O tym, gdzie na świat przyszła Wanda Rutkiewicz, a właściwie Błaszkiewicz, zadecydowały wydarzenia wojenne. Jej ojciec Zbigniew był inżynierem zbrojeniowym. W momencie napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę wyjechał na Litwę. Tam poznał Marię Tyszkiewicz, z którą się ożenił. Wanda urodziła się 4 lutego 1943 roku w Płungianach (obecnie na Litwie). Po zakończeniu II wojny światowej rodzina Błaszkiewiczów osiedliła się we Wrocławiu.
Już w dzieciństwie Wanda zaczęła odczuwać, że ludzie w zależności od płci są traktowani w różny sposób. Inna sprawa, że akurat w jednej sytuacji uratowało jej to życie. Był rok 1948. Starszy brat Wandy i jego koledzy odnaleźli w gruzach niewypał. Dziewczynkę odesłali do domu, ponieważ ich zdaniem to była zabawa tylko dla chłopców. Wanda z płaczem poszła do matki. W tym momencie nastąpiła eksplozja. Jej brat i jego koledzy zginęli na miejscu. Po latach Wanda stwierdziła: Nie byłoby mnie tu, gdyby siedmioletni chłopcy potrafili bawić się z pięcioletnimi dziewczynkami.
Wypadek wywarł piętno na jej matce, która prawdopodobnie cierpiała na depresję. To spowodowało, że na dość wczesnym etapie Wanda - wtedy już najstarsza z rodzeństwa - musiała stopniowo przejmować domowe obowiązki. Z tego powodu jej ojciec czasem traktował ją jak syna. Ona sama w międzyczasie słuchała opowieści matki o świecie, do którego nie było już powrotu. Zapewne to ten czas ukształtował ją jako samotniczkę, która według relacji ludzi była raczej obserwatorką rzeczywistości.
Urodzona sportsmenka
Naukę w szkole podstawowej rozpoczęła w wieku 6 lat. Trafiła od razu do drugiej klasy. Później uczęszczała do II Liceum Ogólnokształcącego. Nie tylko była dobrą uczennicą, ale także ujawniły się u niej talenty sportowe - i to w różnych dyscyplinach. Na studia na Politechnice Wrocławskiej dostała się już w wieku 16 lat. Ukończyła je jako 22-latka z tytułem inżyniera elektronika.
Generalnie sportem zainteresował ją ojciec. Ona sama wprost uwielbiała rywalizację. Występowała w najrozmaitszych konkurencjach: w skoku wzwyż, rzucie oszczepem, dyskiem oraz pchnięciu kulą. Ba! Już w późniejszych latach startowała nawet w rajdach samochodowych! Szczególnie dobrze szła jej jednak gra w siatkówkę. Jeszcze na studiach weszła w skład młodzieżowej kadry olimpijskiej. Grając w I lidze w drużynie Gwardii Wrocław, kandydowała jednocześnie do występów w reprezentacji Polski. Zaliczano ją nawet do szerokiej kadry przed igrzyskami w Tokio w 1964 roku.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował
Pierwsze wspinaczkowe szlify
Na studiach po raz pierwszy zetknęła się ze wspinaczką. Wraz z kolegami wyjechała w Sokole Góry wchodzące w skład Rudaw Janowickich. Obserwując ich wspinaczkę, w pewnym momencie nie wytrzymała i sama zaczęła bez żadnej asekuracji wchodzić po skalnym kominie. Koledzy, kiedy spostrzegli, co robi, proponowali jej pomoc w zejściu. Kategorycznie odmówiła. Znajdowała się wtedy na wysokości 20 metrów. Weszła na samą górę. Z tego wyjazdu powróciła z zadrapaniami, siniakami oraz nową pasją.
W 1962 roku na Hali Gąsienicowej ukończyła kurs taternicki. Uzyskała również uprawnienia instruktorki. Przeszła też wówczas pierwszy swoisty test – a konkretnie wariant R na Mnichu (2068 m n.p.m.). Już w 1966 roku wraz z Elżbietą Piekarczyk podczas wyprawy zorganizowanej za prywatne pieniądze zdobyła Mont Blanc w Alpach. Na szacunek w męskim środowisku zapracowała sobie w roku 1968, kiedy to z Haliną Krueger-Syrokomską przeszły tzw. wschodni filar Trollryggenu w Norwegii.
Przeprowadzka i życie osobiste
Początkowo pracowała w Instytucie Automatyki Systemów Energetycznych, ale w roku 1972 przeprowadziła się do Warszawy. Zamieszkała na Wilanowie, na ostatnim (dziewiątym) piętrze bloku. W tym czasie pracowała w Instytucie Maszyn Matematycznych. To właśnie tam powstawały zręby polskiej informatyki i projekty pierwszych komputerów. Bez problemu łączyła jednak pracę z pasją. Do tego stopnia, że w trakcie wspinaczek potrafiła szkicować schematy elektroniczne, a w pracy - sylwetki gór. Należała do Wrocławskiego Koła, a następnie już w stolicy do Klubu Wysokogórskiego. Aczkolwiek na początku musiała mierzyć się z opiniami typu: baby do wspinania się nie nadają, bo są słabsze.
