Francuska himalaistka udzieliła wywiadu agencji AFP, ale nie wszystkie jego szczegóły były wcześniej znane. Korespondent radia RMF FM Marek Gładysz dotarł do pełnego zapisu rozmowy i ten rzuca nowe światło na całą sytuację.
Elisabeth Revol przytoczyła słowa, które usłyszała od osób organizujących akcję ratunkową. - To zostało narzucone przez pakistański rząd. Powiedziano: "możemy zabrać Tomka z wysokości 7200 metrów, ale ty musisz zejść w dół."
Revol miała zejść na wysokość 6000 metrów. Dokładnej argumentacji nie znamy, ale decyzja zapadła "z powodu helikopterów". Kluczowe jest tu stwierdzenie o narzuceniu takich warunków przez pakistański rząd. Wcześniej nie było o tym mowy.
Francuzka podkreśliła, że schodziła z myślą, iż wszystko skończy się dobrze, dlatego niczego ze sobą nie zabierała. Nie miała namiotu, ani śpiwora. Śmigłowce jednak nie dotarły i dlatego musiała spędzić noc w szczelinie skalnej.
Po samotnym zejściu na wysokość ok. 6000 metrów himalaistka spotkała członków ekipy ratunkowej - Adama Bieleckiego i Denisa Urubko. W akcji brali też udział Jarosław Botor oraz Piotr Tomala. Ze względu na trudne warunki nie mogła być ona jednak kontynuowana i Tomasz Mackiewicz pozostał na wysokości ok. 7200 metrów.
ZOBACZ WIDEO Paweł Kapusta z Francji: Revol nie chce rozmawiać z dziennikarzami