Wyprawa na K2 może zostać przerwana. Karty rozda pogoda

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: K2
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: K2

Niekorzystna aura przeszkadza polskim himalaistom do tego stopnia, że atak na K2 może zostać przerwany przedwcześnie. - Jeśli prognozy nie pozwolą na wspinanie się przez dziesięć dni, to nie będzie sensu tutaj siedzieć - mówi szef wyprawy na K2.

W tym artykule dowiesz się o:

Pojawiły się wątpliwości, do kiedy uczestniczy narodowej wyprawy na K2 mają czas, by zimą osiągnąć niezdobyty nigdy wcześniej o tej porze roku K2. Rozwiewa je Krzysztof Wielicki. - Pozwolenie mamy do 20 marca - podkreśla. W rozmowie z dziennikarzem "Rzeczpospolitej", kierownik polskiej wyprawy na K2 zaznacza również, iż ostateczne decyzje, czy atak szczytowy odbędzie się, zapadną zdecydowanie wcześniej. - Jeśli prognozy pogody nie pozwolą na wspinanie się przez dziesięć dni, to nie będzie sensu tutaj siedzieć. Wszystko powinno rozstrzygnąć się do początku marca.

Wątpliwości co do ostatecznego terminu powstały po słowach jednego z uczestników. Denis Urubko stwierdził, że według niego alpiniści mają czas na zdobycie szczytu K2 tylko do końca lutego. O Polaku rosyjskiego pochodzenia głośno było także z innego powodu. Publicznie domagał się pójścia inną drogą, chociażby tą, którą wspinał się na drugi najwyższy ośmiotysięcznik w 2002 roku.

- On wchodził wtedy drogą od północy, tzw. Drogą Japońską. Teraz planował pójść jeszcze bardziej na lewo, żeby z chińskiej strony przeskoczyć na pakistańską i kończyć trawersem. To byłoby bardzo trudne podejście. Nie znalazł chętnych na taką drogę - wytłumaczył Krzysztof Wielicki.

Oczywiście ataku szczytowego nie przeprowadzą wszyscy uczestnicy (pozostało ich 11, Rafał Fronia i Jarosław Botor wrócili do kraju). Kto zatem ma największe szanse, by stanąć zimą na szczycie K2? - To prosta sprawa. Mogą pójść tylko ci, którzy najwyżej spali i są przygotowani. Jeśli ktoś nie spał na 7300 m, to nie ma możliwości podjęcia ataku. Nie tylko ja nie wyrażę zgody, ale w zespole są na tyle rozsądni ludzie, że nikt się tego nie podejmie - zaznaczył kierownik wyprawy.

Alpiniści są już ze sobą ponad półtora miesiąca (wyruszyli z Polski pod koniec grudnia). Bardzo dużo czasu spędzają ze sobą w bazie, gdzie przede wszystkim analizują prognozy pogody. W wolnym czasie grają w karty, czytają książki czy rozmawiają. Warto jednak pamiętać, że mieszkają w namiotach, a na zewnątrz temperatura jest znacznie poniżej zera. Tym samym można zastanawiać się jak radzą sobie z prostymi potrzebami życia codziennego jak chociażby mycie się.

- Przy kuchni mamy parawan. Kucharz, człowiek wielu talentów, razem z pomocnikami grzeją wodę. Jest miska, jest frajda, tylko trzeba się ubrać od razu. Ci bez włosów mają łatwiej, bo nie trzeba ich suszyć. Poza tym mamy ten komfort, że jeśli nie chcemy, to się nie myjemy - wyjaśnił Wielicki.

Obecnie Polacy zdecydowali się wspinać drogą przez Żebro Abruzzów. W niedzielę Adam Bielecki i Denis Urubko założyli obóz drugi na wysokości 6800 metrów. Jeśli pogoda pozwoli, to w poniedziałek ruszą dalej.

ZOBACZ WIDEO Małgorzata Sulikowska: W głowę się pukamy. Budzi to we mnie wściekłość

Źródło artykułu: