Śmigłowce dotarły już do obozu pod K2, zabrały stamtąd grupę ratowniczą i wyruszyły na Nanga Parbat. Cała operacja miała rozpocząć się o godzinie 4 polskiego czasu, jednak została opóźniona przez złe warunki pogodowe. Piloci śmigłowców chcieli wyruszyć, jednak ich przełożeni nie godzili się na start ze względu na niski pułap chmur.
Na szczęście później pogoda się poprawiła i około godziny 9 maszyny wystartowały. - W ciągu godziny śmigłowce powinny się pojawić. Sprzęt jest przygotowany, czekamy z niecierpliwością. Członkowie ekipy wyszli poprawić lądowisko, przygotowują się na przyjęcie śmigłowców - powiedział w rozmowie z TVN24 Marek Chmielarski, jeden ze wspinaczy, którzy mieli zaatakować szczyt K2, jednak zrezygnowali z tej próby, żeby podjąć próbę ocalenia Mackiewicza i Revol.
Chmielarski poinformował, że w akcji ratowniczej wezmą udział Adam Bielecki, Denis Urubko i Piotr Tomala, którzy wspinali się już na Nanga Parbat i znają górę, oraz medyk Jarek Botor. Jeśli będzie to możliwe, śmigłowce zabiorą ich do trzeciego obozu - na wysokość 6400-6500 m.n.p.m, ale piloci mogą też lądować w bazie położonej ponad 2000 metrów niżej.
W nagranym na lotnisku w Skardu krótkim filmie Adam Bielecki mówi, że grupa ratownicza chciałaby wylądować w trzecim obozie, skąd do Revol będzie już stosunkowo blisko. Pogoda może jednak uniemożliwić lądowanie śmigłowca na takiej wysokości.
Bielecki na lotnisku w Skardu - kilkadziesiąt minut temu. #NangaParbat pic.twitter.com/AybQ0KXMxQ
— dominobb (@dominobb) 27 stycznia 2018
- Nie wiemy jednak, czy uda się wyjść z maszyn tak wysoko, czy zrobią to niżej, a potem będą się wspinać. To wydłużyłoby akcję, jednak chłopaki są przygotowani na 2-3 dni samotnego pobytu w górach. Jeśli będą w stanie, zrobią wszystko, żeby już dziś ściągnąć z Nangi obie osoby - mówił Chmielarski.
ZOBACZ WIDEO Michał Bugno: Tomasz Mackiewicz to pasjonat
Polski himalaista podkreślił, że bardzo dużą rolę w akcji ratowniczej odgrywa czas, ponieważ pogoda w rejonie Nanga Parbat ma być coraz gorsza. Pakistani Mountain News podaje, że sobota jest jedynym dniem, w którym można podjąć akcję, w niedzielę warunki będą już zbyt trudne.
Jeszcze przed informacją o starcie śmigłowców Bielecki przyznał, że szanse na dotarcie ratowników do znajdującego się na wysokości 7200 m.n.p.m Mackiewicza są niemal zerowe. - Mamy szansę dotrzeć do Elisabeth, jeśli ona będzie cały czas schodzić - stwierdził Polak w rozmowie z TVN24. Revol znajduje się obecnie około 600 metrów niżej od Mackiewicza.
TVN24 podaje, że na szczycie Nanga Parbat wieje wiatr o sile 100 km/h, a temperatura odczuwalna to nawet -60 stopni Celsjusza. Wiadomo, że Elisabeth Revol ma odmrożone palce u stóp. Zdecydowanie gorzej wygląda sytuacja Tomasza Mackiewicza, który nie może się ruszać i boryka się z chorobą wysokościową oraz ślepotą śnieżną.