Nanga Parbat jak narkotyk. Tomasz Mackiewicz walczy o życie

Facebook / Tomasz Mackiewicz / Tomasz Mackiewicz
Facebook / Tomasz Mackiewicz / Tomasz Mackiewicz

- Poleciałem na dno – mówił o sobie Tomasz Mackiewicz. A potem postanowił zdobywać szczyty. Nangi Parbat zimą dopaść jednak nie może. Tym razem też się nie uda.

W tym artykule dowiesz się o:

W Himalajach trwa akcja ratunkowa. Tomasz Mackiewicz i Francuzka Elisabeth Revol utknęli na wysokości 7400 m. n.p.m, pod kopułą szczytową. Polak jest w złym stanie, ma odmrożenia i kłopoty ze wzrokiem. Jednego możemy być pewni, na pewno zaciekle walczy. Tak jak walczył kiedyś z uzależnieniem od heroiny i wygrał. Nanga też jest jego narkotykiem. Próbuje zimą dobrać się do tego himalajskiego szczytu już po raz siódmy.

W latach 90. on niestety dobrał się do heroiny. Miał 18 lat, przyjechał z rodzinnego Działoszyna do Częstochowy i nie mógł się odnaleźć w większym mieście. Szukał towarzystwa, znalazł narkotyki. I przepadł. W 2014 roku opowiadał w "Gazecie Krakowskiej": - Typ uzależnienia: kompulsywny. Jest też chroniczny, kiedy człowiek delikatnie podgrzewa w sobie herkę, a jednocześnie stara się stwarzać pozory, że wszystko jest normalnie; w pracy, w domu. Dramat, bo to może bardzo długo trwać, a po pewnym czasie nie odróżniasz już, co jest prawdą, a co kłamstwem, tworzysz iluzje, zapętlasz się coraz bardziej. No, ale ja chronikiem nie byłem. Jak zacząłem ćpać, to szybko się zdegradowałem. Prawie codziennie byłem w ciągu. Trwało to trzy lata, potem kolejne cztery spędziłem w ośrodku odwykowym na Mazurach. Przez herę zawaliłem szkołę, maturę zdałem dopiero w ośrodku. Wyszedłem stamtąd chyba w 1998, może 99. I wyszedłem właściwie spełniony, bo przecież wyrwałem się z tego gówna.

Ten ośrodek dał mu w kość, tam było jak w wojsku. Nie było użalania się. Wyszedł, nie miał pieniędzy, ale ciągnęło go w świat. I stopem dojechał do Indii, 400 dolarów w kieszeni wystarczyło na podróż. Doktor Helena Pyz prowadziła ośrodek Jeevodaya dla trędowatych. Mackiewicz zaczął jej pomagać, spędził tam pół roku. Himalaje go wciągnęły.

Nanga Parbat mierzy 8126 m n.p.m, znajduje się na zachodnim skraju Himalajów. Dopiero w 2016 roku został zdobyty zimą. Ale nie przez Mackiewicza. Tymczasem dotarcie na szczyt w tej porze stało się jego niemal życiowym wyzwaniem.

On kiedyś tłumaczył, jak to wszystko się zaczęło. Miało to miejsce w 2004 roku: - To było wtedy, gdy poznałem Marka Klonowskiego [partner wspinaczkowy Mackiewicza]. On, podróżnik, taki poszukiwacz przygód, miał pomysł, żeby pojechać na Mount Logan [najwyższa góra Kanady - 5959 m - red.]. Opowiadał mi, że to taki wielki masyw, zignorowany przez polski alpinizm, bo nikt tam jeszcze się nie zapuścił. Że piękne, niesamowite przestrzenie. Gadaliśmy o tym dużo, choć na początku nie było tematu, że pojedziemy tam razem. Marek wybrał się zimą sam, ja mu tylko pomagałem w przygotowaniach. Szybko jednak okazało się, że to jest hardkor i warunki go stamtąd przegoniły. Wrócił i mówi: kurczę, chyba musisz tam ze mną pojechać. Parę miesięcy później byliśmy gotowi.

I chodzenie po górach stało się pasją. Na Nangę Parbat postanowili iść zimą, bo wtedy jest tam mało ludzi, tańsze są pozwolenia. A Mackiewicz na pieniądzach nie spał. Poza tym, pierwsza wyprawa została zorganizowana poza związkiem alpinistycznym. A tam uznano, że para alpinistów zwariowała.

ZOBACZ WIDEO: Michał Bugno: Tomasz Mackiewicz to pasjonat

W "Przeglądzie Sportowym" opowiadał: - Zacząłem się zastanawiać, jak to jest, że ludzie już po księżycu chodzą, a nie mogą wejść zimą na Nangę i K2. Nie pojmowałem tego. Gdy idziesz na K2, do samej bazy musisz zapieprzać przez dwa tygodnie i to wszystko kosztuje, a tutaj jest dużo bliżej. Dlatego Nanga. Myśmy wtedy w ogóle nie mieli kasy, ledwo uzbieraliśmy na przelot. Mieliśmy swoją wizję, która później została zweryfikowana w brutalny sposób, bo szybko musieliśmy zawrócić.

To był 2011 rok. Ta obecna próba wejścia na szczyt jest już jego siódmą! W sezonie 2012/13 - jak czytamy w serwisie wspinanie.pl - osiągnął wysokość 7400 m.n.p.m, była to wtedy najwyższa wysokość zdobyta zimą na tej drodze. W 2016 roku wspólnie z Elisabeth Revol doszli na 7500 m n.p.m.

Pieniądze na obecną wyprawę pomogli zebrać mu internauci.

Wirtualna Polska: Nie ma zgody na hejt wobec Tomasza Mackiewicza

Komentarze (6)
avatar
Anna Kowalska
27.01.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Niemożliwe nie istnieje...ale taką wyprawę warto dobrze zorganizować, a nie w przypadku kłopotów czekać godzinami na decyzję o śmigłowcu. Nikt nie podważa tego że tam poszedł, ale organizacja Czytaj całość
avatar
Jan Aleksander Drajczyk
27.01.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Niech odda do sądu tego, który KAZAŁ mu iść w góry ... ??? 
avatar
Alfer 2015
26.01.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
To prawda! Góry są jak narkotyk !!! Coś ciągnie do nich niejednego człowieka. Nieraz żal dupę ściskał, kiedy warunki pogodowe nie pozwoliły wyjść i przejść zaplanowanego szlaku...ale mierzmy si Czytaj całość