Tragiczne wiadomości napłynęły ze Szwajcarii w ubiegłym tygodniu. Na skutek lawiny w Alpach zginął Kacper Tekieli, który realizował tam jeden ze swoich projektów wspinaczkowych. Chciał zdobyć wszystkie alpejskie czterotysięczniki.
Łącznie jest ich aż 82. Niestety ostatnim z nich był Jungfrau (4158 m n.p.m). Jeden z najlepszych himalaistów w historii Krzysztof Wielicki udzielił "Faktowi" wywiadu kilka dni po śmierci 38-latka. Stwierdził, że mąż Justyny Kowalczyk mógł popełnić błąd.
- Niestety, Kacper chyba popełnił błąd, nartami przeciął stok. Czasami na stoku robią się łachy. Gromadzi się warstwa śniegu i być może wjechał w nią. Być może podciął właśnie deskę śnieżną nartami. Prawda jest taka, że każdy popełnia błędy. Niektóre kończą się tragicznie tak jak w przypadku Kacpra. Jest takie powiedzenie: "to nie góry zabijają, to człowiek popełnia błędy" - mówił.
Słowa Krzysztofa Wielickiego odbiły się szerokim echem. Według mediów część osób w środowisku alpinistycznym miało do niego pretensje za tę wypowiedź. Uznany himalaista wydał w oświadczenie na łamach "Faktu", w którym przeprosił za całą sytuację.
"Oświadczam, że moje przypuszczenia na temat przyczyn wypadku Kacpra Tekielego były nieuzasadnione i wynikały z braku pełnej wiedzy o zdarzeniu" - przyznał.
"Mając dziś pełną wiedzę, należy uznać, że to był pech, przypadek, który mógł się zdarzyć każdemu z nas, a ryzyko jednak jest wpisane w ten "zawód". Przepraszam Justynę, żonę Kacpra, jeśli poczuła się urażona. Krzysztof Wielicki" - dodał.