W tym artykule dowiesz się o:
Szpital w Stali Gorzów
Stanisław Chomski w meczu z Betard Spartą Wrocław nie mógł skorzystać z aż trzech kontuzjowanych zawodników. Do kontuzjowanego wcześniej Kamila Nowackiego w ostatnich dniach dołączyli Szymon Woźniak i Wiktor Jasiński.
Hit tylko z nazwy
I tak z hitu PGE Ekstraligi wyszły nici. Moje Bermudy Stal Gorzów nie postawiła się Betard Sparcie Wrocław, która na stadionie im. Edwarda Jancarza zdominowała miejscowych.
[b]
Pełna kontrola[/b]
Drużyna Dariusza Śledzia wyszła na prowadzenie po drugim wyścigu i ani przez moment nie musiała drżeć o wynik. Po drugiej serii przewaga gości wynosiła już 16 punktów.
Krótkie zrywy
Gorzowianie drużynowo wygrali co prawda 9. i 10. bieg, zeszli do 10 punktów straty, ale na więcej w niedzielny wieczór nie było ich po prostu stać.
Jedyna słuszna decyzja
Po 12. wyścigu w Gorzowie rozpadał się deszcz. A że już wtedy zarówno sam mecz, jak i kwestia punktu bonusowego, były rozstrzygnięte, nie było sensu walczyć o kontynuowanie spotkania. Sędzia zaliczył wynik, kończąc zawody przy wyniku 42:30 dla gości.
Bez dziur
Betard Sparta po raz kolejny pokazała sporą moc. Punktowo najsłabszym ogniwem w talii trenera Śledzia był Tai Woffinden, który w czterech gonitwach zdobył cztery punkty z bonusem. Ale takie "najsłabsze" ogniwo każdy z trenerów PGE Ekstraligi brałby pewnie w ciemno.
Trio to za mało
Po stronie gorzowskiej na wysokim poziomie punktowało trio Bartosz Zmarzlik, Martin Vaculik, Anders Thomsen, ale i im zdarzyły się słabsze wyścigi. Pierwsza dwójka zaliczyła po jednej "jedynce", na konto Thomsena wpadła z kolei jedna "śliwka".