zawodników tegorocznych rozgrywek.
Ponadto Larsen zadomowił się w Rzeszowie. Polubił to miasto, swój domowy tor i lokalnych kibiców. Z wzajemnością. Po meczach często jako jeden z ostatnich zawodników opuszczał park maszyn pozując z klubowym szalikiem do zdjęć z fanami.
Najlepszy trener - Janusz Ślączka Przy braku znaczących sukcesów wybranie najlepszego trenera przychodzi z trudem. Wybór padł na Janusza Ślączkę, który wśród pozostałych trenerów rzeszowskiej Stali w tych latach: Rafała Wilka, Dariusza Śledzia, Janusza Stachyry, Lecha Kędziory i Mirosława Kowalika miał najlepszy zmysł trenerski dotyczący zarówno transferów, jak i roszad taktycznych podczas meczów.
To właśnie z trenerem Ślączką za sterami Stal po raz ostatni wywalczyła awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Ślączka dysponował wówczas składem złożonym z kilku podobnych jakościowo zawodników, bez jasno wskazanego jednego lidera. W Stali startowali wtedy Larsen, Peter Ljung, Scott Nicholls, Maciej Kuciapa i Nicolai Klindt. Taka forma budowy składu wymagała od trenera szybkiego reagowania podczas spotkań i trafnych zmian taktycznych.
Niezapomniany mecz - Stal Rzeszów - Unia Tarnów z 2006 roku
Dla rzeszowskich kibiców tzw. Derby Małopolski to najważniejsze mecze w sezonie. Szczególnie mocno zapamiętano starcie derbowe z roku 2006, gdy Stal Rzeszów i Unia Tarnów razem ścigały się w ekstralidze. Pierwsze spotkanie odbyło się w Tarnowie, gdzie miejscowe Jaskółki wygrały 53:37.
Niespodzianką okazało się spotkanie rewanżowe w Rzeszowie, któremu już przed rozpoczęciem pierwszego biegu towarzyszyły dodatkowe emocje. Wiele wątpliwości wzbudzały warunki torowe. Przypomnijmy, że w sezonie 2006 trenerem Żurawi odpowiedzialnym również za przygotowanie toru był Janusz Stachyra.
Bardzo przyczepny, dziurawy tor sprawił wiele trudności gwiazdom aktualnego wówczas Mistrza Polski. Problemy z płynną jazdą mieli m.in. Janusz Kołodziej oraz Tomasz Gollob. Rzeszowianie odrobili straty z pierwszego meczu wygrywając w rekordowych rozmiarach 71:18. W związku z tym w obozie rzeszowian panowały świetne nastroje, a miejscowi kibice przez długi czas po zakończeniu spotkania świętowali wygraną nad odwiecznym rywalem zza miedzy.
Najlepszy transfer - Nicki Pedersen
W ciągu ostatnich dwudziestu lat Stal Rzeszów była wielokrotnie autorem wielu transferów uznawanych za hity okienek transferowych. Do klubu trafili m.in. Jason Crump, Greg Hancock, Tomasz Jędrzejak i Nicki Pedersen. To właśnie transfer transfer Duńczyka uznaliśmy za taki, który dał sportowo najwięcej drużynie.
Pedersen startował w Rzeszowie w sezonach 2006,2007 oraz 2013. Pierwsze dwa sezony w barwach Żurawi to lata, w których Duńczyk uzyskiwał w polskiej ekstralidze jedne z najwyższych swoich średnie biegowych w karierze. Transfer Pedersena to strzał w dziesiątkę Marty Półtorak. Nie było na niego mocnych, ani w polskiej lidze, ani w cyklu Grand Prix.
W sezonie 2007 Nicki jeżdżąc w barwach Marmy Polskie Folie Rzeszów został najskuteczniejszym zawodnikiem polskiej ekstraligi ze średnią biegową 2,730 pkt./bieg oraz Indywidualnym Mistrzem Świata z przewagą 43 punktów nad drugim Leigh Adamsem.
Najgorszy transfer - Kenneth Bjerre
Kenneth Bjerre to zawodnik, który zdecydowanie nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. Do Rzeszowa trafił przed sezonem 2008 po dwuletnim epizodzie we Wrocławiu, gdzie co roku sukcesywnie poprawiał swe rezultaty. Średnia 1,926 uzyskana w Atlasie z Crumpem i Andersenem w składzie zaimponowała rzeszowskim działaczom, którzy w filigranowym Duńczyku widzieli potencjalnego lidera drużyny.
Niestety, ku niezadowoleniu władz, kibiców i samego Bjerrego rzeszowski tor nie przypadł Duńczykowi do gustu. Wyraźnie się na nim męczył, a w drużynie miał dopiero czwartym zawodnikiem pod względem skuteczności.
Słaba dyspozycja przy Hetmańskiej została szybko zauważona i strony po roku współpracy rozstały się. Starszy z braci Bjerre trafił do Gdańska, gdzie stał się niekwestionowanym liderem zespołu. To świadczy, że problemem nie była forma sportowa, a rzeszowskie otoczenie, które nie zauroczyło Bjerrego.