Polacy żyją wyprawą na szczyt K2, która może zapisać się w historii himalaizmu. To jedyny ośmiotysięcznik, który do tej pory nie został zdobyty przez człowieka zimą. Wśród tych, którzy zdecydowali się na to niebezpieczne wyzwanie, jest Adam Bielecki. To on ponad tydzień temu był na Nanga Parbat, gdzie ratował Elisabeth Revol oraz Tomasza Mackiewicza. Niestety, udało się ocalić życie jedynie francuskiej himalaistki.
Bielecki zabrał głos na temat zaginionego Polaka. Wiele osób od dawna zarzucało mu, że w górach postępuje nieprofesjonalnie. Zdobywca trzech ośmiotysięczników nie chce krytykować swojego kolegi po fachu, ale przyznaje, że gdyby go uratował, to byłby na niego wściekły.
- Góry to jest jednak strefa wolności i każdy ma prawo przeżywać je na swój sposób. Nawet jeżeli instruktorów wspinania i himalaistów raziło to, w jaki sposób Tomek działał i zarzucano mu brak profesjonalizmu, to dla mnie to była jego droga, jego wybór i jego prawo, żeby działać tak, jak działał. Jednak jeżeli dałoby się Tomka uratować, to byłbym pierwszym, który skopałby mu tyłek - komentuje Bielecki w rozmowie z Polskim Radiem.
34-latek z Tychów odniósł się także do głosów, że wraz z Denisem Urubko powinni kontynuować poszukiwania Mackiewicza. Polacy zdecydowali inaczej, bo po odnalezieniu Revol zakończyli akcję ratunkową. Jarosław Botor, który im asystował, tłumaczył, że warunki pogodowe były zbyt trudne, aby kontynuować poszukiwania. Bielecki odpowiedział krótkim pytaniem.
ZOBACZ WIDEO Jedyny wywiad Revol po powrocie do Francji. Publikujemy całość
- Załóżmy, że byśmy do Tomka doszli, ale co później? - pyta.
Tomasz Mackiewicz na Nanga Parbat wspinał się z Elisabeth Revol. Z relacji Francuzki i dostępnych danych wynika, że udało im się zdobyć szczyt. Problemy pojawiły się w drodze powrotnej. Polak był już w bardzo ciężkim stanie. Himalaistka zostawiła go na wysokości 7200 metrów i potem już nikt go nie widział.