Jej życie osobiste nie było zbyt udane. W roku 1970 wyszła za taternika a jednocześnie syna wiceministra zdrowia Jana Rutkiewicza. Byli małżeństwem zaledwie przez trzy lata. Wanda po rozwodzie pozostawiła sobie jednak nazwisko po mężu. Po raz kolejny zmieniła stan cywilny w roku 1981. Tym razem jej wybrankiem został dr Helmut Scharfetter, z którym po raz pierwszy zetknęła się jeszcze w roku 1964 podczas kursu ratowniczego w Alpach. Nie miała dzieci. W trakcie jednego z wywiadów stwierdziła, że prawdopodobnie jako matka nie ryzykowałaby tak bardzo, ponieważ jest osobą odpowiedzialną. Jednocześnie zaznaczyła, że nie czuje potrzeby potwierdzania sensu życia przez macierzyństwo.
Wielki sukces z kontrowersjami w tle
W latach 70. Wanda uczestniczyła w kilku wyłącznie kobiecych wyprawach, m.in. w 1972 roku na Noszak. W 1973 przeszła drogą braci Messnerów i Hieblera na filarze Eigeru, co było dopiero drugim takim przejściem w historii. Jej spektakularnym sukcesem stała się wyprawa w Karakorum, a konkretnie na Gaszerbrum III (7952 m n.p.m.), której była kierowniczką. Góry tej nie zdobył wcześniej nikt.
Pierwotnie również ekipa tej wyprawy miała być złożona wyłącznie z kobiet, ale ostatecznie zespół był mieszany, o co pozostałe uczestniczki miały później do niej żal. Aczkolwiek miało w jej trakcie miejsce wyłącznie kobiece wejście na szczyt. Atmosfera w Karakorum nie była jednak najlepsza. Zespół oskarżał Rutkiewicz o dystansowanie się od reszty oraz o to, że nie liczyła się ze zdaniem innych.
Pionierka wspinaczkowego marketingu
Wyprawa na Noszak stała się momentem przełomowym w jej życiu. W Hindukuszu zetknęła się bowiem z Reinholdem Messnerem - tym samym, z którym Jerzy Kukuczka przegrał wyścig o zdobycie wszystkich ośmiotysięczników. Poradził jej, że jeżeli chce "żyć z gór", to musi się odpowiednio promować, robić zdjęcia, wygłaszać prelekcje itp.
W tamtych czasach polscy wspinacze pracowali na etatach, wspinając się w trakcie urlopów. Wanda Rutkiewicz poszła jednak w kierunku wskazanym jej przez Messnera. Zatrudniła nawet menedżerkę, która miała dbać o jej interesy na Zachodzie. Była nią Austriaczka Marion Feik. Rutkiewicz dysponowała wtedy nawet faksem i automatyczną sekretarką - czymś, jak na tamte czasy w Polsce, naprawdę rewolucyjnym.
Na szczycie świata
Umiejętności Wandy Rutkiewicz zostały docenione na Zachodzie. Najlepszym tego dowodem było zaproszenie do udziału w wyprawie na Mount Everest, czyli Czomolungmę. Było to niemieckie przedsięwzięcie. Mimo to Wanda została zastępczynią kierownika wyprawy, co zresztą zirytowało innych Niemców w zespole. Oprócz niej była z nimi jeszcze tylko jedna inna kobieta. Nie stosowano jednak wobec nich żadnej taryfy ulgowej. Miały tak jak mężczyźni nieść z bazy ekwipunek o wadze około 75 kilogramów. Niemka nie wytrzymała, zwróciła się o pomoc do męża.
Rutkiewicz dała radę. I 16 października 1978 roku zdobyła najwyższy szczyt świata. W tym samym dniu na papieża został wybrany Karol Wojtyła. Spotkali się kilka miesięcy później w Watykanie, a w kolejnym roku podczas wizyty w Polsce Wanda usłyszała od Jana Pawła II: Dobry Bóg tak chciał, że tego samego dnia weszliśmy tak wysoko.
To miała być "karawana do marzeń"
Nie zawsze jednak wszystko szło po jej myśli. W roku 1981 podczas nieudanej wyprawy na Elbrus złamała kość udową. Pomimo to już rok później, jeszcze poruszając się o kulach, zorganizowała kobiecą wyprawę na K2 (8611 m n.p.m.). Oczywiście nie zdobywała szczytu, a i nie udało się to członkiniom jej ekipy. Cztery lata po tym fiasku na K2 wspięła się sama. W roku 1989 postawiła przed sobą niezwykle ambitny cel: zdobycie wszystkich ośmiotysięczników. Nazwała to "Karawaną do marzeń".
Środowisko było zdania, że przeceniała swoje możliwości fizyczne, a jednocześnie była skłonna podejmować nadmierne ryzyko. Jak mawiała: Życie smakuje najlepiej wtedy, gdy można je stracić. Jednak faktycznie wspinaczka szła jej coraz trudniej. Na domiar złego, kiedy wchodziła na Broad Peak, od ściany odpadł jej partner wspinaczkowy Kurt Lyncke. Zginął, spadając w 400-metrową przepaść. Od tego momentu Wanda wolała zdobywać szczyty samotnie.
Wandzie Rutkiewicz udało się wejść na 8 ośmiotysięczników. Dziewiąta miała być Kanczendzonga, święta góra Tybetańczyków. Podeszła do niej z Meksykaninem Carlosem Carsolio. Wspinaczka miała być szybka, więc Polka zabrała minimalny ekwipunek. Być może to był błąd. 12 maja 1992 roku zaginęła. Jej ciała nigdy nie odnaleziono. Po latach warszawski sąd formalnie uznał za datę jej śmierci 13 maja 1992 roku.
Herbert Gnaś
Bibliografia[olist]