Próba zdobycia szczytu K2 na razie jest pełna problemów. Denis Urubko w czwartek otwarcie narzekał na tempo i organizację wyprawy. Wcześniej natomiast Adam Bielecki został trafiony kamieniem w nos. Na szczęście pomimo złamania za kilka dni będzie mógł kontynuować wyprawę. Niestety, tyle szczęścia nie miał inny uczestnik. W piątek pojawiły się przykre informacje na temat Rafała Froni.
Polski himalaista udał się w kierunku pierwszego obozu. W jego pobliżu miał mnóstwo pecha, bo uderzył w niego kamień. Wypadek miał bardzo poważne konsekwencje, bo Fronia złamał przedramię. To dla niego oznacza koniec wspinaczki na K2.
- Dzisiaj ok. 14.00 czasu lokalnego podczas podchodzenia do obozu C1 (5900m) samoistnie spadający kamień uderzył Rafała Fronię w przedramię, powodując złamanie. Po zejściu do bazy i zaopatrzeniu medycznym oczekuje na ewakuację helikopterem do szpitala w Skardu. W najbliższych dniach powróci do kraju - czytamy na Facebooku Polskiego Himalaizmu Zimowego 2016-2020 im. Artura Hajzera.
Wcześniej pojawił się komunikat, że wraz z nim do pierwszego obozu wyruszył Piotr Tomala. Z kolei Artur Małek i Marek Chmielarski zmierzali w kierunku drugiego obozu. Polacy korzystali z bardzo dobrej pogody. - Dziś jest słonecznie. Mała siła wiatru zgodnie z prognozami. Liczymy na to, że nazajutrz pogoda nie pogorszy się bardzo. Wprawdzie prognoza mówi o zachmurzeniu i wzroście siły wiatru do 40 km/h, to liczymy, że zespół Małek/Chmielarski osiągnie miejsce obozu 3 na wys. ok. 6900 m - informowali uczestnicy wyprawy.
Szczyt K2 jeszcze nigdy nie został zdobyty zimą. Polacy stoją więc przed historyczną szansą. Na razie jednak zmagają się z wieloma problemami. Czas mają do 20 marca, bo wtedy na półkuli północnej kończy się zima.
ZOBACZ WIDEO To tam mieszka na co dzień Elisabeth Revol - zobacz reportaż WP SportoweFakty
Innymi slowy spadajacy kamien zlamal przedramie Rafala.
To znaczeniowo duza roznica.
Bo tu nie bylo zadnej winy Czytaj całość
Jest powiedzenie: do trzech razy sztuka... Czy dotyczy tylko Czytaj całość